Właśnie sobie uświadomiłam, że mój Pierworodny, Filek, też wychodzi teraz czasem, a dawniej przez jakiś czas codziennie z nami- ze mną i 2 psami na spacery. Tyle, że wychodził bez smyczy. Przygarnęłam go już dorosłego, przez kilka miesięcy żył na naszym terenie dokarmiany przez ludzi, regularnie przeze mnie, coraz bardziej się przyzwyczajał i oswajał, a potwornie zimny listopad przyśpieszył decyzję o powiększeniu rodziny o kota. Przez jakiś czas Filek w ogóle nawet nie chciał patrzeć w stronę drzwi wyjściowych, a na rękach znoszony np. do weta potrafił sikać przez wszystkie 3 pietra w dół. Ale po jakimś roku, dwóch zobaczyłam, ze zwyczajnie śledzi nasze spacery przechodząc od okna do okna tak, jak my przemieszczamy się w okolicy bloku. W tym samym czasie spotkałam w okolicy panią z psem i kotem na spacerze jednocześnie i następnym razem zabrałam Fileta. I przez rok wychodził z nami na wieczorne spacery ( tylko wieczorne, bo spokojniej na świecie, w dzień się bał ) po prostu robiąc 20-30 minutową rundkę z nami i wracał do domu. Potem kiedyś postanowił zostać i od teraz wychodzi z nami- jak mówię idziemy, to 2 psy i kot siedzą pod drzwiami, kot zwykle robi z nami część rundki, a potem udaje się na pobliski garaż skąd ogląda swiat i wygrzewa się w słońcu, jeśli jest. Albo- jeśli pada wychodzi tylko na siku i wraca z nami.
Do tej pory sąsiedzi, mimo, że widują to od lat, nie mogą się nadziwić, jak idę z 2 psami, a za nami krok w krok idzie kot, który co więcej reaguje na wołanie