Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 14, 2018 23:18 Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

Witam wszystkich. Jestem ogromną miłośniczką brytyjczyków. Rok temu umarł mój najukochańszy przyjaciel Leon. Miał 9 lat i był przepięknym pręgowanym rudzielcem. Zmarł nagle 01 lipca 2017, nie cierpiał. Obudził nas nad ranem potworny hałas. Leon spadł ze schodów, a kiedy do niego dobiegliśmy wydał ostatnie tchnienie. Prawdopodobnie był to tętniak lub jakiś inny problem naczyniowy, a może serce? Nie wiemy i nie ma to i nie miało znaczenia. Pochowaliśmy go, a ja tydzień przepłakałam nie wychodząc z domu. Przerażone moim stanem dzieci usuwały sprzed moich oczu wszystkie przedmioty, które mogły się z nim kojarzyć. Pozostał nam niebieski Tytus, lat 13 ( teraz 14). Tytus był smutny, postanowiliśmy więc kupić mu przyjaciela.
Rozpoczęły się poszukiwania rudzielca. Byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ale z biegiem czasu jednak wkręciłam się w poszukiwania. Mieliśmy trochę planów rodzinnych, wyznaczyliśmy więc sobie, że szukamy kociaka, którego będziemy mogli odebrać w luty/marzec 2018. Znalazłam hodowlę z dwoma rudymi kotkami i przepięknym rudym reproduktorem. Okazało się, że kotka będzie rodziła w pażdzierniku, a więc termin odbioru się zgadzał. W listopadzie podczas jednego ze spotkań służbowych napomknęłam znajomej, że zamówiłam kocurka. Byłam bardzo zainteresowana, więc pokazałam jej stronę hodowli i fotki świeżo urodzonych maluszków. Okazało się, że jest wolny piękny rudy kocurek z poprzedniego miotu. Odbiór możliwy w każdej chwili. Następnego dnia mąż mojej znajomej przywiózł kociaka ku radości ich całej rodziny. W lutym my pojechaliśmy odebrać naszego. W kwietniu zadzwoniła do mnie wspomniana znajoma zapłakana, że jej kot jest chory. Nie będę opisywać wszystkich objawów, diagnoza to wysiękowa postać fip. Po trzech dniach aby ulżyć mu w cierpieniu zdecydowali się na eutanazję. Ja stara "kociara" pierwszy raz dowiedziałam się o tej potwornej chorobie. Razem z mężem przeczytaliśmy wszystko, co znaleźliśmy w sieci. Doszliśmy do wniosku, że jeśli to niej tak częsta choroba to raczej mało prawdopodobne jest, żeby nasz maluch też zachorował. Pomyliliśmy się niestety. Najpierw apatia, potem gorączka, powiększone węzły chłonne, spadek albumin. Tak było 3 tygodnie temu. Był tak chudy, że nie było gdzie robić zastrzyków. Dwa dni temu zaniepokoił mnie zaokrąglony brzuszek. Oczywiście okazało się, ze już pojawił się płyn w otrzewnej. Myślę, że to kwestia kilku najbliższych dni. Nie mam sumienia skrócić mu życia w tej chwili. Dużo śpi, ale jest zainteresowany moją obecnością w kuchni. Siada przy miskach, patrzy na mnie tymi biednymi chorymi oczami, a ja ryczę jak bóbr i nakładam mu coś pysznego do miseczki. Nie zjada dużo, troszkę poliże i kładzie się obok moich nóg. Czekam i obserwuję jego powolne umieranie, nie mogę przegapić momentu, kiedy zacznie być gorzej. Dzieci są na wakacjach, wracają w przyszłym tygodniu. Muszę im powiedzieć, że to koniec. Boję się o naszego 14-letniego seniora. Co to za koszmarna choroba, brak leków, szczepionki, brak jakiekolwiek nadzieji. Serce mi pęka z bólu.

ebadu

 
Posty: 4
Od: Sob lip 14, 2018 22:34

Post » Nie lip 15, 2018 9:21 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

A co z pełną diagnostyką? Był pobierany płyn i sprawdzana w nim obecność koronawirusa? Była badana krew na trzustkę?
FIPem Wasz kot nie mógł się zarazić. Ani ten, ani Wasz senior nie może od niego. FIPem koty się nie zarażają. Jedyne, co się między kotami przenosi, to koronawirus ale czy zmutuje w FIP, czy nie, to jest sprawa losowa.
Nie mam teraz jak wstawić linków do tematów, może ktoś wstawi.
Może Wasz kot ma FIPa, ale uznanie z góry, że tak jest, to skazanie zwierzaka na śmierć. Wiele chorób powoduje płyn w otrzewnej i część z nich wpływa też na stosunek albumin do globulin. Dopiero obecność koronawirusa w płynie jest niemal przesądzająca.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie lip 15, 2018 9:41 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

Niestety, gdy na FIP zachoruje kociak, u kotów z nim spokrewnionych ryzyko rozwoju tej choroby jest o wiele większe niż u reszty populacji :(
Bo oznacza to większe szanse na posiadanie pewnej wrodzonej podatności na rozwój tego paskudztwa, a im pokrewieństwo większe, tym i ryzyko realniejsze :(
Gdy zachoruje kociak jest też większe ryzyko że maluchy zarażają się zaraz po urodzeniu mutagenną postacią koronawirusa, ma on większą skłonność do mutowania niż inne. To w połączeniu z podatnością nie daje dobrej mieszanki :(
Mam nadzieję że matką obydwu kociaków nie była ta sama kotka, bo to oznaczałoby rozmnażalnię i rodzenie przez kotki raz za razem.

Co hodowca na tą trudną sytuację?
Jak się zachowuje?
Skoro zachorowały dwa kociaki w tak krótkim okresie na FIP - oznacza to że wysyła w świat kociaki z ogromnym ryzykiem zachorowania.
Wy się znacie z koleżanką - pytanie ile faktycznie kociaków zachorowało z tej hodowli.
Mogło ich być o wiele więcej :(
Hodowca zamierza coś z tym zrobić?
To legalna hodowla, prowadzona z sercem?
Byłaś w niej?
Jak hodowca zachowuje się teraz?

Bardzo mi przykro że coś takiego Was spotkało :(
Jesteście pewni że to FIP?
Dużo na niego wskazuje, ale lekarz wykluczał inne choroby?
To bardzo ważne.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 15, 2018 10:08 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

To fakt, skłonność genetyczna ma znaczenie, chociaż nie chciałam się nad tym pochylać, bo jest jeszcze senior, który - jak zrozumiałam - spokrewniony z rudzielcem nie jest. Jest strach o seniora, moim zdaniem niezasadny.

ebadu - dla rudzielca potrzebna jest diagnostyka, jeśli jej nie było. Trzustka, serce, czy koronawirus jest w płynie, jeśli nie to posiew z płynu na bakterie.

Co do samej hodowli - z opisu nie jawi mi się dobrze, ale mam nadzieję, że to tylko przez użyte skróty myślowe.
Aha, ebadu czy hodowca wie o FIPie u kota koleżanki i podejrzeniu FIPa u Twojego rudzielca? Poinformowałyście go?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie lip 15, 2018 13:45 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

Pełna diagnostyka została rzetelnie wykonana. Obecność koronawirusa potwierdzona testem z krwi i kału. Teraz do badania został pobrany płyn z otrzewnej. Wszystko, co do tej pory zostało zbadane wskazuje na fip. Na początku mieliśmy do czynienia z postacią bezwysiękową. Teraz jest płyn, więc mamy wszystkim znany scenariusz.

ebadu

 
Posty: 4
Od: Sob lip 14, 2018 22:34

Post » Nie lip 15, 2018 13:58 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

Rozmawiałam z właścicielką hodowli. No cóż, jej reakcja była przewidywalna. Najpierw przerażenie, niedowierzanie. Potem próba obarczenia winą za zarażenie kociaka przez naszego seniora. Nasz kot ma 14 lat, nie wychodzi z domu i nie ma kontaktu z innymi kotami. Poza tym, przecież w kwietniu został uśpiony kot mojej znajomej pochodzący z tej samej hodowli. Na tym nasza konwersacja się zakończyła. Ona nie wiem, że mamy już postać wysiękową. Próbowała kwestionować pierwszą diagnozę sugerując inne choroby. Matkami obu tych kotów były inne kotki, ojcem ten sam kocur. Prawdopodobnie całe ich hodowla jest zainfekowana fipogennym biotypem koronawirusa. Byłam w tej hodowli, kiedy odbieraliśmy malucha. Coż mogę powiedzieć, było normalnie, ani źle, ani wspaniale. Właściciele sprawiali dobre wrażenie ludzi kochających swoje koty. Nie mam pojęcia, czy mieli podobne przypadki. Nie mam kontaktu z innymi właścicielami kociaków z tej hodowli. Sprawdzałam, że hodowla zarejestrowana jest w związku. Nie wiem, czy takie przypadki można tam zgłosić.Może warto byłoby zrobić coś, co powstrzyma ich przed sprzedażą kolejnych miotów. Na facebooku ogłaszaja się z kolejnymi kociakami do sprzedaży. Jestem tym przerażona. Moja znajoma ma oficjalnie postawioną diagnozę przez weta. Ja czekam, aż przyjdzie wynik pobranego w piątek płynu.

ebadu

 
Posty: 4
Od: Sob lip 14, 2018 22:34

Post » Nie lip 15, 2018 15:14 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

O ile wiem testy z krwi i kału potwierdzające obecność koronawirusa mówią jedynie o tym, że kot ma go w sobie (podobnie jak spora część innych kotów) co nie jest tożsame z mutacją i FIPem, i dopiero koronawirus w płynie z brzucha jest niemal ostatecznym potwierdzeniem FIPa.
Ale nie da się ukryć, nie wygląda to dobrze :(

Do związku bym zgłosiła. Dobrze by było, gdyby koleżanka razem z Tobą złożyła oficjalne pismo z wynikami badań, zaświadczeniami itp.

Senior oczywiście może zachorować, ale wydaje mi się, że problem hodowli polega nie tyle na obecności "mutującego" wirusa, ile na podatności kotów przekazywanej dalej. Jest sporo osób na forum, które miało u siebie koty znalezione i niespokrewnione ze sobą, i gdy jeden umierał na FIP, pozostałe się nie zarażały. Za to koty spokrewnione - jeśli dobrze pamiętam historię kociego rodzeństwa - w różnym czasie odchodziły z powodu FIPa.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie lip 15, 2018 16:33 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

Na pewno to zgłosimy. Mam nadzieję, że ktoś zainteresuje się tą hodowlą. Obserwuje ich i widzę, że nie ma przerwy w rozmnażaniu ich zwierząt. Jedna kotka karmi swoje młode, a druga jest kotna itd. Jednym słowem interes się kręci. Dzisiaj mądrzejsza o to tragiczne doświadczenie zapłaciłabym za badanie wybranego kociaka, żeby uniknąć kupienia nosiciela koronawirusa. Z drugiej strony wielu lekarzy kwestionuje istnienie hodowli wolnej od tego wirusa. Słyszałam o likwidacji całych chorych miotów w hodowlach. Mój wet mówi, że nie została stwierdzona zwiększona zapadalność na fip kotów brytyjskich, ale u niego 90 % przypadków zdiagnozowanego fip'a to właśnie brytyjczyki. Jedno jest pewne, mam już dosyć. Nie chcę więcej kotów. Strata Leona w zeszłym roku i to, co dzieje się teraz wykończyło mnie psychicznie.
Dzisiaj Gutek czuje się gorzej niż wczoraj. Co prawda stara się chodzić za mną, ale nie ma już siły wspinać się po schodach. Dużo pije, ale mocz jest bardzo żółty. Jest odwodniony, cała woda ucieka do brzucha. To straszne, że muszę czekać i patrzeć jak gaśnie w nim życie.

ebadu

 
Posty: 4
Od: Sob lip 14, 2018 22:34

Post » Nie lip 15, 2018 18:00 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

Bardzo współczuję :(
Nie znajduję słów pocieszenia... Mogę tylko życzyć, aby udało się Wam z kotusiem jak najlepiej spędzić czas, który pozostał...
Chociaż najbardziej życzyłabym, aby udało się zdiagnozować coś uleczalnego zamiast FIPa...
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.


Post » Nie lip 15, 2018 21:55 Re: Kolejna kocia tragedia w moim domu....moja historia

a zostało wykonane badanie w kierunku hemobartonellozy ? i wdrożone masywne leczenie w tym kierunku ? jeśli kot ma rzeczywiście FIPa, to agresywna antybiotykoterapia mu nie zaszkodzi, jeśli hemobartonella - to może uratować mu życie.
Czy prosty test Rivalty został zrobiony ?
Czy płyn z brzuszka ma wyraźne cechy fipowe ? w jakim czasie po ściągnięciu narasta?

nosicielstwo koronawirusa jest tak pospolite u kotów, jak u przedszkolaków pneumokoki w nosku. Niemal wszystkie mają, a tylko bardzo nieliczne zapadną na śmiertelną sepsę

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15035
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5, skaz i 231 gości