na to mogę odpowiedzieć zgodnie ze swoją wiedzą - takie małe odkurzacze jedzą non stop. Czasem ma się wrażenie, że jedzą więcej niż ważą. Jasne, warto ustalić godziny stałych posiłków (dla takiego maleńtasa 4 - wg mnie to za mało, to nie szczeniak) - pięc to jeszcze teraz minimum. Mięso - wprowadzać po ociupince, zaczynać od wielkości paznokcia. Zresztą każdą nowość wprowadzać ostrożnie, w malutkich porcjach.
Generalnie takie kocię powinno jeszcze głównie ssać matkę i tylko próbować nowych smaków, uczyć się jeść.
I maluch, i Ty macie szczęście, że rezydent zaadoptowal kocię. Bo żywienie to jedno - i tu są jakieś standardy, osiągalne dla czlowieka. Ale prawidłowego odchowanie psychiczne takiego malucha, bez pomocy jakiegokolwiek kota - jest praktycznie niemożliwe.Ludzie biorę takie maluchy, bo "wychowają sobie"...taaa...a potem wrzask -
agresja, kot mnie gryzie,drapue, ja już go nie chcę, ja się boję. Kocięta uczą się zachowań "powszechnie akceptowalnych przez czlowieka"
- czyli umiejętnego stosowania zębów i pazurków w zabawie - tak mniej więcej między 7 -12 tyg życia. Wtedy, kiedy już stoją w pełni pewnie na łapkach kocia mama uczy kocięta kocich zachowań. Rodzeństwo i wspólne zabawy też temu służą.
Przygotuj się, że jak kocię będzie ciut większe, Twój rezydent może zachowywać się wobec malucha w sposób, ktory będzie wyglądał, jak atak czy agresja, a maly będzie darł się wniebogłosy. Nie interweniuj wtedy, to element kociej szkoly życia. I nie przerażaj się różnicą wielkości i wagi, a także widokiem zagryzania - tzn rezydent zlapie malucha za gardlo, a ten będzie wrzeszczał . To jest element zabawy/kociej socjalizacji. Kocia matka też tak potrafi zrobić, wręcz poloży się na potomku, trzyma go za gardło i czeka, aż maluch się uspokoi.
Tak że ten...wiele atrakcji jeszcze może cię czekać.
Aaaa - jeszcze jedno, ważne - jest niewielu wetów, którzy znają się na tak małych kociętach i równie niewielu, którzy znają sie na prawidłowym żywieniu kotów jako gatunku. Nawet w dużych miastach.