Strona 2 z 2

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Śro lip 18, 2018 7:12
przez Romi85
W tej sytuacji sprawdzilaby sie klatka opadowa.
Ew jesli je przy Tobie ten metr odleglosci to mozna pomyslec o delikatnym usypiaczu. Nazwy i dawkowanie do weryfikacji u weta.

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Śro lip 18, 2018 17:02
przez Mariols
Romi85 pisze:W tej sytuacji sprawdzilaby sie klatka opadowa.
Ew jesli je przy Tobie ten metr odleglosci to mozna pomyslec o delikatnym usypiaczu. Nazwy i dawkowanie do weryfikacji u weta.


Musiałby to być gwałtowny usypiacz. Bo je, siada gapi się chwilę, i idzie ... gdzieś.
Opadowej nigdy nie używałam.
W nocy złapałam jeszcze kunę? łasiczkę? Takie małe było i skrzeczało okrutnie.

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 16:47
przez Agwena
Mam podobny problem. Kot uciekł przez okno, kupiłam klatkę łapkę za 200zł, jak się okazało była beznadziejna. Kot wyjadał jedzenie i wychodził. Potem mi ją ktoś ukradł. Pożyczyłam ze schroniska, ale tak śmierdziała kotami, że ją wszystkie zwierzaki omijały. Wypożyczyłam z jednej z wrocławskich fundacji, też nic. W końcu kupiłam drugą za 109zł i była super. Ale co z tego jak obce koty się łapały. Mój za diabła do niej nie wlazł. Teraz co dziennie wieczorem dokarmiam, przychodzi bardzo blisko, czasem zje przysmak bądź mięsko z ręki, ale złapać się za nic nie da. Każdy zbędny ruch i kocurek odskakuje. Zjada i idzie gdzieś... I też nie wiem jak go złapać ale w żywołapkę już nie wierzę.

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 21:35
przez Mariols
I co z nimi zrobić?

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Sob lip 21, 2018 9:29
przez Agwena
Ja postawiłam na cierpliwe oswajanie mojego kocurka od początku. Uciekł mi 22 kwietnia, trochę potrwało zanim go zlokalizowałam, bo pognał na pobliskie działki. Wypatrzyliśmy którędy chadza i zaczęłam mu tam zostawiać jedzenie. Potem była cala batalia z żywołapką. gdzieś od miesiąca przychodzi, gdy przynoszę jedzenie. Najpierw byłam kilka metrów od niego i co dziennie stopniowo się przysuwałam. Teraz jest już bardzo blisko, je przy mnie i czasem zjada mięsko z ręki. Noszę mu to co lubi. Nie daję wszystkiego od razu, tylko po trochu, wykładam część do miseczki, zjada, to dokładam kolejną porcję, żeby się tak nie bał ruchu rąk. I cały czas do niego gadam. Złapać się jeszcze nie da, ale jest coraz bardziej ufny. Chodzimy razem z mamą, bo jak by się dał złapać, to może być trudno samemu zapakować go do torby.
O pomoc i poradę prosiłam pięć wrocławskich fundacji, ale, brzydko mówiąc, wszystkie mnie olały. Dopiero w szóstej jedna pani pożyczyła mi klatkę łapkę. Powiedziała, że z jej doświadczenia wynika, że domowe koty bardzo rzadko się na nią łapią. Nie wie dlaczego, ale są bardzo cwane i omijają klatki szerokim łukiem. Powiedziała, że to zachowanie kota nie jest odosobnionym przypadkiem i że one tak mają po ucieczce. Doradziła, żeby zostać karmicielką, donosić co dzienni jedzonko i oswajać jak dzikusa. Nie wiem czy coś jeszcze można zrobić.
Nie wiem, ile czasu już próbujesz swoją kicię złapać, wiem za to ile to kosztuje wysiłku, nerwów i jaki człowiek jest bezsilny.
Trzymam kciuki, życzę powodzenia, cierpliwości i wytrwałości.
Pozdrawiam.

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Sob lip 21, 2018 12:18
przez ASK@
Możesz dawać jedzenie w transporterze. Kłaść na początku przy samym wlocie. Odczepić "drzwiczki" by nie zawadzały. Lub dobrze zablokować. Musi stać stabilnie i być zaparty tak by nie przesunął się. Pozwalam kotu wchodzić i wychodzić coraz dalej kładąc jedzenie. Jak nabierze zaufania to wchodzi. Siedzę obok, gadam i nic nie robię. Potem zatrzaskuję drzwiczki.
Tak łapię dziczki, które nie łapią się na łapkę. Lub gdy nie mam łapki. Trwa to ale nie masz nic do stracenia.

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pon sie 06, 2018 17:18
przez Mariols
Agwena pisze:Ja postawiłam na cierpliwe oswajanie mojego kocurka od początku. Uciekł mi 22 kwietnia, trochę potrwało zanim go zlokalizowałam, bo pognał na pobliskie działki. Wypatrzyliśmy którędy chadza i zaczęłam mu tam zostawiać jedzenie. Potem była cala batalia z żywołapką. gdzieś od miesiąca przychodzi, gdy przynoszę jedzenie. Najpierw byłam kilka metrów od niego i co dziennie stopniowo się przysuwałam. Teraz jest już bardzo blisko, je przy mnie i czasem zjada mięsko z ręki. Noszę mu to co lubi. Nie daję wszystkiego od razu, tylko po trochu, wykładam część do miseczki, zjada, to dokładam kolejną porcję, żeby się tak nie bał ruchu rąk. I cały czas do niego gadam. Złapać się jeszcze nie da, ale jest coraz bardziej ufny. Chodzimy razem z mamą, bo jak by się dał złapać, to może być trudno samemu zapakować go do torby.
O pomoc i poradę prosiłam pięć wrocławskich fundacji, ale, brzydko mówiąc, wszystkie mnie olały. Dopiero w szóstej jedna pani pożyczyła mi klatkę łapkę. Powiedziała, że z jej doświadczenia wynika, że domowe koty bardzo rzadko się na nią łapią. Nie wie dlaczego, ale są bardzo cwane i omijają klatki szerokim łukiem. Powiedziała, że to zachowanie kota nie jest odosobnionym przypadkiem i że one tak mają po ucieczce. Doradziła, żeby zostać karmicielką, donosić co dzienni jedzonko i oswajać jak dzikusa. Nie wiem czy coś jeszcze można zrobić.
Nie wiem, ile czasu już próbujesz swoją kicię złapać, wiem za to ile to kosztuje wysiłku, nerwów i jaki człowiek jest bezsilny.
Trzymam kciuki, życzę powodzenia, cierpliwości i wytrwałości.
Pozdrawiam.

Moja zwiała 1 lipca. Przychodzi na jedzenie na mój głos. Ale jak wyciągam ręke odskakuje. Do łapki nie wchodzi wcale. Nie zje ale nie wejdzie. Tak się o nią boję. Ona jest stara. Chociaż cwana i szybka jak błyskawica jeszcze, ale to staruszka. Nie wiem już co robić. Codziennie wieczorem nawołuję, ona przychodzi, zjada i idzie, nawet się na mnie nie ogląda. A była ze mną 14 lat. I wydawało mi się, że jest do mnie przywiązana, chociaż trochę. Zawsze miała własne zdanie. Jak trzeba było z czyms do weta, to były podstepy, bo się chowała i nie mogłam jej złapać. Ale 14 lat!!!! A teraz nie da się nawet dotknąć.

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pon sie 06, 2018 17:19
przez Mariols
ASK@ pisze:Możesz dawać jedzenie w transporterze. Kłaść na początku przy samym wlocie. Odczepić "drzwiczki" by nie zawadzały. Lub dobrze zablokować. Musi stać stabilnie i być zaparty tak by nie przesunął się. Pozwalam kotu wchodzić i wychodzić coraz dalej kładąc jedzenie. Jak nabierze zaufania to wchodzi. Siedzę obok, gadam i nic nie robię. Potem zatrzaskuję drzwiczki.
Tak łapię dziczki, które nie łapią się na łapkę. Lub gdy nie mam łapki. Trwa to ale nie masz nic do stracenia.

Nie wejdzie do transportera.

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Śro sie 08, 2018 20:52
przez Agwena
Mój był ze mną 6 lat. Przychodził sie tulić i sam na ręce wskakiwał, a teraz zachowuje się tak, jak twoja kotka. Dalej codziennie chodzę karmić. Przychodzi późno, bo koło 22:00, a kawałek drogi mam. Czasem wcale nie przyjdzie, ale na ogół przychodzi. Jest przestraszony, wszystkiego się boi. Teraz jeszcze to pół biedy, bo ciepło jest, a teren mimo wszystko przyjazny kotom, dużo karmicieli i życzliwych, ale co będzie dalej, to pojęcia nie mam. Jak się zimno zrobi...

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pt sie 24, 2018 21:02
przez Mariols
Moja Kocia w domku. Udało mi się ją złapać w zeszlą niedzielę. Teraz je i śpi. Chudziutka, w uszkach świerzb, zabiedzona. Ale już w domeczku i karmimy, przytula się i łasi. Ufffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff

Re: Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pt sie 24, 2018 23:43
przez Stomachari
Super!

Re: [KOCIA JUŻ W DOMU]Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Nie sie 26, 2018 16:24
przez Agwena
Pięknie!
Powiedz jak złapałaś?

Re: [KOCIA JUŻ W DOMU]Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Nie sie 26, 2018 17:03
przez Baltimoore
Mariols, super :1luvu:

Teraz mocne kciuki za złapanie kocurka Agweny :ok: :ok: :ok:

Re: [KOCIA JUŻ W DOMU]Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pon wrz 03, 2018 21:00
przez Mariols
Agwena pisze:Pięknie!
Powiedz jak złapałaś?

W ręce. Najadła się, odeszła i siadła do mycia. Ona już jest trochę głucha, chyba. Podkradłam się i capnęłam. Drapała i gryzła i darła się strasznie. Ale nie puściłam flądry i do domku. W domu psy OK, zaraz przyleciały i wąchały. Ale jedna kocia fuczała. Przeszło po dwóch dniach. Nie wiecie jak mi ulżyło i jak się cieszę :)

Re: [KOCIA JUŻ W DOMU]Klatki-łapki potrzebuję pilnie Kraków

PostNapisane: Pon wrz 03, 2018 21:57
przez Meteorolog1
Gratulacje. Dobrze że kicia złapana. :201461