Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Romi85 pisze:W tej sytuacji sprawdzilaby sie klatka opadowa.
Ew jesli je przy Tobie ten metr odleglosci to mozna pomyslec o delikatnym usypiaczu. Nazwy i dawkowanie do weryfikacji u weta.
Agwena pisze:Ja postawiłam na cierpliwe oswajanie mojego kocurka od początku. Uciekł mi 22 kwietnia, trochę potrwało zanim go zlokalizowałam, bo pognał na pobliskie działki. Wypatrzyliśmy którędy chadza i zaczęłam mu tam zostawiać jedzenie. Potem była cala batalia z żywołapką. gdzieś od miesiąca przychodzi, gdy przynoszę jedzenie. Najpierw byłam kilka metrów od niego i co dziennie stopniowo się przysuwałam. Teraz jest już bardzo blisko, je przy mnie i czasem zjada mięsko z ręki. Noszę mu to co lubi. Nie daję wszystkiego od razu, tylko po trochu, wykładam część do miseczki, zjada, to dokładam kolejną porcję, żeby się tak nie bał ruchu rąk. I cały czas do niego gadam. Złapać się jeszcze nie da, ale jest coraz bardziej ufny. Chodzimy razem z mamą, bo jak by się dał złapać, to może być trudno samemu zapakować go do torby.
O pomoc i poradę prosiłam pięć wrocławskich fundacji, ale, brzydko mówiąc, wszystkie mnie olały. Dopiero w szóstej jedna pani pożyczyła mi klatkę łapkę. Powiedziała, że z jej doświadczenia wynika, że domowe koty bardzo rzadko się na nią łapią. Nie wie dlaczego, ale są bardzo cwane i omijają klatki szerokim łukiem. Powiedziała, że to zachowanie kota nie jest odosobnionym przypadkiem i że one tak mają po ucieczce. Doradziła, żeby zostać karmicielką, donosić co dzienni jedzonko i oswajać jak dzikusa. Nie wiem czy coś jeszcze można zrobić.
Nie wiem, ile czasu już próbujesz swoją kicię złapać, wiem za to ile to kosztuje wysiłku, nerwów i jaki człowiek jest bezsilny.
Trzymam kciuki, życzę powodzenia, cierpliwości i wytrwałości.
Pozdrawiam.
ASK@ pisze:Możesz dawać jedzenie w transporterze. Kłaść na początku przy samym wlocie. Odczepić "drzwiczki" by nie zawadzały. Lub dobrze zablokować. Musi stać stabilnie i być zaparty tak by nie przesunął się. Pozwalam kotu wchodzić i wychodzić coraz dalej kładąc jedzenie. Jak nabierze zaufania to wchodzi. Siedzę obok, gadam i nic nie robię. Potem zatrzaskuję drzwiczki.
Tak łapię dziczki, które nie łapią się na łapkę. Lub gdy nie mam łapki. Trwa to ale nie masz nic do stracenia.
Agwena pisze:Pięknie!
Powiedz jak złapałaś?
Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, Google [Bot], magnificent tree, ryniek i 500 gości