Kiciula, lat 3 zestresowała się bardzo nowym domownikiem. Wcześniej już miała czerwone dziąsła i powiększony węzeł chłonny, ale że w niczym jej nie przeszkadzało, a wizyta u weta to dla niej trauma jak głupki odkładaliśmy ten temat. Miesiąc temu pojawił się u Nas nowy kociak i kicia nie zniosła tego najlepiej. Na początku warczała na niego, ale to tyle. Po kilku dniach było lepiej, parę razy nawet go umyła, ale młody w międzyczasie się rozchorował i codziennie musiałam jeździć z nim do weterynarza. Od tego czasu Kicia z powrotem zaczęła warczeć,syczeć i powoli jadła co raz mniej, aż przestała jeść całkowicie. Nieważne jakie dostała jedzonko (suche, mokre, wymieszane, ulubione smaczki, na miseczce, na talerzyku, we wspólnym pokoju, w odosobnieniu, prosto z lodówki, podgrzane żeby mocniej pachniało) - nic. I tylko opadała bardziej z sił (100% pewności że nie je nie mieliśmy, bo nie mamy jej gdzie zamknąć (dodatkowo nie znosi być zamknięta więc nie chcieliśmy jej dodatkowo stresować), a pozostałe koty nie trzymają się tylko swoich misek). U weta zaczęło się od zapalenia dziąseł, pobrano krew. Potem testy na Felv i jakieś specjalne badanie z krwi sprawdzające trzustkę (jedno i drugie wyszło ok). w USG wątroba średnia, bilirubina mega wysoka - wetka mówi że od niejedzenia wątroba mogła się zacząć stłuszczać/ mogło wejść jakieś zapalenie + żółtaczka. Codziennie z nią jeździmy - kroplówki, pełno zastrzyków. Z dnia na dzień jest co raz żywsza (wkurzona tylko na wenflon w łapce) , ale jeść nie chce dalej (ani swojego jedzonka, ani Convalescence). Wetka dała przykaz karmienia strzykawką. Na kociaka ostatnio syczy już mniej, nawet się obwąchały ostatnio, ale młody we wtorek musi jechać na kontrolę i znów będzie pachnieć lecznicą.
Dodatkowo wczoraj podczas wizyty Pani Doktor podała w zastrzyku jakiś lek na poprawę apetytu (podaje się go co drugi dzień,ale nie mam go wpisanego w książeczce więc nie wiem co to było). Nie wiem na ile to może być ze sobą powiązane, ale od wczoraj zaczęła bardzo, bardzo, bardzo dużo pić wody. Aktualnie odsypia wizytę u weta, ale była już przy misce z wodą kilka razy - wetka kazała obserwować.
Może ktoś z Was ma jakiś pomysł - jak ją zachęcić do jedzenia i czym może być spowodowane te nagłe picie wody w tak dużej ilości?
mi się już kończą pomysły - zwłaszcza że ona zawsze była dość wybredna i np. nie mam nawet co próbować podawać surowe mięso itp.