Witam szanowne forum
Pewnie było takich milion wątków jak mój, wiec proszę o wybaczenie. Jestem jeszcze laikiem w kwestii kotów.
Mam kota od lutego. To mój pierwszy
Ale do brzegu. W piątek rano zawiozlam kota do weta na kastracje. Kot ma ok 9-10 miesięcy i od tygodni zaczął wyspiewywac serenady. On się męczył ja się meczylam. Tak więc padła decyzja ze to juz czas, tym bardziej ze miałam to w planach.
Ok 12 dzwoni do mnie rozchichotany wet ze mój hrabia Wąsik okazał się być hrabiną.
Szok chichry ale pytanie co dalej. Myślę sobie idzie weekend damy rade postanowiłam o sterylizacji mojej kotki skoro już jest na miejscu i tak ma stres ect.
O 17 odebrałam wybudzonego juz miauka.
Bolało co prawda nie 300 ale 500 zł no ale trudno. W domu koci tryslo z kontenerka jak dzika. Bałam się o szwy wiec zamknelam się z nią w toale cie aby miała mniejsze pole do wariacji na co ewidentnie miała chęć. Dałam wodę na jedzenie ok 21 rzuciła się jakby od tygodnia nie jadła.
Przeszkadzał jej kubraczek po którym szorowalajezykiem.
Jak się uspokoiła wypuściła ja do dużego pokoju.
Polazila powachala i położyła się.
W nocy trochę chciała fikac ale w końcu położyła się koło mnie i spala. Rano pojechalysmy do weta. Obejrzeli rane. Ładnie wygląda nie ma żadnych opuchniec osluchowo super. Zmartwień nas gorączka 39.5. Kocia dostała antybiotyk i kroplowke schladzajaca. Dostałam tez antybiotyk w tabletkach na parę dni.
W domu kot zasnął. Starałam się nic nie robić nie halasowac i dać jej odpoczywać. Jak minął pierwszy szok związany z niespodzianką zmiany plci (kot był niejednokrotnie badany przez weta, również przez fundacje i wszyscy utrzymywali ze to kot) naczytalam się o komplikacjach po sterylizacji i przyznaje ze zaczynam panikować.
Ok 20 dziś zmierzylam mocno amatorsko temperaturę kotu. Miała 39. Jest osowiala woli spać. Jadła trochę karmy mokrej, wodę dałam jej strzykawka. Nie zarejestrowała żeby odwiedzala kuwete. Płaczą się jej nóżki tylnie ale nie wiem czy dlatego ze przeszkadza kubraczek czy że boli ja.
Pisze właściwie bo chyba potrzebuje wsparcia. Martwi mnie bidula ze taka jest przestraszona i markotna. Ja wiem ze to poważna operacja dlatego chciałabym zapytać jak wasze kotki się miały po?
Goraczkowaly? Długo dochodziły do siebie?
Serdecznie dziękuję za wszelkie porady.