Kotka ze złamaną łapką w DT. Już nie taka dzika.

FIP-em nie zarazisz tak łatwo, a pozostałymi chorobami kici tym bardziej.
Convenia działa 2 tygodnie, dostają ten antybiotyk dzikusy trudne w obsłudze.

Convenia była podana ze względu na zakażenie rany. Jeżeli jednak jeszcze inne zakażenie doszło, to może należy dołożyć coś jeszcze?

Trudno znaleźć rzetelne dane nt. zakażenia FIP, ale nie mogę tego wykluczyć. Tym bardziej, że jedna z moich kotek jest na sterydzie...

Próbuję odszukać post, w którym ktoś podawał link do artykułu chyba naukowego.
Zaraźliwy jest koronawirus, który występuję u olbrzymiej części osobników (statystyki różnią się zależnie od źródeł). Twoje koty mogą go już mieć. Do powstania FIP potrzebna jest mutacja koronawirusa. Jest ona spontaniczna, chociaż sprzyja jej stres. Nikt nie jest w stanie z góry powiedzieć, czy kot z koronawirusem kiedykolwiek zachoruje na FIP. Patrząc jednak na statystyki skoro 90% kotów ma w sobie koronawirusa a na FIP umiera jedynie jakaś ich część, można powiedzieć, że przebywanie innych kotów z kotem chorym na FIP jest dla nich stosunkowo bezpieczne.

A tu post Blue, który chyba dość dobrze obrazuje sytuację:

Blue pisze:Do wystąpienia, rozwinięcia się FIPa potrzeba konkretnego wirusa.
Bez niego FIPa nie będzie.
Ale ten wirus, sam z siebie tej choroby nie wywołuje.
Musi dojść do konkretnej mutacji wewnątrz organizmu, musi wystąpić podatność genetyczna tegoż organizmu (bo sam wirus mutuje dosyć intensywnie i często w pewnym zakresie - a jednak FIP nie występuje masowo mimo ogromnej powszechności koronawirusa) oraz najprawdopodobniej - muszą zaistnieć dodatkowe czynniki by choroba zaistniała (czasem z miotu kociaków które miały z nim kontakt w kocięctwie zachoruje tylko jeden lub dwa) - to dlatego największa ilość zachorowań pojawia się po zabiegach operacyjnych, zmianach domu, większym stresie, innej infekcji, szczególnie z naruszeniem błony śluzowej układu pokarmowego.

Równie dobrze można by powiedzieć że ropnie u kotów po ugryzieniu są zakaźne.
Do ich pojawienia się potrzebny jest czynnik zakaźny.
Ale samo bycie przy kocie z ropniem nie wystarczy by doszło do wystąpienia ropnia u innego kota.

Owszem, FIPem można zarazić koty w warunkach laboratoryjnych.
Tzn. można FIP wywołać. Sztucznie, wstrzykując do krwioobiegu dużą ilość zmutowanych wirusów i pewnie coś tam jeszcze działając w temacie ukladu odpornościowego. Ale da się.

Ale w codziennym bytowaniu nie jest to choroba stricte zakaźna.

To jeszcze nie ten naukowy, ale przynajmniej cytat z książki:

Irlandzka Myszka pisze:Cytuję z książki Kita Sturgessa:
- do 40% ogólnej populacji kotów ma objawy serologiczne wcześniejszego kontaktu z wirusem
- w hodowlach i zbiorowiskach kotów odsetek ten sięga 90% grupy
- zachorowalność jest niska, niższa niż 1% (niektóre badania wskazują na 0,02%) ogólnej populacji kotów

Może we wspomnianym poście był link do tego artykułu? W każdym razie pod spodem jest bibliografia naukowa:
https://agiliscattus.pl/zakazne-zapalen ... j-fip.html

mziel52 pisze:FIP-em nie zarazisz tak łatwo, a pozostałymi chorobami kici tym bardziej.
Convenia działa 2 tygodnie, dostają ten antybiotyk dzikusy trudne w obsłudze.

FIP-em wogóle nie da się zarazić ... przecież koronawirus mutuje w konkretnym kocie ... a z koronawirusem prawie każdy kot miał kontakt (nawet te w najlepszych hodowlach kotów rasowych).

edit: nie widziałam, że już to napisano powyżej ...

Z tego co da się wyczytać w literaturze, to nie takie proste. Możecie spojrzeć choćby na ten art: https://ac.els-cdn.com/S109002331400178 ... adbb89e496
Na forum spotkałam się właśnie z taką opinią - FIPem nie da się zarazić. Ja uważam, że to spore uproszczenie.
Poza tym, możliwość przekazania nawet niezmutowanego wirusa też trzeba wydaje mi się brać pod uwagę, szczególnie przy kotach niewychodzących od maleńkości oraz w przypadku stanów o obniżonej odporności.

Kontakt z koronawirusem ma prawie każdy kot na świecie. Niezmutowany wirus jest praktycznie niegroźny. Wywoła biegunkę i to wszystko.
Mutacja i zachorowanie na FIP jest kwestią indywidualną danego organizmu. FIPem nie może chory kot zarazić drugiego kota.

A masz pewność, że Twoje koty nie mają i nie miały przed przybyciem kotki koronawirusa? Bo mogą być nosicielami od bardzo dawna, tylko wirus jeszcze nie zmutował.

Edit: Przejrzałam część artykułu (całego nie byłam w stanie). Główna konkluzja jest taka, że nic nie wiadomo oraz że pewnie znaczenie ma genetyka kotów, ale to zbyt skomplikowana sprawa. Aha, i że koty z Falklandów są wolne od koronawirusa. Ale chyba nikt z nas tutaj nie ma kotów z Falklandów...

Szukam_kotki, od wielu lat tymczasuję koty, przez mój dom przewinęło się ich mnóstwo. Prawdę mówiąc to tylko z pchłami miałam kłopot. Świerzb jest zoonozą, jest zaraźliwy, a żaden kot się nie zaraził, mnie też nigdy nic się nie stało. Miałam i koty z toksoplazmozą, kaliciwirozą, o kk nie wspomnę. Mieszkanie mam małe, siłą rzeczy koty jeden na drugim, trudno o izolację i jakieś szczególne środki ostrożności. U jednego kota było podejrzenie FIP (okazało się, że to nie to), ale Fredek nie był izolowany, bo nie miałam jak tego zrobić. Nie martw się, naprawdę.

To co wg was powinnam zrobić?

A jak się kotka czuje?
Czy ona je?

Apetyt ma bardzo duży. Sporo też pije. Wypróżnia się prawidłowo, kupa już była idealna 2 razy. Wg mnie czuje się dobrze.
Czy dysponuje ktoś danymi statystycznymi nt. zakażenia FCoV i mutacji do FIP? Na stronach podane jest że FIP dotyczy 5-50% zakażonych kotów, ale coś mi się nie chce w to wierzyć?

Jeśli kotka czuje się dobrze, no i przede wszystkim je, to ja bym diagnozowała i leczyła według wskazań mojego lekarza, do którego mam zaufanie.

Szukam_kotki rozumiem, że jest jeszcze kwestia finansowa ważna?
Podaj mi dane na pw, to przeleję 100 złotych na jej leczenie.
Może też poprosić rudalię, żeby zmieniła tytuł, że dalej potrzebne są pieniądze, żeby kotkę diagnozować i leczyć.

To nie jest teraz kwestia finansów, tylko racjonalnego postępowania. Zobaczymy co wykaże test z krwi. Nie jest bez znaczenia fakt, że mam kota na sterydach, czyli z obniżoną odpornością. Przyjmując nawet, że 40% kotów jest zakażonych i że 5% kotów zakażonych rozwija FIP, to ryzyko, że mój kot rozwinie FIP wynosi jakieś 3%. Mało, dużo nie wiem, nie daje mi to spokoju.
Rozpoczęcie teraz pełnej diagnostyki obecnie wg mnie jest trochę bez sensu, a szansa, że zostanie zdiagnozowane coś uleczalnego raczej niewielka. Można ewentualnie spróbować leczyć w ciemno przyjmując jakąś najbardziej prawdopodobna opcję, po FIPie, którego leczyć się nie da.

Szukam_kotki pisze:Możemy sobie gdybać co kotu dolega, ale ja jutro muszę jakąś decyzję podąć, biorąc pod uwagę zarówno obecny stan kotki, wyniki badania krwi, fundusze, rokowania i zdrowie moich kotów. Uważam na higienę, ale nie jestem w stanie cała się zdezynfekować po wyjściu z łazienki.

Ok. to wyjaśniam, napisałam o funduszach ze względu na ten fragment.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, nie miałam nic złego na myśli.
A ponieważ kotka je i czuje się dobrze, to uważam, że jedyna racjonalna decyzja to dalsze leczenie.
Co do diagnostyki, to miałam na myśli taką, którą zaleci lekarz prowadzący, który kotkę bada, zna wszelkie objawy i wyniki.

Wynik z krwi jest negatywny. Poprosiłam o wyniki, bo nie wiem, czy to było badanie miana wirusa, czy przeciwciał oraz jaka jest dokładność tego testu. Wet powiedziała, że wynik mógł być fałszywie negatywny.

Kotka ze złamaną łapką w DT. Już nie taka dzika.

Kto przegląda forum