Kasieńko więc znowu
za wizytę.
Węzły chłonne są chyba dość często atakowane, chyba ważniejsze, że kości i narządy czyste, nie znam się ale jakoś często się słyszy
Opowiem ci taką historię, mój najbliższy sąsiad pan Adam zachorował na raka płuc, leczenie, wycięcie jednego płuca, guz przeniósł się na drugi płuco i węzły chłonne, wycięto fragment kolejnego płuca + chemia i radio, nie pomogły za wiele, po którejś operacji (nie wiem na co) skóra nie miała już "sił" się zrosnąć- założyli mu jakąś siatkę na brzuchu, to było na przestrzeni około 4-5 lat.
Sąsiad z drugiej strony pan Józek powtarzał "Adam to drugiej wiosny nie doczeka" -Józek też zachorował na nowotwór, bez przeżutów, nie żyje już 15 lat.
Pan Adam, palacz nr 1, do 60 fajek dziennie, zmarł nie cały rok temu po 25 latach choroby, niby nie był super sprawny ale przeżył sąsiadów doczekał wnuków i pewnie by doczekał i prawnuków gdyby synowa nie uparła się na oddanie go do hospicjum- bo chciała remont zrobić i przenieść się na piętro gdzie mieszkał. Oddali go i 6 dni później zmarł...
Jak widać nowotwór choćby rozległy nie koniecznie jest wyrokiem, wszyscy kibicowali Adamowi bo był lubiany, tato (*) zawsze mówił że Adasiowi trzeba pomóc, trzeba odwiedzić, tylko pan Józek szydził z jego choroby.
Tobie kibicują nie tylko sąsiedzi, ciebie wspiera cała polska, moja babcia nawet na msze za ciebie dała do Lichenia więc nie masz prawa się załamywać i musisz walczyć dla siebie, dla nas, dla kociastych...