Mnie się dość dobrze to zdjęcie wyświetla i ja naliczyłam 4 maluszki, ale wiadomo ja nie wet, się nie znam.
Wygląda to trochę tak jakby schronisko celowo "wcisnęło" wam ciężarną kotkę, jej stan jest już znaczny, więc albo to kretyn stwierdził, że jeszcze nawet rujki nie miała albo cwaniak wiedział co mówi
Decyzje o odchowaniu już podjęliście, więc nie ma co gdybać, teraz tak jak Izka 53 ci pisała, póki masz czas, siadaj do lektury, dogadaj się z wetem żeby był w pogotowiu, tylko nie z pierwszym lepszym ale takim, który zna się na kocich porodach i ewentualnym leczeniu miotów, to wyższa szkoła jazdy, dla większości jedynym znanym sposobem leczenia ślepych miotów jest eutanazja, więc przyłóż się do poszukiwań.
Na temat kosztu odchowu, nawet się nie wypowiadam, jeden miot miałam z kocią mamusią, teraz sama odkarmiam, bankructwo na szeroką skale...
Koszt emocjonalny jeszcze większy
Radziliśmy sterylke aborcyjną, nie dlatego, że ciężko o domy dla kociaków, lecz przede wszystkim dlatego żeby nie pogłębiać kociej biedy...załóżmy, że będą trzy kocięta, bedziesz o nie dbała, będą śliczne, grubiutkie i domowe, jak myślisz, którego kociaka weźmie potencjalny chętny? Twojego, czy bide z nędzą znalezioną gdzieś w krzakach?
Dokładnie to samo przerabiałam rok temu oddając moje dziewczynki, podczas gdy ja miałam do 200 telefonów dziennie, dziewczyny oddające kocięta bezdomne często nie miały ani jednego tel całymi tygodniami.
Jest to o tyle sytuacja patowa, że te biedy to wszystko koty właścicielskie, wyrzucone, porzucone itp właściwie nie uświadczysz kota bezdomnego-wolno bytującego, który się rozmnaża, wszystkie są wykastrowane, problem tworzymy my ludzie i nasza bezmyślność...
Tak jeszcze z ciekawości, wiesz jak długo schronisko miało u siebie tą koteczkę? Skoro "wiedzą", że nie miała jeszcze pierwszej rujki? Czy oni dopuścili do rozrodu czy też kotka trafiła do nich już ciężarna?