Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 27, 2018 20:06 Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

Co to za choroba
czy mógłby ktoś tak łopatologicznie mi wyjaśnić,będę wdzięczna i może mądrzejsza w sensie jak do tematu podejść

o co ewentualnie pytać weta jak leczyć tę chorobę bo wet.do którego obecnie chodzimy twierdzi,że już nic on nie może zrobić wyczerpał metody leczenia ale ja jednak czuję niedosyt.
Nie chcę rozpisywać szczegółów a proszę tylko o jakieś wskazówki co do leczenia tego dziadostwa.Jutro chcemy to skonsultować z innym wetem i chciałabym być troszkę mądrzejsza w temacie

zuzia115

 
Posty: 122
Od: Czw maja 21, 2009 10:44

Post » Nie maja 27, 2018 20:16 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

Poczytaj https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q ... PNfL3mkrOP
czy ten https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q ... 1eKKjLjYOi
Czasami jedynym wyjściem gdy leczenie nie przynosi oczekiwanego skutku jest wyrwanie kotu ząbków.
U mnie ostatnio młoda koteczka musiała mieć je wyrwane (zostawiony przód i kły) bo 2 letnie leczenie nic nie dało a pyszczek ją bardzo bolał i dziąsła miała aż bordowe.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40224
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie maja 27, 2018 20:52 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

Nie mam naukowego źródła pod ręką, ale plazmocytarne zapalenie dziąseł uważane jest (przynajmniej przez niektórych) za chorobę autoimmunologiczną. W uproszczeniu i niefachowo: kot jest uczulony na szkliwo własnych zębów, dlatego usunięcie wszystkich bądź części z nich to najczęściej jedyne słuszne rozwiązanie. Tym bardziej, że alternatywą jest podawanie sterydów, które wykańczają nerki, a zwykle prędzej czy później przestają pomagać.
Koty świetnie sobie radzą bez zębów.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie maja 27, 2018 21:20 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

Nie na szkliwo, tylko na bakterie bytujące w jamie ustnej i ich metabolity.
Jeśli zawiodą inne metody leczenia, usuwa się zęby. Większość kotów po tym zabiegu błyskawicznie dochodzi do siebie, odzyskuje apetyt i chęć do życia. Jednak u niektórych zwierząt ekstrakcja zębów nie pomaga i z takim ryzykiem należy się liczyć.
Ja miałam ogromne opory przed pozbawianiem mojej kici ząbków, ale w jej przypadku poprawa komfortu życia była ogromna! Z obolałej nieszczęśnicy, zamieniła się w radosną koteńkę. Ma już 14 lat i trzyma się świetnie. Z jednym kiełkiem :twisted:
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23733
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Nie maja 27, 2018 22:15 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

Ja słyszałam, że na szkliwo, ale - jak wspomniałam - nie dysponuję naukowymi źródłami, więc się upierać nie będę :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon maja 28, 2018 7:46 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

Jak w google wpiszesz "Limfocytarno-plazmocytarne zapalenie jamy ustnej u kotów, Sapierzynski" to wyskoczy pierwszy link z artykułem po polsku.
Ja jeszcze, jak w naszym przypadku było podejrzenie, to szukałam alternatywnej terapii i znalazłam art https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24973002. W skrócie chodzi o terapię piroksykamem i sprejem z laktoferyną (dopyszcznie). Tylko z tym drugim jest ogólnie problem żeby dostać coś takiego, więc trzeba by chyba kombinować. Poza tym, nie wiem, czy jakiś wet byłby zainteresowany taką terapią... mam wrażenie, że weci wolą wyrwać niż kombinować z terapią, która może pomoże, może nie i też nie wiadomo na jak długo.

Szukam_kotki

 
Posty: 525
Od: Sob lut 03, 2018 7:53

Post » Pon maja 28, 2018 8:46 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

U mnie w "dożywotnim" DT żyje sobie kotka Adolfina, u której 3,5 roku temu zdiagnozowano plazmocytarne zapalenie jamy ustnej.
Choroba była strasznie agresywna - zaatakowane były nawet łuki podniebienne, prawie do gardła. Ada nie była w stanie nawet pić. Z bólu, dosłownie, krzyczała i skakała po ścianach.
Adzie usunięto zęby, ale ten zabieg w ogóle nie pomógł.
W tej sytuacji zdecydowano się na podawanie długo działających sterydu i antybiotyku.

W tej chwili Adolfina ma 20 lat.
Od 3 lat i 5-ciu miesięcy dostaje steryd i antybiotyk.
Jedna dawka wystarcza na około 20 dni.
Ada jest kotką średniej wielkości i waży 4 kg.
W miniony piątek miała robione rozszerzone badanie krwi - wszystkie wyniki były w granicach normy, jak zawsze dotychczas.

Niemniej sądzę, że reakcja na takie leczenie jest sprawą ściśle indywidualną.
Inny kot może zareagować słabiej na takie leczenie, mogą także pojawić się komplikacje, np. cukrzyca.

mb

 
Posty: 9985
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 28, 2018 9:11 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

mb pisze: Niemniej sądzę, że reakcja na takie leczenie jest sprawą ściśle indywidualną.
Inny kot może zareagować słabiej na takie leczenie, mogą także pojawić się komplikacje, np. cukrzyca.
Moja kotka brała sterydy przez ponad rok i czas ich działania szybko się skracał. Początkowo wystarczało podanie co miesiąc, potem stan zapalny wracał już po kilku dniach. Wtedy podjęłam decyzję o zabiegu. Na szczęście w przypadku kici pomógł, a objawy miała takie, jak Twoja. :(
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23733
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon maja 28, 2018 9:27 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

ana pisze:
mb pisze: Niemniej sądzę, że reakcja na takie leczenie jest sprawą ściśle indywidualną.
Inny kot może zareagować słabiej na takie leczenie, mogą także pojawić się komplikacje, np. cukrzyca.
Moja kotka brała sterydy przez ponad rok i czas ich działania szybko się skracał. Początkowo wystarczało podanie co miesiąc, potem stan zapalny wracał już po kilku dniach. Wtedy podjęłam decyzję o zabiegu. Na szczęście w przypadku kici pomógł, a objawy miała takie, jak Twoja. :(

To okropna choroba, ból musi być niewyobrażalny.
Ada do dzisiaj panicznie się boi, gdy wet chce obejrzeć jej pyszczek.
Ja obawiałam się, że ten czas działania leków kiedyś zacznie się skracać, ale na razie, odpukać, nic takiego się nie dzieje. Przeciwnie, właśnie na samym początku, leki działały najwyżej 7-8 dni i myślałam, że w ogole nic nie da się zrobić. Tymczasem po paru miesiącach koszmaru czas działania leków wydłużył się i ustabilizował na tym poziomie.
To i brak komplikacji chorobowych przez tyle czasu jest zdumiewające nawet dla wetów.

mb

 
Posty: 9985
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 28, 2018 18:17 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

ana pisze:
mb pisze: Niemniej sądzę, że reakcja na takie leczenie jest sprawą ściśle indywidualną.
Inny kot może zareagować słabiej na takie leczenie, mogą także pojawić się komplikacje, np. cukrzyca.
Moja kotka brała sterydy przez ponad rok i czas ich działania szybko się skracał. Początkowo wystarczało podanie co miesiąc, potem stan zapalny wracał już po kilku dniach. Wtedy podjęłam decyzję o zabiegu. Na szczęście w przypadku kici pomógł, a objawy miała takie, jak Twoja. :(


Moja Pola będzie tak właśnie leczona już wiem,że nie ma innej opcji :(
Pola ma rankę /nie wiem jak fachowo nazwać/ w miejscu gdzie u nas ludzi robią się zajady,ząbki ma zdrowe i o usuwaniu ich mowy nie ma

zuzia115

 
Posty: 122
Od: Czw maja 21, 2009 10:44

Post » Pon maja 28, 2018 18:48 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

zuzia115 pisze:
ana pisze:
mb pisze: Niemniej sądzę, że reakcja na takie leczenie jest sprawą ściśle indywidualną.
Inny kot może zareagować słabiej na takie leczenie, mogą także pojawić się komplikacje, np. cukrzyca.
Moja kotka brała sterydy przez ponad rok i czas ich działania szybko się skracał. Początkowo wystarczało podanie co miesiąc, potem stan zapalny wracał już po kilku dniach. Wtedy podjęłam decyzję o zabiegu. Na szczęście w przypadku kici pomógł, a objawy miała takie, jak Twoja. :(


Moja Pola będzie tak właśnie leczona już wiem,że nie ma innej opcji :(
Pola ma rankę /nie wiem jak fachowo nazwać/ w miejscu gdzie u nas ludzi robią się zajady,ząbki ma zdrowe i o usuwaniu ich mowy nie ma


Przy plazmocytarnym zapaleniu jamy ustnej usuwa się zdrowe zęby kotu i to w wielu wypadkach pomaga.
Moja kotka zachorowała na to w wieku ok. 9 lat.
Była leczona sterydami i antybiotykami, ale czas działania leków był coraz krótszy.
W wieku 12 lat miała usunięte wszystkie (były zdrowe) zęby do kłów.
Pomogło.
Do końca życia, jeszcze pięć i pół roku nie musiała już brać leków z powodu plazmocytarnego.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14192
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto maja 29, 2018 11:14 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

mimbla64 pisze:
zuzia115 pisze:
ana pisze:
mb pisze: Niemniej sądzę, że reakcja na takie leczenie jest sprawą ściśle indywidualną.
Inny kot może zareagować słabiej na takie leczenie, mogą także pojawić się komplikacje, np. cukrzyca.
Moja kotka brała sterydy przez ponad rok i czas ich działania szybko się skracał. Początkowo wystarczało podanie co miesiąc, potem stan zapalny wracał już po kilku dniach. Wtedy podjęłam decyzję o zabiegu. Na szczęście w przypadku kici pomógł, a objawy miała takie, jak Twoja. :(


Moja Pola będzie tak właśnie leczona już wiem,że nie ma innej opcji :(
Pola ma rankę /nie wiem jak fachowo nazwać/ w miejscu gdzie u nas ludzi robią się zajady,ząbki ma zdrowe i o usuwaniu ich mowy nie ma



Miałam dwa koty z plazmocytarnym zapaleniem pyszczka - w obu przypadkach pomogło usunięcie wszystkich zębów.
Jak nie zdecydujesz się na taki zabieg, to kotka będzie nadal cierpiała.. pomimo zdrowych zębów..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28885
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto maja 29, 2018 12:18 Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej

zuzia115 pisze:
ana pisze:
mb pisze: Niemniej sądzę, że reakcja na takie leczenie jest sprawą ściśle indywidualną.
Inny kot może zareagować słabiej na takie leczenie, mogą także pojawić się komplikacje, np. cukrzyca.
Moja kotka brała sterydy przez ponad rok i czas ich działania szybko się skracał. Początkowo wystarczało podanie co miesiąc, potem stan zapalny wracał już po kilku dniach. Wtedy podjęłam decyzję o zabiegu. Na szczęście w przypadku kici pomógł, a objawy miała takie, jak Twoja. :(


Moja Pola będzie tak właśnie leczona już wiem,że nie ma innej opcji :(
Pola ma rankę /nie wiem jak fachowo nazwać/ w miejscu gdzie u nas ludzi robią się zajady,ząbki ma zdrowe i o usuwaniu ich mowy nie ma

W zdecydowanej większości przypadków usunięcie zębów powstrzymuje tę chorobę.
Moja Ada miała pecha, że należy do niewielkiej mniejszości, u której ten zabieg nie dał efektów.
Kot po usunięciu zębów radzi sobie doskonale - je wszystko bez problemu i nie czuje się okaleczony lub niepełnosprawny z tego powodu. Zabieg usunięcia zębów nie jest obarczony żadnymi skutkami ubocznymi.
Natomiast podawanie sterydów bardzo szybko może skończyć się poważnymi problemami - cukrzyca, uszkodzenie wątroby, uszkodzenie nerek.
Kot bez zębów może żyć tak samo komfortowo, jak kot z zębami. Ale z uszkodzonymi nerkami lub wątrobą - już nie bardzo, albo wcale.

mb

 
Posty: 9985
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Wojtek i 194 gości