Cześć wszystkim,
moj sześciomiesięczny kocurek zaczął znaczyć nam teren - szykowaliśmy się do kastracji, był umówiony termin i jak to wżyciu bywa - kot się rozchorował. Maluch ma powiększone węzły chłonne i zapalenie spojówki, więc weterynarz powiedział, że w jego obecnym stanie nie ma mowy o kastracji - co oczywiście rozumiemy i czekamy, aż nasz kochany futrzak wyzdrowieje.
Czytałam już o tylu sposobach pozbywania się zapachu moczu kota, ale w sumie bardzo mało artykułów wspomina o usuwaniu moczu kota niekastrata. Czy ktoś ma jakiś sprawdzony sposób? Salem sika tylko na jedno miejsce na kanapie i ewentualnie na poduszki, które tam leżą. NIe nadążamy z praniem narzuty i poduszek, a ta zalana część kanapy śmierdzi tak, że mam wrażenie, że nie pozostaje nam nic innego tylko spisać ją na straty, nie wspominając o smrodzie w mieszkaniu (33m2), którego nie możemy w pełni wywietrzyć, bo balkon będzie dopiero zabezpieczany i boimy się go otworzyć, żeby koty nam nie wyskoczyły. Używaliśmy urine off, ale mam wrażenie, że nie działa nam w ogóle. Czytałam, że o ozonowaniu tapicerki (oczywiście już po kastracji kota), ale gdy zadzwoniłam do jednej z firm zajmujących się tym w Toruniu powiedziano mi, że z moczem nie kastrowanego kota może nie być tak łatwo i może wcale nie zniknąć. Miał ktoś z tym jakieś doświadczenia? I czy ma ktoś może jakieś sprawdzone środki (spryskiwacze) które będą malucha odstraszać?