» Nie maja 20, 2018 22:26
Bengal kastrowany
Witam wszystkich, pisze z nadzieja na pomoc, zakupiłam kota rasy bengalskiej w listopadzie 2016 roku, w renomowanej hodowli. Kot na ten czas był pół roczny, i ostatni z miotu, pani z chodowli powiedziała ze chciała go zostawić na rozwód, a później okazało się ze nie nadaje. Nie znam się na tym, wiec argument nie uznałam za zasadny. Kot miał lekkie uszkodzenie na łapce, powiedziała ze zadrapał jego inny kot, ten argument przyjęłam również i podpisałam umowę. Kupna sprzedaży kota. Przywiozła go do domu na początku był miły i grzeczny, później mnie zaczął atakować, w nocy, po tygodniu zadzwoniłam do chodowli, chodowca mi powiedział ze muszę z nim się więcej bawić, ze jemu brakuje zabawy i muszę godzinę przed snem z nim spędzać grając zabawkami. Tak zaczęłam robić, ataki przeszli w sikanie na łóżko, w tedy mieszkała w jednopokojowym mieszkaniu, i zamykać sypianie nie miałam możliwości. Czytałam na forach ze kuweta musi być czysta, i prawidłowo dobrany żwirek, po dobraniu tego zwirka sikanie się uspokoiło trochę. Miałam dwie długie delegacje na czas których jeden raz został w rodzinie znajomych, gdzie tam wszytko obsikał, drugi raz u drugiej rodzinny, gdzie obsikał nawet ludzi. Odniosłam to do tego, ze jemu ludzi nie pasowali i nowy dom. Po przeprowadzce do nowego własnego mieszkania, robiłam remont i wykończenie pod kota, nie mam żadnych firanek, kanapa skórzana bo na skore nie sika. Sypialnia zamykana, na zamek, i zawsze otwarta toaleta gdzie ma ustawiana fontannę bo wodę z miski nie chce pic, i żywię się karma tylko chiper alergiczna, bo ma uczulenie na zboże, co odkryłam później gdy pojawili się takie same blizny, jak zabierałam go z chodowli.
Kot posiada bardzo dużo energii, dla tego zawsze zapraszałam dzieci żeby z nim się bawili, mój chłopak kupił jemu kamerę z laserem za 200$, żeby kotu nie było smutno, i ludzi z całego świata mogą z nim grać online. Niestety dostałam awans, i zaczęłam częściej wyjedzac w delegacji, kot na okres moich delegacji zostawał w domu, gdzie do niego co dziennie przychodziła mama i dawała mu jedzenie i sprzątała kuwetę, od jakiegoś czasu zauważyłam ze oprócz bajerow które ma, brakuje jemu uwagi, co świadczy o tym ze ciagle krzyczy po 5-7 h, jak wracam do domu. Pomyślałam ze jestem złym opiekunem dla niego, ze nie posiadam rodzinne i dzieci z którymi mógł by się bawić, myśląc nad tym ponad miesiąc, znalazłam mu rodzine zastępcza zgodnie z umowa która podpisałam ze muszę kotu zapewnić godne życie, z własnym dużym domem, dziećmi, kotem, psem i ogródkiem. Po 14 dniach ta kobieta napisała do mnie ze chce zwrócić kota, ze obsikał jej cały dom, łóżko, kanapę, łóżko dziecięce, i ze już niema siły prac po nim,