Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 20, 2018 11:44 Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Hej,

Ostatnio uświadomiłam sobie, że moja kotka ma mega problem, w związku z tym mam go i ja. Próbowałam znaleźć informacje w internecie, ale często są zbyt ogólnikowe i nie pasują do mojej sytuacji, więc postanowiłam opisać swoją historię, mam nadzieję, że ktoś będzie potrafił mi coś doradzić :)
Otóż mam kotkę, około czteroletnią, z lasu. Jest to mój pierwszy w życiu kot i na razie jedyny. Zawsze była mega kotką, grzeczną, kochaną, do rany przyłóż. Nawet jeśli przychodzili do mnie znajomi, nie atakowała ich. Trzymała się na dystans, czasem przyszła się poocierać i szła w swoją stronę. Generalnie nie za bardzo przejmowała się ludźmi w domu, którzy nie byli stałymi domownikami.
W marcu tego roku ją wysterylizowałam. Po sterylizacji nie zmieniło się totalnie nic w jej zachowaniu na codzień, kiedy jest wśród domowników. Samą sterylizację i proces rekonwalescencji też zniosła dobrze. Natomiast problem zaczął się, kiedy odwiedzają mnie ludzie. O ile przed sterylizacją ich tolerowała, to teraz mam wrażenie, że chce zabić każdego, kto przekroczył próg mojego domu. I to są te same osoby, które przychodziły przed sterylką, nie jakieś totalnie nowe. Potrafi podejść do takiej osoby, miauknąć przyjacielsko, otrzeć się o nogę, po czym zamienić się w maszynę do zabijania. Kiedyś siedziałam z koleżanką na kanapie i oglądałyśmy film. Kotka podeszła, POŁOŻYŁA się na ręce mojej koleżanki i zasnęła. Kiedy koleżanka chciała po coś sięgnąć, jej ręka została zaatakowana bez żadnego ostrzeżenia przed. Z kolei gdy druga koleżanka siedziała grzecznie przy biurku, ponieważ wykonywałam jej manicure (zatem siedziała w jednym miejscu, nie ruszała się, nie stwarzała zagrożenia) kotka wskoczyła jej na kolana i zachowywała się PRZYJAŹNIE, ciekawsko, obwąchiwała, pomiaukiwała, do momentu gdy koleżanka ruszyła ręką - bez żadnego ostrzeżenia znów zaczęła szatkować wszystko dookoła. Po tamtym incydencie kiedy ktoś do mnie przychodzi, po prostu zamykam kotkę za drzwiami pokoju, ale to też nie jest rozwiązanie - stoi pod drzwiami i zawodzi żałośnie, bo jest strasznie ze mną związana. Wnioskuję, że ona nie rozumie dlaczego ją izoluję i to dodatkowo ją stresuje.
W tym momencie reaguje agresywnie od samego wejścia kogoś do domu. Biorę ją na ręce za każdym razem i trzymam, żeby się na kogoś nie rzuciła, dopóki nie odeskortuję gościa do pokoju, żeby się tam z nim zamknąć przed kotem.
Mało tego, jeśli nie zdążę jej podnieść i ona już chce kogoś zabić, ale jest za daleko, to atakuje mnie. Potrafię ją spacyfikować, nie boję się obrażeń, ale to nigdy nie działa na dłużej niż chwilę. Po wyjściu gościa zamienia się z powrotem w miłą i kochającą kotkę.
Dodam, bo być może to ważne, że jeśli w domu nie ma gości to ona zna swoje miejsce. Nie atakuje ani mnie, ani mojego partnera, nie wykazuje agresji przy misce z jedzeniem, jak je to mogę z nią robić co zechcę - grzebać jej w misce, czy tam dokładać jedzenie bez obaw, że jej się to nie spodoba. Mogę dotykać ją wszędzie, nigdy nie wykazuje podczas pieszczot agresji - jeśli stwierdzi, że już nie chce, to delikatnie odpycha łapką ze schowanymi pazurami. Ogólnie jest w stosunku do nas bardzo delikatna.
Czy to się kwalifikuje już na jakąś wizytę u behawiorysty, czy będę w stanie sobie sama z tym poradzić?
Rozważałam zakup szelek, żebym nie musiała jej izolować i abym miała nad nią kontrolę kiedy ktoś przyjdzie, ale boję się, że szelki mogą dołożyć dodatkowych niemiłych wrażeń i stresu.
Jak jej pokazać, że przy obcych to ja jestem samicą alfa, która będzie bronić stada w sytuacji zagrożenia, a nie ona? Bo mam wrażenie, że o to jej chodzi :P

Z góry dzięki za odpowiedzi i pozdrawiam serdecznie :)

Paczula

 
Posty: 4
Od: Nie maja 20, 2018 11:09

Post » Nie maja 20, 2018 15:00 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Może zacznijmy od tego, że kot to nie pies i w ich mniemaniu nie ma czegoś takiego jak hierarchia w linii prostej czyli jeden kot rządzi całym terytorium i to on jest panem i władcą. To samo tyczy się relacji z ludźmi- nie przetłumaczysz kotu, że ty jesteś tą samica alfa, a ona ma się podporządkować i dostosować do Twoich zasad. Możesz ją nauczyć co wolno, a czego nie wolno, ale też nie odniesiesz 100% sukcesu. Ja swoją szkoliłam od najmłodszych lat i są rzeczy na, które jest totalnie głucha. U kotów ciężko jest naprostować złe zachowania i potrafi to trwać miesiącami.

Dla mnie (biorąc pod uwagę swoją sytuację) to jest objaw zazdrości i bronienia swojego terytorium- czyli nikt oprócz Was nie jest mile widziany i powinien być przegoniony. Szelki nie są dobrym rozwiązaniem, bo jaki jest sens ich zakładania i trzymania kota na smyczy jeśli zachowanie będzie się powtarzać ? Kot zaatakuje, szelki go szarpną i może być jeszcze gorzej. Może kiedyś nadejdzie moment, że nałożenie szelek będzie potrzebne i kot nie będzie ich dobrze kojarzył i będzie klops. Samo przyzwyczajenie kota do szelek może być nie małym problemem, bo nie wszystkie koty chętnie coś na sobie noszą i czasem proces przyzwyczajenia też trochę trwa.
Najbezpieczniej jest kotkę zamykać żeby jej nie potrzebnie nakręcać. Kiedy zawodzi, a Ty ją wpuszczasz dajesz jej jasno do zrozumienia, że jest na każde Twoje zawołanie.

Możesz spróbować (nie gwarantuje powodzenia) przekupstwa i ignorancji. W pierwszym przypadku gość przychodzi i daje smaka albo zaczyna się z kotką bawić aby kotka dobrze kojarzyła tego człowieka, bo on coś daje dobrego. Taką praktykę będzie trzeba jednak powtarzać kilkanaście razy. Drugie wyjście to ignorowanie kota przez każdego. Nie reagowanie na jego zaczepki, nie głaskanie, nie gadanie. U nas się sprawdziła pierwsza metoda w stosunku do kilku osób, ale trochę czasu to trwało. Setki powtórek, setki prób i dotykanie dalej nie jest mile widziane, ale przynajmniej przełyka obecność i daje spokój.

Chikita

 
Posty: 6316
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Nie maja 20, 2018 18:57 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Ja się tylko wypowiem w sprawie szelek: moje koty, wszystkie trzy, wybitnie nie lubią szelek, jak im założyć szelki, to kładą się w miejscu i leżą katatonicznie, aż do zdjęcia narzędzia tortur. I z tego co się orientuje, to moje koty nie są odosobnione w swej antypatii do szelek, wiele kotów tak reaguje, podobnie, jak na założenie kubraczka po operacji. Przy kastracji to nawet weterynarz ostrzegał, ze u Pumy może wystąpić depresja kubraczkowa :roll:. Duża część kotów po prostu nie toleruje, jak się na nie coś zakłada.
Piszę to, żebyś wiedziała, że Twoja kotka może również na szelki zareagować niezbyt dobrze.
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Nie maja 20, 2018 20:45 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

To nie tak, że jak ona stoi pod drzwiami i wyje, to ja jej otwieram, bo jestem miękka. Właśnie jej nie otwieram, a ona potrafi bite DWIE GODZINY drzeć papę i rzucać się na klamkę. Czasem się zastanawiam, czy ktoś TOZu nie powiadomi :<
Co do szelek, to nie rozwinęłam za bardzo tematu, ale myślałam o czymś w stylu ,,palikowania" - podobno niektórzy tak koty przytwierdzają do palika w ogródku jeśli wychodzą na zewnątrz. Myślałam, żeby coś takiego odtworzyć w domu, żeby ,,gość" miał szansę się z nią pobawić np. sznurkiem na odległość, czy żeby w ogóle byli w stanie razem egzystować w jednym pokoju, żeby ona się przyzwyczajała do obecności ludzi. Oczywiście przeprowadziłabym dłuższy proces przyzwyczajania jej do szelek (ogólnie ostatnio rozważałam spacery z nią, nie ma opcji żeby ją wypuszczać samopas, więc tylko szelki wchodzą w grę jeśli już zdecydowałabym się na wychodzenie z nią z domu) tak, żeby jej się niemiło nie kojarzył. Z samym noszeniem szelek też nie przewiduję problemów, bo totalnie nie miała problemu z kubraczkiem po sterylizacji, choć oczywiście jeśli nie reagowałaby dobrze na te szelki to bym odpuściła. Nie wiem tylko, czy ogólnie taki pomysł jest dobry i warto iść w tę stronę.

Postaram się wypróbować pomysł z przekupywaniem jej smakołykami, bo ignorowanie totalnie nie działa.

Przeraża mnie, że mój mikro, 2,5-kilowy kot jest w stanie siać taki terror.

Paczula

 
Posty: 4
Od: Nie maja 20, 2018 11:09

Post » Nie maja 20, 2018 21:08 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Poradziła bym się behawiorysty.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2745
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie maja 20, 2018 21:22 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Paczula nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale chcesz uwiązać kota do "łańcucha" tylko po to aby goście mogli sobie pogłaskać albo się pobawić ? Przecież to nie jest zabawka do tulenia, a żywe zwierzę, które najwidoczniej nie życzy sobie kontaktu z obcymi. Moja niektórych nie lubi i mają całkowity zakaz odzywania się do niej i głaskania jeśli nie chcą dostać z łapy w stopę (moja atakuje akurat tylko stopy). Dla niektórych osób to jest po prostu kot do patrzenia. Niektórzy mogą ją dotknąć, ale tylko raz bez narzucania się (dzięki smakom).

Oby sposób ze smakami wyszedł (czego Tobie życzę), ale nastaw się, że to może być długa i żmudna praca.

Chikita

 
Posty: 6316
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Nie maja 20, 2018 21:32 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Chikita pisze:Paczula nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale chcesz uwiązać kota do "łańcucha" tylko po to aby goście mogli sobie pogłaskać albo się pobawić ? Przecież to nie jest zabawka do tulenia, a żywe zwierzę, które najwidoczniej nie życzy sobie kontaktu z obcymi. Moja niektórych nie lubi i mają całkowity zakaz odzywania się do niej i głaskania jeśli nie chcą dostać z łapy w stopę (moja atakuje akurat tylko stopy). Dla niektórych osób to jest po prostu kot do patrzenia. Niektórzy mogą ją dotknąć, ale tylko raz bez narzucania się (dzięki smakom).

Oby sposób ze smakami wyszedł (czego Tobie życzę), ale nastaw się, że to może być długa i żmudna praca.

Dokładnie, u mnie to samo, wszyscy wiedzą, że Kotka się nie glaszcze, bo jest nieobliczalny. Nawet jak przychodzi się połasić.
Jeśli kotka jest aż tak agresywna, że atakuje bez powodu a z drugiej strony koniecznie chce być w tym samym pokoju co właścicielka, to może pomyśleć o kąciku dla kota w dużej klatce kennelowej? Żeby uczestniczyła a jednocześnie było bezpiecznie? Po przyjściu gościa zanoszona do klatki, gdzie ma legowisko, zabawki i przysmaki?
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2745
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie maja 20, 2018 21:34 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Ale poza tym koniecznie konsultacje z behawiorystą.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2745
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie maja 20, 2018 21:49 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

E, nie, nikt się do niej z łapami nie pcha. Nikt obcy nie chce jej dotykać, głaskać, czy się z nią bawić. Wierzcie mi, że mało już uważa ją za małą słodką kuleczkę do tulenia. Ludzie po prostu chcą przejść od drzwi wejściowych do pokoju i usiąść na kanapie kompletnie nie zwracając uwagi na tego kota, tyle, że ona szarżuje na nich z miejsca. To nie jest kwestia tego, że ludzie pchają się do niej na chama z łapami a ona się broni.
Kurde, nie wiem czy moje posty zostały przeczytane ze zrozumieniem, ale ja nie chcę z kota robić zabawki, tylko chcę, żeby wszyscy czuli się komfortowo. W ogóle nie wiem skąd pomysł, że chcę z niej zrobić przytulankę, Chikita, sama wyżej zasugerowałaś, że goście powinni spróbować się z nią bawić, żeby dobrze ich kojarzyła o.O Zanim dojdzie do jakichkolwiek zabaw, ona musi w ogóle zaakceptować kogoś w tym samym pomieszczeniu, a to jest niewykonalne jeśli jest ,,luzem" bo od razu rzuca się do bicia.

Paczula

 
Posty: 4
Od: Nie maja 20, 2018 11:09

Post » Pon maja 21, 2018 5:43 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Paczula pisze:Oczywiście przeprowadziłabym dłuższy proces przyzwyczajania jej do szelek (ogólnie ostatnio rozważałam spacery z nią, nie ma opcji żeby ją wypuszczać samopas, więc tylko szelki wchodzą w grę jeśli już zdecydowałabym się na wychodzenie z nią z domu) tak, żeby jej się niemiło nie kojarzył.

Kot to nie pies - nie bedzie radości na widok szelek, bo spacer. Dla kota taka uprząż to tylko dyskomfort. I jeśli Twój kot jest tak uparty jak piszesz, to lepiej nie ucz go wychodzenia, bo potem będzie się tego w taki właśnie uciążliwy sposób domagać. Zastanów się, czy jesteś na to gotowa.

A co do palowania kota na zabawę z gośćmi, to zgadzam się z przedmówczyniami: ta bardzo niedobry pomysł i przedmiotowe traktowanie zwierzaka :| .
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Pon maja 21, 2018 8:46 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Kenel to chyba najlepsze tymczasowe rozwiązanie, ale behawiorysta bardzo potrzebny.

Muireade, bardzo dobrze pisze, jak raz wyjdziesz z kotem na spacer i mu się spodoba, to licz się z tym, że będziesz miała dzierającą morde terrorystkę i w dzień i w nocy, nie ma przebacz, będziesz musiała wychodzić, bo jak nie to dopiero może się okazać agresywna.

Lepiej przetrzymać, ja tak miałam z burą, też darła ryja i wieszała się na klamce (całe drzwi zrysowane) ale nie reagowałam ani słowem ani gestem, troche to trwało ale dała sobie spokój widząc że nic nie wskóra wrzaskami.

O palowaniu zapomnij, po pierwsze to poniżej jakiejkolwiek krytyki, po drugie może wywołać u kota mega stres, a po trzecie napewno dobrze się nie skończy skoro kicia nie życzy sobie "gości".
Te małe to chyba największe żmije, moja lusia (2,4kg) to wiedźma pierwszego sortu :mrgreen: mnie kocha nad życie, całe dnie by się tuliła, męża ostatnio nawet toleruje, ale szczerze niecierpi obcych a nawet znajomych, tak samo nie trawi innych kotów, taka zołza z niej ale kochana...
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pon maja 21, 2018 10:40 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

A jak kotka zniosła zabieg - nie tylko medycznie, ale także emocjonalnie? Czy byłaś z nią w lecznicy do momentu podania narkozy? Czy po zabiegu szybko wróciła do formy?
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw maja 24, 2018 11:25 Re: Agresja terytorialna u kotki po kastracji?

Nie byłam z nią do momentu podania narkozy. Rozmawiałam z paroma właścicielami kotów przed sterylizacją i nikt nie wspominał o takiej możliwości, weterynarz również. Ja byłam zestresowana i nie pomyślałam o tym. Nie wiem czy wróciła do formy stosunkowo szybko (brak mi porównania), dzień po zabiegu chodziła wszędzie normalnie i jedyne co, to nienaturalnie bardzo chciała na mnie leżeć, na drugi dzień po zabiegu zaczęła skakać po szafach. Korzystała też od razu normalnie z toalety i nie nasikała mi nigdzie, choć się z tym liczyłam.

Nie wiedziałam, że istnieją takie klatki. Wyglądają bardzo... humanitarnie. Jednak rozumiem, że kot będzie inaczej odbierał po prostu barierę, niż coś, co go trzyma i nie pozwala iść dalej. Rozważę to.

Paczula

 
Posty: 4
Od: Nie maja 20, 2018 11:09




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości