Kochani, opowiem wam jak rozwiązała się (mam nadzieję) sytuacja.
Otóż byłam drugi raz u weterynarza, podobno najlepszego w moim mieście, specjalisty od kotów i psów. Poinformowałam go, że tabletki ZYLKENE oprócz wyciszenia kota, nie dały żadnego innego rezultatu, a kot nadal sikał na łóżko. Po długiej rozmowie dostałam specjalny żwirek, niewchodzący w reakcje z moczem oraz próbki do pobrania moczu. Po powrocie do domu, umyłam dokładnie kuwetę, przestawiłam ją z sypialni około 0,5 metra dalej, na korytarz, gdzie jest ciemno, cicho, a samo miejsce mało uczęszczane przez domowników. Otworzyłam drzwiczki, aby miał swobodny dostęp. Wsypałam specjalny żwirek i czekałam. Po pobraniu moczu (tak, załatwił się w kuwecie, mimo tego, że stała w innym miejscu niż zawsze), jeszcze raz umyłam kuwetę i nasypałam bezzapachowy, silikonowy żwirek Tigerino. Wet powiedział, że przestawienie kuwety jest bardzo dobrym pomysłem, gdyż koty potrzebują intymności, on jest już większy i mogło zacząć mu przeszkadzać to, że w sypialni jest głośno, czuje, widzi i słyszy nas. Poradził też, żebym postawiła drugą, zwykłą kuwetę w jakimś ustronnym miejscu, do którego będzie miał zawsze dostęp. Póki co drugiej kuwety jeszcze nie postawiłam, ale wydaje mi się, że przestawienie starej przyniosło skutek!
Wczoraj odebrałam wyniki badania moczu, Gizmo jest całkowicie zdrowy. Problem najwidoczniej leżał w jego psychice i sikaniem na łóżko chciał nas zaalarmować, że coś mu nie pasuje. Wet mówi, żebym przez jakiś miesiąc wynosiła kołdrę z pokoju, gdy nie jestem w sypialni. Lepiej dmuchać na zimne, ale kuweta na korytarzu jest normalnie i notorycznie używana. Zastanawiam się jednak, czy urin off pomaga w wyzbyciu się całkowicie zapachu kociego moczu. Mimo prania, możliwe że kociak nadal czuje ten zapach. Macie jakieś doświadczenia z tym specyfikiem?