Witam,
od równo roku mam w mieszkaniu super fajną kotkę. Ma 4,5 roku, jest ze schroniska i jest po przejściach (amputowana łapka przednia najprawdopodobniej po wypadku).
Jest super. Bardzo komunikatywna, towarzyska, "gadająca" a jednocześnie taka " z charakterem".
Problem jest tylko jeden: od roku właściwie budzi mnie o 4:30 czasami najpierw o 2:00 a potem o 4:30 jak budzik normalne! Budzi, każe się głaskać po brzuszku, potem gryzie mi rękę, którą próbuję oswobodzić, czasami chce się trochę pobawić, a czasami idzie sobie na balkon ... a ja już nie mogę zasnąć
Daję jej wtedy jedzenie mokre (do suchego ma stały dostęp), ale nie je od razu więc nie jest głodna.
Nie miałabym serca zamykać jej w innym pokoju plus jak się zdarzy że są zamknięte drzwi to skacze na klamkę i miauczy.
Bawie się z nią zazwyczaj przed moim spaniem od 21:30 do 22:00 no i z rana jak już wymusi na mnie zwleczenie się z łóżka też tak z pół godzinki. Myślicie, że to za mało? Poza tym w domu zazwyczaj ktoś jest więc nie jest sama.
Macie jakieś rady? Z góry dziękuję.
ps. drugi kot niestety nie wchodzi w grę, bo ona nie lubi