» Pt maja 11, 2018 8:18
Re: 16 letnia staruszka i chory kręgosłup
Wiem, że test na białaczkę robi się na miejscu, ale jak pisałam - jej krew została zawieziona do innego laboratorium. Wyniki morfologii mój wet dostał wczoraj rano, więc żeby zrobić test na białaczkę należało pobrać krew ponownie. Widząc swojego kota, który jak tylko zobaczył weta syczał na nią i chował mi się w dłoniach wystraszony nie zgodziłam się na męczenie go i pobranie nawet kropli.
Ale pojechałam dzisiaj rano przed pracą zrobić ten test. Pozytywny. Weterynarz trochę mnie wyśmiał jak zaczęłam sypać tymi terminami i sugerowałam inne choroby. Zaśmiała się, że widać, że pół nocy spędziłam czytając w internecie i zrobiłam się specem od kotów.
Ale oczywiście test na moje żądanie wykonała. Powiedziała, że może nawet i pobrać szpik do badań jeśli nadal nie jestem pewna i wykonać sto innych testów.
Powiedziała też, że pracuje w tym zawodzie tak długo, że kotów z białaczką widziała tysiąc. Pokazała mi jej powiększone węzły chłonne, pokazała nawet jej bladą dolną powiekę oka, przeanalizowała jeszcze raz wyniki krwi. Do tego dodała niedowład łapek, chudnięcie i wiele, wiele innych.
Dodała też, że gdyby chciała nas naciągnąć na kasę to wykonałaby najdroższy test, który oczywiście by należało powtórzyć dwukrotnie. Do tego wciskałaby w kotke mnóstwo tabletek. Ale po otrzymaniu wyników morfologii i złożeniu wszystkich objawów nie było możliwości, że to będzie co innego. I nie chce nam wciskać żadnych leków, bo boi się, że kota może zabić samo leczenie. Wątroba może nie wytrzymać i przez całą chemię, którą byśmy w nią pakowali mogą nie wytrzymać organy. Jeśli chcemy - nie ma problemu, jeszcze dzisiaj może zacząć podawać różne leki, ale ona nie widzi żadnych szans.
Powiedziała, że tyle lat pracuje w tym zawodzie, że nie ma możliwości żeby się pomyliła. Chyba trochę się wkurzyła, bo nawet podała adres fajnej lecznicy w mieście obok gdzie mogę się stawić i tam jeszcze raz kota przebadać jeśli nadal jej nie ufam.
To wtedy ja odpowiedziałam, że ciągle była leczona na oko, na co ona, że w swoim życiu widziała miliard kotów i moja naprowadzała ciągle na chory kręgosłup, jakieś zwyrodnienia, bóle. Wszystkie inne narządy wg usg były idealne, a krwi nie pobierała bo kot jadł, mało, ale jadł - co mogło być spowodowane bólem. Poza tym było z nią wszystko dobrze. A krew pobrała dopiero w momencie jak kot z dnia na dzień zrobił obrót o 180 stopni.
Ale teraz wszystkie objawy złożone w całość i do tego dodane wyniki krwi dały idealny obraz białaczki, która została dzisiaj potwierdzona. Nie pamiętam jaki to był test, bo pobrała krew i poszła do drugiego pokoju, ale za całość zapłaciłam 160zł.