Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ASK@ pisze:Pchły macie w domu. Może wychodzi? Mieszczą się w dywanach, meblach, szparach. Odpchlenie kota nie załatwi sprawy. Trzeba zawalczyć z całością.
ASK@ pisze:Pchły macie w domu. Może wychodzi? Mieszczą się w dywanach, meblach, szparach. Odpchlenie kota nie załatwi sprawy. Trzeba zawalczyć z całością.
U weta zrób jej badania. Do morfologii dołożyłabym jeszcze biochemię podstawową.
Kotki.1 pisze:ASK@ pisze:Pchły macie w domu. Może wychodzi? Mieszczą się w dywanach, meblach, szparach. Odpchlenie kota nie załatwi sprawy. Trzeba zawalczyć z całością.
U weta zrób jej badania. Do morfologii dołożyłabym jeszcze biochemię podstawową.
Tak jak pisalam, za niedlugo sie przeprowadzamy do nowego domu gdzie pchel raczej nie ma i nie bylo. Tak wiec zalezy mi najbardziej na pozbyciu sie pchel u samej kotki. Dlatego najlepiej by bylo odpchlic ja u weta, tylko nie wiem czy tak sie da?
ASK@ pisze:Kotki.1 pisze:ASK@ pisze:Pchły macie w domu. Może wychodzi? Mieszczą się w dywanach, meblach, szparach. Odpchlenie kota nie załatwi sprawy. Trzeba zawalczyć z całością.
U weta zrób jej badania. Do morfologii dołożyłabym jeszcze biochemię podstawową.
Tak jak pisalam, za niedlugo sie przeprowadzamy do nowego domu gdzie pchel raczej nie ma i nie bylo. Tak wiec zalezy mi najbardziej na pozbyciu sie pchel u samej kotki. Dlatego najlepiej by bylo odpchlic ja u weta, tylko nie wiem czy tak sie da?
To nic ze sobą nie bierzecie? Zero rzeczy? Bo tylko to daje gwarancje, że pchel nie będzie. Jeśli są w domu żadne preparaty nie uchronia kotki. Problem będzie wracał.
Muireade pisze:Kotki.1, czy przeprowadzano u Ciebie test na toksoplazmozę? One są chyba obowiązkowe podczas ciąży. Ginekolog powinien dać Ci skierowanie. Jeśli tak, to jaki był wynik? Bo może się okazać, ze już kiedyś ją przeszłaś (ona często przebiega bezobjawowo), jesteś odporna i niepotrzebnie się przejmujesz.
Lekarze dużo gadają, według niektórych, to najlepiej by było się zwierzaka pozbyć, bo to najłatwiejsze rozwiązanie i nie wymaga od nich żadnego wysiłku. Nie zawsze opłaca się ich słuchać
Kotki.1 pisze:ASK@ pisze:Kotki.1 pisze:ASK@ pisze:Pchły macie w domu. Może wychodzi? Mieszczą się w dywanach, meblach, szparach. Odpchlenie kota nie załatwi sprawy. Trzeba zawalczyć z całością.
U weta zrób jej badania. Do morfologii dołożyłabym jeszcze biochemię podstawową.
Tak jak pisalam, za niedlugo sie przeprowadzamy do nowego domu gdzie pchel raczej nie ma i nie bylo. Tak wiec zalezy mi najbardziej na pozbyciu sie pchel u samej kotki. Dlatego najlepiej by bylo odpchlic ja u weta, tylko nie wiem czy tak sie da?
To nic ze sobą nie bierzecie? Zero rzeczy? Bo tylko to daje gwarancje, że pchel nie będzie. Jeśli są w domu żadne preparaty nie uchronia kotki. Problem będzie wracał.
Rzeczy bierzemy, ale glownie z pietra, a na gore kotka nigdy nie wchodzila wiec mysle ze pchly nie mialy jak tam sie zalegnac. Ciuchy czy koce sie wypierze, kanape czy fotele spryska sprayem na pchly, to chyba powinno pomoc?
ASK@ pisze:Kotki.1 pisze:ASK@ pisze:Kotki.1 pisze:ASK@ pisze:Pchły macie w domu. Może wychodzi? Mieszczą się w dywanach, meblach, szparach. Odpchlenie kota nie załatwi sprawy. Trzeba zawalczyć z całością.
U weta zrób jej badania. Do morfologii dołożyłabym jeszcze biochemię podstawową.
Tak jak pisalam, za niedlugo sie przeprowadzamy do nowego domu gdzie pchel raczej nie ma i nie bylo. Tak wiec zalezy mi najbardziej na pozbyciu sie pchel u samej kotki. Dlatego najlepiej by bylo odpchlic ja u weta, tylko nie wiem czy tak sie da?
To nic ze sobą nie bierzecie? Zero rzeczy? Bo tylko to daje gwarancje, że pchel nie będzie. Jeśli są w domu żadne preparaty nie uchronia kotki. Problem będzie wracał.
Rzeczy bierzemy, ale glownie z pietra, a na gore kotka nigdy nie wchodzila wiec mysle ze pchly nie mialy jak tam sie zalegnac. Ciuchy czy koce sie wypierze, kanape czy fotele spryska sprayem na pchly, to chyba powinno pomoc?
Nie bardzo rozumiesz co tutaj piszemy. Jak macie pchły w domu to macie je WSZĘDZIE! To wcale nie kotka musi być winna ich obecności. Sami mogliście je przytargać na sobie z jakiegoś miejsca. U nas np w blokowej piwnicy były kiedyś. A kot to żywiciel pośredni.
Codo tokso. Przyjęło się, błędnie bardzo, że to najbardziej kot jest winien za jej roznoszenie. Dziwię się osobom zainteresowanym i lekarzom,że w dobie netu i tak wielu publikacji, zostają w ciemnocie. Wielkim zagrożeniem jest jedzenie owoców prosto z krzaczka (jagody np) czy warzywek wprost z pola. Tak jak jedzenie surowego mięsa.
Jeśli chodzi o kota to nie ma teraz problemów z badaniem jego krwi w tym kierunku. Po co się stresować na zapas jak badania kotu można zrobić- to raz. Sama nie miałaś takich badań (tak zrozumiałam) więc nie wiesz czy nie masz dodatniego miana. To dwa. Możesz być od lat nosicielem. Więc zanim wpadniesz w panikę to zrób powyższe.
Jak się przeprowadzicie dokładnie lota odrobacz np Milbemaxem.
Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66, Gosiagosia, kicalka, Majestic-12 [Bot] i 163 gości