Zrobione
) no prawie- jutro jeszcze jej sie do tyłka dobiore
Dzieki
..Robi kupki oprócz tego, że suchawe tez małe :l ale ona sama jest malutka (troszkę jak miniaturka kota w porównaniu do swojego rodzenstwa). Co do picia probowalam wszystkiego
zwłaszcza, ze wiedzialam, ze 7 lat temu, zanim trafiła do mnie do domu (miałam ją na podwórku z innymi kotami) piła wodę. Wzięłam ja na siłę bo sobie nie radziła: jej rodzeństwo mialo już puste miski po dokladce a ona ledwie sosik wylizywala oddajac miske
Lepiej na jesien wszystkie koty pozajmowaly sobie budki a ona cała zimę spędziła w oknie piwnicznym na betonie- mimo, ze byly zupelnie puste, czysciutkie wolne budy. Przez duze mrozy po 2 razy w środku nocy do niej schodzilam z letnią wodą i sosikiem z puszki
Kiedy miala ok roku przepadla na kilka dni. Wrocila wpołprzytomna z 41 st goraczka i jedna lapa w gorze (ropień i potezne zakazenie organizmu). Na szczescie po zabiegu siusiala/ zalatwiala sie normalnie (bylo podejrzenie, ze moglo dojsc do uszkodzenia organów) ale przestala pic. To byla jej pierwsza i ostatnia wizyta u weterynarza a ja z piciem wariowałam: woda z glukoza i zwykla porozstawiana po domu, mleczka przetestowalam wszystkie smaki i rodzaje, z żółtkiem jajka trafilam raz na jakis czas pochlipie.. Ale mi sie wydaje, ze po tym zakazeniu "cos" jeszcze jej sie stalo -> na poczatku caly czas wymiotowala, czasem nie zdarzyla od miski odejsc i juz haft. Bardzo szybko zmienilam karmę i pomogło (wymiotuje "tylko" 3-4 razy w tygodniu a nie w trakcie kazdego posiłku) ale gdyby wczesniej tak miała to nie dożyła by roku. Zbadac sie jej niestety nie da- pomijam, ze zachowuje sie jakby o życie walczyla z lekarzem to jest tak mala i zwinna, ze z chwytu za kark sie "odwija".. Kiedyś jak sporo mlodsza byla próbowałam ja uśpić na czas wizyty w lecznicy. Pierwsze byly tabletki- zjadla po czym tanczyla przez ok 2 dni - nie zasnela snem glebokim tylko byla jakby pijana ok 48 h podczas ktorych nawet nie jadla. Mimo to podjelam druga próbę (desperacja w wysterylizowaniu jej) tym razem z żelem :/ dawka odpowiednia do wagi a malo jej nie zabilam. Jak poprzednio- nie scielo jej tylko tym razem 4,5 doby nie byla sobą, wymiotowała i nic zupełnie nie jadła - a dalej walczyła jak lew przy próbie zapakowania do transportera ( juz kij z moimi rekami ale to oznaczało szał w gabinecie). Cudem sama 5ego dnia podeszła do miski i zaczela jesc. Do trzech razy sztuka. Niby.. Jedyne co wg mojej wiedzy mi zostalo to narkoza (fizycznie bym dala rade jej w domu zastrzyk zrobic) ale po tym jak zareagowala na tabletki i żel i fakt że ma juz ok 8 lat nie podam jej narkozy, nie zrobię jej byc moze śmiertelnego zastrzyku (nie miala nawet nigdy badań na serce). Chyba, że mogę liczyć jeszcze na jakąś radę? To baardzo dziwny kot (tak samo baardzo kochany
) nie szukam informacji jak podejsc/ zwabic/ opanowac lęk u kota itp bo ona jest na prawde wyjątkowa
tylko jak sobie fizycznie poradzic/unieruchomic podczas wizyty? Moze sa jeszcze jakies inne srodki usypiajace? ..wiem, ze jest coraz starsza i nadejedzie dzien, kiedy bedzie niezbędna pomoc weterynarza