Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Patmol pisze:inwestowanie w kota czy w dziecko - to dla mnie dziwnie brzmi, to nie są inwestycje
np według wikipedii Inwestowanie to– proces polegający na bieżącym zaangażowaniu środków pieniężnych/czasu w celu późniejszego uzyskania korzyści/zysków.
jakie późniejsze korzyści finansowe mają być z kota? takiego zwykłego nakolankowego?
kot to inny wymiar świata - płaci się za możliwość kontaktu z tym wymiarem -dzisiaj płacisz i dzisiaj masz kontakt z zwierzakiem ; żadna to dla mnie inwestycja, jeśli juz to usługa wzajemna
i tak samo z dzieckiem; nijak nie widzę dziecka jak inwestycji, bardziej by sie opłacało chyba grac na giełdzie, odkładać kase na procent, czy kupować nieruchomości pod wynajem
płacisz za fakt posiadania dziecka, za jego jedzenie, ubrania, edukacje, i od razu z tego korzystasz- bo przebywasz z tym dzieckiem, uczestniczysz w jego zyciu, obserwujesz je -jest to fascynujace doświadczenie, i za to płacisz na co dzień
a potem dziecko odchodzi jak dorośnie i tyle może wtedy dziecko płacić za kontakty z Tobą/pomagać ci, kupować prezenty, wozić do lekarza, ale nie musi wcale chcieć wydawać na Ciebie i kontakty z Tobą pieniędzy
FuterNiemyty pisze:Bzdura, niedojrzale, dziecinne podejscie na poziomie kilkulatka.
Dziecko moze miec chec utrzymania kontaktu, badz nie, zalezy od mozliwosci, wychowania, pryncypiow zyciowych.
Zwierze nie pcha sie do domu na sile, decydujac sie na nie swiadomie, godzisz sie na zaakceptowanie specyfiki danego charakteru, ukladasz relacje, dostosowujesz sie przede wszystkim sam, zamiast wymogow. Powiedz zonie, ze zainwestowales w nia, by gotowala czy prala (czy co tam innego), jesli nie spelni oczekiwan, to...
Udowadniasz, ze na obecnym poziomie emocjonalnym i przy braku dojrzalosci sensowniejszym jest pluszak na baterie, ktoremu przynajmniej obojetne wymagania, ktore MA spelnic.
Nie pytam nawet o sytuacje np. chorobowa, kiedy nie spi sie, trzebal leki podac, jezdzic do weta, ba, chocby nie da sie pojechac na wakacje, bo petsitter nawalil.
A kot zdany tylko i wylacznie na towarzystwo osob kierujacych sie zasada 'ja chce, ja chce'.
Balmorka pisze:
W kota inwestujesz po to by mieć to by mieć towarzysza w domu, gdy mieszkasz np. sama ktoś Cię przywita, czeka na Ciebie, rozwesela, daje felinoterapeutyczne relaksacyjne ciepło, a dawniej choćby po to by łapał myszy.
W dziecko inwestujesz po to by przydłużyć swoje geny (choć nawet o tym nie myślisz), ale też po to by miał się kto Tobą zająć na starość, by ktoś o Tobie pamiętał gdy Cię już nie będzie.
Balmorka pisze:Dziecko dobrze wychowane, któremu poświęcisz odpowiednią ilość czasu i miłości nie zostawi cię w potrzebie.
Balmorka pisze:Może tego nie wiesz, ale inwestuje się także w miłość -
Wawe pisze:
Ps. Miałam kotkę. Taką kocią "psycholke". Bała się panicznie wszystkiego. Poglaskac pozwoliła się dopiero po kilku latach a na kolana po raz pierwszy wskoczyła mi po latach jedenastu, na tydzień przed śmiercią. Brakuje mi jej bardzo, bo każdy przejaw ufności, uczucia takiego kota był jak sto mizianek przytulastego kota.
Balmorka pisze:Myślę, że niezrozumienia wynikają tu z różnic przede wszystkim płciowych
Wawe pisze:Balmorka, trafiło ci się dziecko, które nie chce podać szklanki wody. I cóż robisz? Z bólem serca kochasz dalej.
Podobnie z kotem. Może to nie wymarzony mega przytulak, ale kochaj go takim jakim jest. Nie musisz lecieć za każdym kocim krzykiem i klepać po pupci. Jak napisał ktoś wyżej, połóż obok komputera ręcznik czy kocyk i zaproś tam kota. Raz, drugi, trzeci - może z czasem polubi. Żona siedząc na kanapie niech trzyma pod ręką torebkę kocich przysmaków i częstuje nimi kota jak podejdzie. Może z czasem wskoczy na kolana. Czego wam życzę.
Ps. Miałam kotkę. Taką kocią "psycholke". Bała się panicznie wszystkiego. Poglaskac pozwoliła się dopiero po kilku latach a na kolana po raz pierwszy wskoczyła mi po latach jedenastu, na tydzień przed śmiercią. Brakuje mi jej bardzo, bo każdy przejaw ufności, uczucia takiego kota był jak sto mizianek przytulastego kota.
Wawe pisze:Jak napisał ktoś wyżej, połóż obok komputera ręcznik czy kocyk i zaproś tam kota.
Gretta pisze:Wawe pisze:Jak napisał ktoś wyżej, połóż obok komputera ręcznik czy kocyk i zaproś tam kota.
Ja mam nad monitorem półkę na kota. Półkę wykonał TŻ z klejonego drewna, na solidnych wspornikach.
Pomysł wziął się stąd, że Leon w wieku kocięcym lubił leżeć na dużym monitorze starego typu, jako na podgrzewanej półce. Gdy Nuś urósł, monitor przestał dawać radę więc doszła półeczka, która częściowo przejęła ciężar oraz poduszka dla wyrównania - tam już mieściły się dwa koty.
Monitor był bardzo dobry, więc używałam go póki nie padł, a wtedy przyszła pora wymiany na płaski.
Okazało się, że monitoropółka jest tak ważnym elementem mojego bycia z kotami - kiedy pracuję, wystarczy wyciągnąć rękę żeby pomiziać, można też obserwować słodkie kocie pozy i miny - że trzeba było zrobić nową półkę. To jest dopiero inwestycja!
Balmorka, pokaż koteczkę!
edit: Nowa półka nie jest już podgrzewana, ale najwyraźniej nie na tym zależało kotom.
FuterNiemyty pisze:Nic sie nie wymyka spod kontroli, nie obrazam (gdzie?).
Powoli zaczynasz pisac sensowniej.
Kota cudna. Natomiast jak na 3 m-ce inwestycji w karton, to i tak masz hojnego kota, przeplaca .
Na jednym ze zdjec ma lyse podbrzusze?
FuterNiemyty pisze:Przyszlo mi do glowy, ze w ramach stresu, pchel czy innego paskudztwa mogla wylysiec miejscowo. Wtedy tez moze miec nadwrazliwosc na dotyk i unikac niektorych interakcji.
Stad to pytanie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 409 gości