Balmorka pisze:
Myślę, że po to się inwestuje w zwierze żeby w potrzebach spotkać się z nim w pół drogi, a nie być tylko na jego zawołanie.
No, ale koty to właśnie takie stworzenia, które oczekują przychodzenia na ich zawołanie. I prawdziwi kociarze właśnie tę cechę u swoich kotów uwielbiają.
Ja bardzo lubię koty namolne, dlatego zaczęłam przed wielu, wielu laty od burmy (zmarłej zbyt wcześnie na FIP
), a potem poszedł syjam za syjamem. Ale nawet te, z racji przynależności rasowej, bardzo przytulskie koty mają w sobie pewną dawkę kociego egoizmu. Na szczęście - bo m. in. na tym polega urok kota.
Przypominają mi się teraz różne cytaty z różnych książek, np. z Murakamiego: "Koty wiedzą wszystko, psy nie wiedzą nic." Albo taki: "Miał tyle sumienia co kot". Albo P.D. James: "Kot spojrzał na nią z pogardliwą wyższością i rozłożył się na wygodniejszym z dwóch foteli." Takie i tym podobne zdania pokazują specyfikę kociej natury, którą przyjmuje się po prostu z dobrodziejstwem inwentarza.
Szkoda jednak, że wcześniej nie zorientowałaś się w charakterystyce zachowań poszczególnych ras, skoro chciałaś mieć bardzo interaktywnego i przymilnego kota. Bo gusta są różne. Jeden z hodowców kotów burmskich opowiadał, że nowy właściciel burmy oddał ją, twierdząc: "chciałem mieć kota, a nie stalkera, który za mną ciągle chodzi; gdybym tego chciał, kupiłbym sobie psa." Z kolei hodowczyni mojej seszelki Matyldy opowiadała mi jak to raz poszła z wizytą do koleżanki hodujacej brytyjczki i przez całą wizytę ani jeden kot się nie pokazał (kto ma w domu syjamy czy orienty, ten wie, że w ich przypadku taka nieobecność byłaby bardzo mało prawdopodobna, gdyż goście stanowią miłe urozmaicenie i mogą kota zabawić, a poza tym kot może sie przed nimi trochę popisywać, co sprawia kotu dużą przyjemność
Z jeszcze innej perspektywy: nawet jeśli kot nie jest taki nakolankowy, jak sobie wymarzyliśmy, to zawsze pozostaje piękną, pełną gracji i uroku istotą; to prawdziwa radość i przyjemność opiekować się kimś takim.