Trzy lata temu pewna znajoma (z widzenia) przyznała się, że kiedyś wywiozła swoją ciężarną kotkę do miejscowości oddalonej o 12 km.
Bo już nie wiedziała co robić z kolejnymi kociakami.
Kocina wróciła, ale nie dała już się dotknąć.
A u pani odezwały się nawet wyrzuty sumienia ponoć...
Zaproponowałam, że jej kotkę wysterylizuję.
Kobita się zgodziła, ale pan mąż zabronił, bo kotka byla znowu w ciąży
Później pani przestała odbierać telefon i nie wiem co było dalej.
Może jednak wysterylizowali, bo nie widać już nowych kociąt na osiedlu..