Kot z białaczką - szczepienia przed kastracją
Napisane: Pt kwi 06, 2018 14:11
Witam, to mój pierwszy post na forum Nie znalazłam podobnego wątku, więc chciałabym uzyskać poradę.
Od 2 miesięcy jestem szczęśliwą posiadaczką kocurka Feliksa. Kotek ma za sobą pewne przejścia, ponieważ przybłąkał się w opłakanym stanie na wieś do mojej rodziny. Był niesamowicie niedożywiony (został znaleziony podczas jedzenia resztek cukinii wyrzuconych dla kur), chudy i z rudymi przebarwieniami na czarnym futrze. Po przyjeździe do mojego mieszkania od razu się rozchorował (spadek odporności spowodowany stresem). Weterynarz zdiagnozował koci katar, którego jedną z przyczyn niestety okazała się być kocia białaczka Na szczęście po intensywnym leczeniu Felek szybko wrócił do zdrowia, brykał jak małolat (zdaniem weta ma ok. 5 lat) i... zaczął posikiwać. Zdarzyło się na łóżko, szafę, ścianę koło drzwi wyjściowych... do tego ten ostry kocurzy zapach wyperfumował całe mieszkanie. Ponoć radą na to jest kastracja, ale no właśnie. Lekarka z tej samej lecznicy stwierdziła, że przed zabiegiem Feliks musi być zaszczepiony przeciw różnym chorobom zakaźnym. Niestety nie mogłam porozmawiać z lekarzem prowadzącym, bo akurat operował. Czy takie szczepienia nie są niebezpieczne dla kota, który ma aktywną białaczkę? Co w ogóle sądzicie o kastracji białaczkowca? Bardzo proszę o odpowiedzi tym bardziej, jeśli ktoś miał podobną sytuację.
Dodam jeszcze, że Feliks jest leczony ludzkim interferonem i jak na razie nie widać po nim żadnych oznak choroby. Badania sprzed miesiąca - ALT i mocznik w normie. Nieznacznie obniżone erytrocyty, leukocyty i trombocyty - badania były robione, bo miał lekkie zapalenie dziąseł.
Od 2 miesięcy jestem szczęśliwą posiadaczką kocurka Feliksa. Kotek ma za sobą pewne przejścia, ponieważ przybłąkał się w opłakanym stanie na wieś do mojej rodziny. Był niesamowicie niedożywiony (został znaleziony podczas jedzenia resztek cukinii wyrzuconych dla kur), chudy i z rudymi przebarwieniami na czarnym futrze. Po przyjeździe do mojego mieszkania od razu się rozchorował (spadek odporności spowodowany stresem). Weterynarz zdiagnozował koci katar, którego jedną z przyczyn niestety okazała się być kocia białaczka Na szczęście po intensywnym leczeniu Felek szybko wrócił do zdrowia, brykał jak małolat (zdaniem weta ma ok. 5 lat) i... zaczął posikiwać. Zdarzyło się na łóżko, szafę, ścianę koło drzwi wyjściowych... do tego ten ostry kocurzy zapach wyperfumował całe mieszkanie. Ponoć radą na to jest kastracja, ale no właśnie. Lekarka z tej samej lecznicy stwierdziła, że przed zabiegiem Feliks musi być zaszczepiony przeciw różnym chorobom zakaźnym. Niestety nie mogłam porozmawiać z lekarzem prowadzącym, bo akurat operował. Czy takie szczepienia nie są niebezpieczne dla kota, który ma aktywną białaczkę? Co w ogóle sądzicie o kastracji białaczkowca? Bardzo proszę o odpowiedzi tym bardziej, jeśli ktoś miał podobną sytuację.
Dodam jeszcze, że Feliks jest leczony ludzkim interferonem i jak na razie nie widać po nim żadnych oznak choroby. Badania sprzed miesiąca - ALT i mocznik w normie. Nieznacznie obniżone erytrocyty, leukocyty i trombocyty - badania były robione, bo miał lekkie zapalenie dziąseł.