Szeherezada81 pisze: Kot niesłyszący (jeden z tych, które znaczą) jest bardzo zestresowany. Ostatnio posikuje też po kątach
(mało i często). Wet mówi, że u niego w moczu bakterii nie ma, że kot "fisiuje" i pewnie to na tle behawioralnym...
to jednoznacznie kojarzy się z zapaleniem pęcherza. Przy czym - u kotów znacznie częściej niż u ludzi, zapalenie pęcherza jest na tle stresowym, niż bakteryjnym. To też się leczy.
Mycha, ta z avatara...w maju skończy 11 lat. Typ zdeklarowanej, nieco neurotycznej, jedynaczki, która jest zmuszona do dzielenia się terytorium z innymi kotami. Pierwsze zapalenie - dwa lata temu, na leczenie antybiotykiem zareagowała natychmiast. W styczniu tego roku - powtórka. Zrobiony pełen panel geriatryczny, wyniki wręcz modelowe. Leczenie to porażka - ani antybiotyk, ani środki przeciwbólowe (bupaq, silny opiat) ani rozkurczowe (no-spa) nie działały. Kota się męczyła, tu kropelka,tam kropelka, nawet podbarwione krwią...Tłem był przewlekły konflikt z drugą kotką, która najpóźniej dołączyla do stada, niespełna 4 lata temu.
W porozumieniu z wetką, zdecydowałam się na psychotropy, konkretnie amitryptilinę, w małej dawce.I to było to - Mycha już po drugiej dawce przestalą latać jak przysłowiowy "kot z pęcherzem". Przez pierwsze kilka dni dużo spałą, ale mam wrażenie, że odsypiała okres, kiedy nie spałą wcale, bo wciąż biegała siku. Potem wróciła dawna kota, o charakterze królowej. Ami podawałam ponad miesiąc, teraz jesteśmy ponad miesiąc od zakończenia - jest dobrze.
A cała sytuacja zaczęłą się cztery lata temu, gdy na moje podwórko sprowadziła się kotka, którą właściciele zostawili, wyprowadzając się. Kotka z pięcioma kociakami...Ona znaczyła teren dla kociaków, moje wszystkie koty oszalały...zaznaczony przez Mendę krzaczek olewały wszystkie koty po kolei - oba kocury i Mycha. Wszystkie znaczyły w typowy sposób, na stojąco - nawet kotki, ja byłam w totalnym szoku.
Kociaki Mendy wyłapałam (totalne dzikusy to były), przeszły socjalizację, znalazły domy. Mendę wysterylizowałam, ogloszałam do adopcji, nic z tego nie wyszło, więc została. KOcury podchodzą do sytuacji "lajtowo", kotki wciąż walczą o prymat.
U Ciebie sytuacja jest trochę podobna - najbardziej cierpi ten najbardziej wrażliwy - niesłyszący.
Porozmawiaj z wetem o psychotropach, poczytaj na wątku kotów nerkowych...