kotka po przejściach nie daje spać po sterylizacji

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 03, 2018 21:41 kotka po przejściach nie daje spać po sterylizacji

Witam,

najpierw opowiem o mojej kotce, żeby był pełen obraz.

Miałam dużo kotów w domu, psów porzuconych w lesie czy zaniedbanych, ale to był najcięższy przypadek z jakim miałam do czynienia.

Kotka trafiła do mnie z "drugiej ręki" na koniec 2014. Poprzedni właściciele nie powiedzieli mi w jakim jest wieku (były dwie wersje: przyszła kotna lub mieli ją rok... a weterynarz z powodu jej drobniutkiej postury nadal nie jest w stanie określić jej wieku) - ja jej wpisałam do książeczki 01.04.2013. Bo dla mnie "żartem" jest to, jak do mnie trafiła i co musiała wcześniej przeżyć.
Była brudna, wychudzona, bała się ludzi, panicznie dzieci, nie korzystała z kuwety ani drapaka, drapała, syczała, warczała, nie reagowała na imię i można by rzec, że była dzika, gdyby nie fakt, że nie jadła w samotności - tylko w towarzystwie i to bardzo łapczywie... (trzymali ją w piwnicy bo "drapała dzieci" przed którymi nie mogła nigdzie uciec w domu, bo mogła chodzić tylko po podłodze). Była po kociętach, które zabrano jej szybko (około 4 tygodnia), żeby nie nabrały manier od matki. (Ją też pewnie zabrano zbyt szybko od jej matki bo jest piękna)
U mnie pierwszy raz była odrobaczana i szczepiona. Chciałam ją wysterylizować niedługo po wzięciu, ale wet stwierdził, że lepiej poczekać, aż nabierze zaufania. Do tej pory ma dwie blizny po przypaleniu prawdopodobnie papierosem.

<<Dalej może się nie spodobać osobom, które popierają teorię "kota się nie karze" oraz "praw zwierząt wszelkich", więc proszę o przejście pod linię>>

Miewała rujki, ale krótkie, ciche i wręcz nieprzeszkadzające. Bardzo długo trwało jej... ukształtowanie, naprostowanie? Chowała się, uciekała non stop. I reagowała paniką na dźwięk dzieci z TV lub z podwórka 7 pięter niżej. Miskę napełnialiśmy jej na bieżąco, żeby wiedziała, że jedzenie jest i zawsze będzie, nawet jak jadła do porzygu. To samo z wodą. Drapaki naznaczyliśmy jej pazurami i zaczęła z nich korzystać. Stopniowo nauczyła się korzystać z kuwety, spać w łóżku (śpi tylko w nogach, jeśli śpi z nami). Za drapanie i syczenie dostawała ostrzeżenie ("siiiii" z wystawionym palcem) a potem opryskiwaczem do kwiatów i zamknięcie w (ciemnej) łazience --> aż do skutku. Nauczyła się reagować na ostrzeżenia, przepraszać. Przez próby jej głaskania, mycia (niestety trzeba było ją czasem umyć, bo nad nami były dzieci i na nie też reagowała) czy zwykłego minięcia w przejściu mam blizny wojenne, po których była ostrzegana i karana. Jak była miła, korzystała z drapaka, kuwety... nagradzaliśmy ją. Przysmakami, które akurat jej podpasowały. I choć to kot wszystkożerny (mleko też może pić), to rosół z kury jest fuj, a z indyka mniam mniam. Wybredna bestia. Ale jedyny pozytywny efekt uzyskaliśmy wówczas dając żywe (hodowane) myszy. I może kogoś to zdziwi, kogoś zniesmaczy, ale kot jednak był wcześniej w piwnicy nie wiadomo jak długo... spróbowaliśmy raz i okazało się, że tak, to jest kot "głodny", który tego akurat potrzebuje. Jeśli mysi żywot kogoś boli (ja też je kiedyś hodowałam i serio je uwielbiam i sama kiedyś napisałam do stacji TV, że mówią bzdury oparte na bardzo płytkiej w tamtym momencie wikipedii i nadal mam niecny plan stworzenia "pokoju" dla myszy), to ona załatwiała wszystko w ciągu kilku sekund. Łącznie ze zjedzeniem ofiary.

Mimo wszystko nie ruszała miski pod nieobecność człowieka. Myszy również - potrafiła przynieść nie uszkodzoną ofiarę do łóżka, gdzie jest człowiek. Akurat nie mieliśmy innego zwierzaka w domu na stałe, więc została podjęta decyzja - bierzemy drugiego kota. Również z tego forum wiem, że lepszy jest kocur. Więc znalazłam ogłoszenie o kotkach. Trafił nam się mały (9 tyg.) kotek, którego odstawiono od matki w 6 tygodniu, karmiony suchą junior Kitekat. Od właścicielki matki wiem, że w końcu wysterylizowała kotkę, bo kociąt było dużo i często, a ten mój niestety strasznie chorowity... I nasza piękna starała się go wychować, jak umiała. Nawet próbowała karmić. Przy pierwszym zapachu (miał około 6 miesięcy) został wykastrowany.

Zaczęła jeść pod nieobecność człowieka. Wskakiwać na kolana. Dopominać się o głaskanie. Spać na kolanach. Witać w drzwiach aż do wzięcia na ręce, bo inaczej nie dawała spokoju... Akceptuje obcych, dzieci, psy. Obydwa koty zostają czasem pod opieką i nie ma żadnych problemów.

Powiem szczerze - to cudowny kot i nie wyobrażam sobie co by się z nią stało, gdyby nie trafiła do mnie a tym państwu, od których ją dostałam, bardzo zależało, żeby się jej pozbyć. Tak samo nie wyobrażam sobie, żeby ją komuś oddać. Tym bardziej im.
____________________________________.

Zmieniliśmy mieszkanie. Tak się złożyło, że akurat w dzień przeprowadzki musiałam iść do pracy. Gdy wróciłam kotka siedziała zakopana w rzeczach, które były nierozpakowane i ani myślała wyjść do nikogo innego, kogo choćby znała od początku. Dopiero do mnie wyszła.

Krótko po przeprowadzce zaczęła się rujka permanentna. Już uciążliwa. Znaczyła wszystko. Od skarpetek po łóżko (gdyby ktoś był ciekaw, to wyszorować łóżko mocno pieniącym się płynem i potraktować parownicą - kot tego nie zasika drugi raz, aż nie napierdzisz). 3 tygodnie temu była sterylizowana. Wcześniej dostała Proverę 1/2 tabletki na tydzień. W ubranku przechodziła ile należy. Blizna ładnie się goi, sutki zmalały względem tego, co miała zawsze. Na początku, gdy ją odebrałam nie chciała nigdzie się ułożyć, tylko u mnie na rękach na pleckach. Przespała 4 godziny w nosidełku zrobionym z koca. Pierwszej nocy spała z nami w pokoju. Miała postawiony talerzyk z wodą (za płytki, żeby się utopić, dość by się napić) i kuwetę. Następne noce już różnie.

Co mnie niepokoi? Jak żyć? Jak spać? Jak śnić?

Gdybym miała określić stosunek przyjaźni naszych kotów przed zabiegiem to by było 70%. Teraz jest 95%. Czasem się pogonią, ale głównie się lubią.

Ona znowu przestała jeść pod nieobecność człowieka. To raz. Ale dwa - nie da się spać.

W ciągu dnia śpią razem, ale... ona przez cały czas robi "mryyyyyy". Przysypia - mryyy. Śpi - mryyy. Budzi się - mryyy. Dosłownie co 10-30 minut i to z kopnięcieim. W końcu on się irytuje i zmienia miejsce. Ona zaraz idzie za nim.

Jak śpi tylko ona z nami w pokoju, to robi identycznie + "traktor" + miauczenie, że drugi kot został na zewnątrz.

Jak tylko on z nami śpi - ona miauczy pod drzwiami aż ktoś wstanie. A on czeka pod drzwiami.

A jak są z nami razem w pokoju, to już prawie nie da się w ogóle zasnąć. Ona traktor, on miauczy... a potem co chwilę się kłócą. Biją.

Obydwa koty się lubią. Obydwa proszą o wypuszczenie do kibelka i wtedy właśnie normalnie budzą... ale od czasu sterylizacji kotki po prostu chodzimy niewyspani. Nie da się spać. Nie mogę 24/7 świecić im laserkiem, żeby się wybawili. Ale ona i tak wymrukuje coś co chwilę śpiąc i kopie przy tym. Mówię, że może ma lęki nocne. Że jej coś się śni złego. Wet zaufany, z dobrym podejściem więc nawet nie podejrzewam, żeby coś tam się jej stało. Może to przez podróż tam i z powrotem (bardzo, ale to baaaaaaardzoooooo nie lubi jeździć), może jej się śnią wcześniejsze czasy. A może to po porostu ten brak hormonów. Nie wiem. Mimo wielu zwierzaków, z którymi miałam do czynienia, zwyczajnie nie wiem co jej jest. I wiem, że ona czegoś potrzebuje, albo coś jej dolega i chciałabym pomóc, ale tym razem zwyczajnie nie wiem czego mam się chwycić. Je, pije, załatwia się normalnie. Bawi się. Układa na kolanach, nawet gdy to piszę. Ale gdy idziemy spać wstępuje w nią jakiś szatan.

A i na kocimiętkę ona nie reaguje. Nigdy nie reagowała.

gixi

 
Posty: 2
Od: Wto kwi 03, 2018 19:37

Post » Wto kwi 03, 2018 22:29 Re: kotka po przejściach nie daje spać po sterylizacji

Jeśli przypomina to zachowanie z czasów rujek, to albo dlatego, że jeszcze nie zeszły z niej hormony (chyba do 4 tyg. to trwa?), albo został odprysk jajnika wewnątrz. Ale to tylko pod kątem rujkowym. Natomiast bez względu na te domysły skoro są niepokojące zachowania, to zaczęłabym pełną diagnostykę. Na początek badania krwi: morfologia, biochemia, jonogram poszerzony o żelazo. Plus USG jamy brzusznej - bo może faktycznie ją coś boli (nie widzę kota, więc nie wiem dokładnie, jakiego rodzaju są to zachowania).
Czym kotka jest karmiona dokładnie?
Czy dostaje pastę odkłaczającą?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10664
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro kwi 04, 2018 6:38 Re: kotka po przejściach nie daje spać po sterylizacji

Ruja była późno. Czym starszy kot tym dłużej trwa jego wyciszenie. Nawet do 3-4 miesięcy. Kotka po zabiegu, gdy dopiero co skończyła rujkę permanentna, może ponownie ja dostać. Musisz odczekać, jeśli zachowanie przypomina ją.
Mam pytanie. Czy to była sterylka czy kastracja. To też ważne.
Swoją drogą popieram badania.
Co do weta to mam wątpliwości czy taki dobry skoro tyle czasu z zabiegiem czekał. Czym później tym większa szansa była na ropomacicze. A teraz na raka listew mlecznych. Musisz bardzo jej brzuszek kontrolować czy nie pojawiają się guzki.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro kwi 11, 2018 20:55 Re: kotka po przejściach nie daje spać po sterylizacji

Witam ponownie.

Była to sterylizacja.

Kotka nie dostaje pasty odkłaczającej - nigdy jej nie potrzebowała, po zdjęciu ubranka została przeczesana z luźnego futerka, którego nie było dużo (futro ma błahe, cienkie, nie zbiera się ani na szczotki i myjki ani na trymery). Co jakiś czas jest przeczesywana szczotką z włosia, ale futerka jest i tak jak na lekarstwo.

Wszystkie te badanie brzmią super, ale jak nie urok to... no właśnie, obecnie nie mam pieniędzy na eksperymenty, w zasadzie żyję pod kreską (nieważne dlaczego, ale jak się kilka spraw nałoży, to niestety tak bywa, jak się zacznie coś dziać, to się zapożyczę, ale na razie nic się nie dzieje). Wet jest zaufany, bo to on uratował mi drugiego kota, którego inni weci poprowadziliby do grobu, mimo e-n-tej ilości badań, zastrzyków, leków, sterydów itd. Tamten kot to była skarbonka bez dna, która obecnie (odpukać) ma się super. Dlatego wiem, że nie stać mnie na takie badania w tej chwili. A że kotka trafiła do mnie w stanie takim jak opisałam, no to nie pozostało mi nic innego jak zaufać wetowi, bo rzeczywiście kot miał poziom zaufania do człowieka -100, a jak wiadomo pierwsze chwile po przebudzeniu są istotne (znajomy zapach, człowiek, dom...). Osobiście uważam, że rzeczywiście w pełni zaufała mi (nam) właśnie po przeprowadzce, gdy się już nie bała, że ją gdzieś porzucimy i uwierzyła, że na prawdę ma rodzinę. Według mnie (w porównaniu z innymi kotami) zabieg i to, jak się zachowywała po nim były odpowiednie. W zasadzie lepiej niż dobrze.

Brzuszek wygląda dobrze. Nie reaguje na dotykanie brzucha w inny sposób, niż mruczenie, więc nie boli. A bardzo lubi być miziana po brzuchu, więc z "uciskaniem" też nie ma problemu. Wet potwierdza, że jest ok. Ale mruczy niesamowicie...

Jej zachowanie trochę przypomina rujkę. Też mówiłam, że będzie próbowała znaczyć teren, że będzie miauczeć, że będzie chciała bliskości. Jednak nigdy nie było to tak intensywne (np. sterylizowałam kiedyś kotkę 8-letnią, gdzie w poprzednim domu ktoś nagle dostał uczulenia i w ogóle bez porównania). Jest też na swój sposób po prostu inaczej.

Uspokoiła się trochę w czasie spania - nie kopie tak bardzo, ale nie przestała. I... nadal nawołuje. Zwłaszcza nad ranem. Jak ma możliwość praktycznie bez przerwy szuka człowieka, nawet jak śpi. Przed sterylizacją zaczepiała drugiego kota w sposób wiadomy ("e ty, jesteś facet no nie?!" nie wiesz jak, to tak się to robi" - z tym, że facet jest od początku praktycznie bez jaj), a od sterylki tego nie robi. Nie czyści się tak jak przy rujce, nie odgina ogona. Nie szura łapami po podłodze. Nie znaczy terenu. Tylko nawołuje intensywnie. Miau i mruuuu, miau i mruuuu. Zupełnie jakby wyła do księżyca albo do sąsiadów (czekam jeszcze na jakieś skargi). Zostawianie uchylonych drzwi też wiele nie daje. Jeśli kota udało się zrobić wcześniej przymilnego i chciał być czasem zauważony, to teraz jest wręcz nieznośny.

Mam nadzieję, że to minie. Brzuszek siłą rzeczy będziemy obserwować - jak pisałam, bardzo lubi mizianie po brzuchu. Gdyby nagle przestała chcieć być tam dotykana, to na pewno zauważymy. Mruczy też dużo głośniej niż koty, z którymi miałam do czynienia. Moi znajomi się wręcz dziwią, że taki mały kot nadaje jak traktor. A też mają koty. Nikt się nie spotkał z takim zachowaniem mimo, że niektórzy mieli komplikacje po kastracji czy sterylizacji. Ale ona ma swój charakter, zawsze miała. Dlatego to typowo mój kot, a i ona daje mi to wielce do zrozumienia.

Mimo wszystko: mogę jej dać coś ziołowego na uspokojenie, na lepszy sen na noc? Przydałoby mi się czasem wyspać przed budzikiem :-)

gixi

 
Posty: 2
Od: Wto kwi 03, 2018 19:37

Post » Czw kwi 12, 2018 6:57 Re: kotka po przejściach nie daje spać po sterylizacji

Sterylizacja? czyli nie wycięto jej macicy i jajników? Tylko podwiazano? Przecięto? Jeśli tak to kotka może mieć objawy rujki. Tylko nie zajdzie w ciążę.
Oraz zagrożenie ropomaciczem jest realne.
Czy to jednak kastracja była? Czyli wycięcie wszystkich narządó rodnych. Może tylko myslisz pojęcia.

Miałąm młodą koteczkę, której ruja była bardzo intensywna. Wymagająca wyciszenia prowerą. Po zabiegu dostał rownie silnej. Pierwszy raz mi sie taka akcja trafiła ale jednak byłą.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw kwi 12, 2018 20:12 Re: kotka po przejściach nie daje spać po sterylizacji

ASK@ pisze:Sterylizacja? czyli nie wycięto jej macicy i jajników? Tylko podwiazano? Przecięto? Jeśli tak to kotka może mieć objawy rujki. Tylko nie zajdzie w ciążę.

W takiej sytuacji istnieje ryzyko zajścia w ciążę. Minimalne ale istnieje.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10664
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jolabuk5, Szymkowa i 363 gości