Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
KociaMama44 pisze:Może spraw młodemu drugiego gówniarza. Zajmą się sobą a starszaka zostawią w spokoju.
ASK@ pisze:lovecats666 masz nie wesołą sytuację i doskonale rozumiem ,że żal ci obu. Dobierając kota zrobiliście co należy. Jest tylko jedno tylko. No może nie jedno. Czy młody, co dogadywał się z kotami, dogadywał się ze starszakami? Ile czasu spędzał z nimi. Jak się zachowywał. Czy też miał młode towarzystwo, z nim wariował a ew tylko przytulanki były skierowane do starszaków. Samo dogadanie w stadzie nie zawsze znaczy to co byśmy chcieli usłyszeć. Bo jeśli w tej gromadce byli rówieśnicy to nie musiał swej energii skupiać na doroślakach.
Poza tym ty swego kota widzisz inaczej niż zrobili by to inni. Dla ciebie to energiczny, żywiołowy kot. Ale dla równolatka ( takim był brat) a nie dla kipiącego energią młodzika. Może nie powinno być ważne, jaki ten gówniarz jest do ludzi. Tylko jaki jest do starszych kotów- wszak to dla niego miał być towarzyszem.
To moje przemyślenia związane z doświadczeniem. Ale stało się. Dla mnie opisana sytuacja to typowy "konflikt pokoleń". Kocik się nudzi. Nudzi! Może gdzieś jest miejsce gdzie młody nie włazi. Lub trzeba takie miejsce stworzyć. Dla rezydenta. By tam miał swój azyl, gdzie ten nie wejdzie. Nie dokuczy. On musi czuć się bezpiecznie. Jego dom, życie zostało przewrócone do góry nogami. Umarł brat a przybył terrorysta.
Młody, jak widać, potrzebuje nie tylko kontaktu z człowiekiem ale też zabawy z kotem. Takiej intensywnej, jak bawią się dzieci. Trzeba mu zmieniać zabawki.Jedne chować. inne wyciągać. Pomyśl co możesz sama zrobić. Opakowanie po kinder niespodziankach napakowane chrupkami? Pięknie toczą się i hałas też robią. Wieża z kartonów. Kartony z wieloma otworami by latał sobie. Patyczki po lodach. Kulki ze skarpetek, butelka po napoju wypełniona koralikami... Pomyśl. Dostarczać musisz mu bodźców.
Nie wiem co doradzić, prócz tego ,że kocik będzie coraz starszy i może spokojniejszy. Hormony też się uspokoją ( może winien do was trafić kot już po kastracji? to często ułatwia kontakty w takich "parach") co winno wpłynąć na futro. Ale jeszcze długo będzie energiczny.
Oba koty mają sytuację sprzyjającą chorobom. Musisz trzymać rękę na pulsie. Poradź się behawiorysty.Powie jak pracować z nimi. Co masz zrobić. Forumowa ryśka taką jest. Przygotowuje do tego krople homeopatyczne , dobierane pod konkretnego kota.Znam koty, którym bardzo pomogły. Nie musisz wierzyć w homeopatię (ja wierzę) ale nie masz nic do stracenia.
I przede wszystkim uspokój się. Spójrz chłodno na ich relacje i przeanalizuj kiedy co się dzieje. I jak temu zaradzić. Pomóc obu.
izka53 pisze:a ja jednak trzeciego kota...Miśkę dokociłam, jak miała 4 lata, 12 tyg gówniarzem. Mycha od początku bała się tego wulkanu energii. Jakoś egzystowali razem, ale w sumie oba koty nie były szczęśliwe. Po póltora roku pojawił się "ten trzeci" - nie wiadomo skąd. Przyszedł i został. To był strzał w dziesiątkę - chłopaki zajęli się sobą, są prawie równolatkami. Razem rozrabiają, a Mycha miała święty spokój.
KociaMama44 pisze:izka53 pisze:a ja jednak trzeciego kota...Miśkę dokociłam, jak miała 4 lata, 12 tyg gówniarzem. Mycha od początku bała się tego wulkanu energii. Jakoś egzystowali razem, ale w sumie oba koty nie były szczęśliwe. Po póltora roku pojawił się "ten trzeci" - nie wiadomo skąd. Przyszedł i został. To był strzał w dziesiątkę - chłopaki zajęli się sobą, są prawie równolatkami. Razem rozrabiają, a Mycha miała święty spokój.
Też tak uważam i o tym pisałam. Ale skoro autor wątku nie chce ryzykować z dokoceniem, to chyba lepsze jest oddanie młodego niż generowanie ciągłej sytuacji stresowej u starszaka.
Użytkownicy przeglądający ten dział: magnificent tree i 487 gości