Wychodzenie z kotem na smyczy - dobry pomysł?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 16, 2018 16:22 Wychodzenie z kotem na smyczy - dobry pomysł?

Witam wszystkich po dłuższej przerwie od pisania na tym forum. Mam wrażenie, jakbym zaczynała zupełnie od nowa :) .

Zbliża się wiosna i coraz częściej świeci słońce, dlatego już niedługo chciałabym, żeby kota pobawiła się trochę na zewnątrz i zaczerpnęła świeżego powietrza, szczególnie że jest bardzo ruchliwa i mimo domowych zabaw, drapaków i innych nagromadziło się w niej sporo energii (może to też dlatego, że jest coraz cieplej i czuć, że zima odchodzi). Jak już chyba gdzieś pisałam, mam do dyspozycji dość duży ogród i w zasadzie mogłabym tam kotę wypuścić, ale jest na tyle sprytna, że bawi się tam dopóki nie spuszcza się z niej oczu - próby takiej zabawy podejmowane jesienią kończyły się więc ucieczką pod samochód sąsiada, skąd trudno było ją wydobyć. Zachęcona wypadem raz nawet samodzielnie wymknęła się z domu, kiedy ktoś otworzył drzwi wejściowe, i zniknęła na cały dzień (najprawdopodobniej siedziała w czyjejś piwnicy :?) co mnie przeraziło i sprawiło, że już jej nie wypuściłam.

Dlatego teraz wpadłam na pomysł ze smyczą. Zainspirowała mnie do tego pani, która czasami przechadza się ze swoim kotem naszą ulicą. Mam jednak trochę wątpliwości, czy jest to pomysł słuszny - szczególnie że kota najlepiej czuje się w ogrodach i podwórkach sąsiadów, a na ulicę, jak pozostałe okoliczne koty, omija szerokim łukiem. Poza tym obawiam się samej reakcji koty na smycz i pierwszych spacerów, podczas których może się wyrywać.

A może to w ogóle niepotrzebny problem? Może jednak najlepiej i najbezpieczniej będzie, jeśli pozostawię kotę w domu?

Serdecznie pozdrawiam.

Kinga M.

 
Posty: 269
Od: Sob sie 05, 2017 8:43
Lokalizacja: Brodnica/Toruń

Post » Pt mar 16, 2018 20:56 Re: Wychodzenie z kotem na smyczy - dobry pomysł?

Spróbuj i zobaczysz, co kot woli. Tylko uważnie dobierz szelki tak, żeby kot się z nich nie wysunął. Poćwicz najpierw w domu. Jeżeli spacery się spodobają, to wtedy będziesz stale musiała wychodzić, bo kot zacznie się tego domagać. A w sumie lepiej, jeśli czegoś nie pozna, niż jeśli odbierze mu się przyjemność, która mu się należy.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14666
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob mar 17, 2018 13:53 Re: Wychodzenie z kotem na smyczy - dobry pomysł?

ja bym chyba nie ryzykowała - kot przyzwyczajony do wychodzenia nie odpuści. Czy jest śnieg, deszcz , mróz, jesteś chora, wyjedziesz, a kot pod czyjąś opieką - wyjść MUSI. . Może rozważ zbudowanie woliery dla kota,skoro ogród duży.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15055
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie mar 18, 2018 0:49 Re: Wychodzenie z kotem na smyczy - dobry pomysł?

izka53 pisze:ja bym chyba nie ryzykowała - kot przyzwyczajony do wychodzenia nie odpuści. Czy jest śnieg, deszcz , mróz, jesteś chora, wyjedziesz, a kot pod czyjąś opieką - wyjść MUSI. . Może rozważ zbudowanie woliery dla kota,skoro ogród duży.


Masz rację. Siła przyzwyczajenia u kota jest naprawdę duża, a czasem po prostu albo ja, albo mama nie możemy po prostu z nią wyjść. Ale czy jeśli nauczę ją wychodzenia na smyczy, to jeśli nikt nie zagwarantuje spaceru, nadal będzie miała odwagę wyjść sama? Wiem, że po kilku miesiącach przebywania z domu, podejrzliwie traktuje świat zewnętrzny. Wolierę też biorę od uwagę, to byłby ciekawy pomysł, bo warunki są.

Kinga M.

 
Posty: 269
Od: Sob sie 05, 2017 8:43
Lokalizacja: Brodnica/Toruń

Post » Nie mar 18, 2018 1:36 Re: Wychodzenie z kotem na smyczy - dobry pomysł?

Kinga M. pisze:jeśli nikt nie zagwarantuje spaceru, nadal będzie miała odwagę wyjść sama? Wiem, że po kilku miesiącach przebywania z domu, podejrzliwie traktuje świat zewnętrzny.


to już zależy od kota. Ale przebywanie w domu "usypia" czujność. Wyjdzie sama, to oczywiste, koty są ciekawe, ale może nie reagować prawidlowo na zagrożenia - nie ucieknie przed psem, będzie chciała polasić się do obcego człowieka, który nie zawsze jest przyjazny, auto nie będzie zagrożeniem...
Ja mam koty wychodzące, mieszkam w tzw bezpiecznej okolicy, którą koty znają od małego - teraz najmłodszy ma już 7 lat i jakoś, w miarę upływu czasu, nie opuszczają swojego terytorium - nasz ogród, dwóch najbliższych sąsiadów i opuszczonej działki.
Szczerze - gdybym miała inne warunki - nie wypuszczalabym kotów, mieszkałam kiedyś w bloku, miałam trzy koty i jakoś nie tęskniły za wolnością, bo po prostu innego świata nie znały
Teraz mam chatkę całe 35 mkw, latem drzwi na ogród cały czas otwarte - no nie da się kotów w domu utrzymać. I były problemy, jak byly młodsze, żeby zatrzymać w domu w chorobie. Kot z gorączką, areszt domowy....taaa....a ja się do kuwety nie załatwię...24 godz się nie wysikał, aż się poddalam...Albo ruda z avatara - po usg, z wygolonym brzucholem, zimą, z zapaleniem pęcherza....
Jeśli masz warunki - nie wychodź, spraw kotu kumpla i pomyśl nad wolierą (oraz przygotuj się na funkcję odźwiernego).Bo to też jest problem - moim kotom teraz już przeszkadza pogoda - chcą na dwór, ale jest zimno, więc 5 min i do domu. Ale popatrzą przez okno - och, jak pięknie... i chcą wyjść....i tak w kólko...x4 :mrgreen: i zawsze jest ktoś po niewlaściwej stronie drzwi...

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15055
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie mar 18, 2018 7:36 Re: Wychodzenie z kotem na smyczy - dobry pomysł?

Ktoś niedawno poruszał ten temat, też się wypowiadałam. Powtórzę się, bo przerabiałam.


U mnie się nie sprawdziło: w wyprawce, od poprzednich właścicieli dostaliśmy oprzyrządowanie spacerowe(dla kocicy z kokardą ;) ), wychodzili z nimi czasem, postanowiliśmy spróbować.
Stefka, grzeczniejsza z kotów pięknie dawała się ubierać, ale na zewnątrz robiła jakieś kołowrotki i z szelek się wysuwała, jakbym mocno nie ścisnęła(nie były to takie "gorsetowe"").
Z Burełkiem, Kotem Intensywnym problemy zaczynały się przy ubieraniu- uszy płaskie, "uuuurabuuuura" mi robił, a po założeniu szelek tracił władzę w nogach i padał plackiem, trzeba było dziada na dół znosić, gdzie po początkowym strachu odzyskiwał możliwość ruchu i ....zmieniał osobowość. Przy próbie nakierowania smyczą, mój misiu pierdoła, buczał, syczał warczał, gdy nadchodził czas powrotu niosłam dziada jedną ręką pod dupę, a drugą trzymając za kark, żeby mnie czasem nie ucharatał,a on mi po kociemu dudnił i złorzeczył, ten dziki nastrój utrzymywał się jeszcze jakiś czas po powrocie.
No i zaczęły się bonusy powiazane z kocim wychodzeniem: upierdliwe głośne śpiewy i jodłowanie, bo Bureł domagał się spaceru(nie ma, że dzisiaj pójdziecie na spacer a jutro nie- kot to rytualista, może być straszny upominajac się o swoje), drapał drzwi i co mnie najbardziej denerwowało - nastąpiły nasilone próby dezercji, gdy wchodziło się, wychodziło do domu, i ciężko sobie było z nim poradzić bo wręcz torpedował nogi wchodzącego, jak się odbił od nich to jeszcze raz i jeszcze... raz nawet z listonszem go po klatce goniłam.

Podjęłam decyzję, ze mam dość, zawiesiłam spacery i jestem zdrowsza :D, oczywiście musiałam przetrwać kilkumiesięczne "Joułołouuuuł, mioł,mioooołołu" Burełki pod drzwiami, i zastawiać się torebką gdy wsuwałam się przez drzwi(to dobre słowo bo ja się wsuwałam przez szczelinę a nie wchodziłam) ale teraz jest dobrze. Jak spacer, to tylko raz w roku, w transporterku- do weta na szczepienie.


Dużo zależy od kota, widzisz, ze Stefka przy zakupie szelek co wyglądają jak bluza to pewnie mogłabym wychodzić, ale żeby było solidarnie to siedzą w domu obydwa.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.

Fatka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5966
Od: Pt sty 01, 2016 19:36




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 124 gości