Ropiejąca rana u kota.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 10, 2018 1:36 Ropiejąca rana u kota.

Witam wszystkich.
Mój kot wrócił do domu dwa dni temu prawdopodobnie po walce z innym kotem z zadrapaniem poniżej lewego ucha. Zauważyłam, że miał tą lewa stronę delikatnie spuchnięta i delikatne zarysowanie jakby po pazurku. Nie raz wracał w takim stanie więc myślałam, że to nic takiego. Na drugi dzień opuchlizna była zdecydowanie większa niż kilka godzin temu, ale pomyślałam, ze poczekam jeszcze jeden dzień, żeby nie wprowadzać paniki, bo zawsze lecę ze wszystkim do weterynarza, nigdy nic poważnego się nie dzieje, a kot tylko się stresuje. Wieczorem miałam wrażenie, ze opuchlizna troszkę schodzi wiec położyłam się spokojnie spać i chciałam obejrzeć go z samego rana czy coś się pogorszyło czy odwrotnie.
Ryjek miał już normalny, ucieszyłam się, ale zobaczyłam, ze w miejscu w którym miał te delikatne zadrapanie, zrobiła się dziura, a w niej pełno ropy. Pojechaliśmy do weterynarza, kot dostał antybiotyk, leki przeciwbólowe i kołnierz, bo cały czas chodził i drapał/lizał ranę. Moje pytanie brzmi, jak długo trzymaliście kota w kołnierzu w podobnej sytuacji? Jak długo goiła się rana u waszych pupili? Widzę, ze mój się strasznie meczy w kołnierzu i próbuje go zdjąć za wszelka cenę i chciałabym przygotować się mniej więcej psychicznie ile to będzie trwało, bo ni wiem kto tu bardziej cierpi, ja patrząc na niego jak on cierpi czy on rzeczywiście się z tym męcząc.. Dziękuje za odpowiedzi i pozdrawiam. :)

Andziaaks

 
Posty: 10
Od: Sob mar 10, 2018 1:20
Lokalizacja: Daventry

Post » Sob mar 10, 2018 7:30 Re: Ropiejąca rana u kota.

Nie odpowiem na pytanie, bo nie znam odpowiedzi, ale za to zapytam. Czy kot jest wykastrowany? Walki z kocurami są niebezpieczne, czasem kończą się śmiercią jednego z nich. Istnieje też poważne niebezpieczeństwo zarażenia się kota wirusami FeLV i FIV.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55014
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob mar 10, 2018 8:34 Re: Ropiejąca rana u kota.

Około tygodnia.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23811
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob mar 10, 2018 13:22 Re: Ropiejąca rana u kota.

ewar pisze:Nie odpowiem na pytanie, bo nie znam odpowiedzi, ale za to zapytam. Czy kot jest wykastrowany? Walki z kocurami są niebezpieczne, czasem kończą się śmiercią jednego z nich. Istnieje też poważne niebezpieczeństwo zarażenia się kota wirusami FeLV i FIV.


Niestety kot nie był kastrowany. Wizyta była umówiona, ale trafiłam na kobietę, która nie potrafiła odróżnić stresu od szmerów w sercu. Zamiast kastracji, jeździłam po różnych weterynarzach i sprawdzałam jego serduszko. Wszystko było w porządku, ale od tamtej pory za każdym razem jak mamy umówioną wizytę lub chcemy się umówić na wizytę kot ucieka, lub przychodzi utykając na jedną łapkę i trzeba wtedy wszystko przekładać. Poza tym strasznie się boję poddać go zabiegowi mimo wszystko.
Mam nadzieję, że w tym przypadku walka nie była aż tak poważna i rana szybko się zagoi. Jak już wszystko się unormuje to pójdę go zbadać na FIV i zaszczepić, na FeLV był szczepiony zaraz po tym jak skończył 7 miesięcy. Ale mimo wszystko zrobię badania kontrolne, dziękuję:)

Andziaaks

 
Posty: 10
Od: Sob mar 10, 2018 1:20
Lokalizacja: Daventry

Post » Sob mar 10, 2018 13:26 Re: Ropiejąca rana u kota.

ana pisze:Około tygodnia.


Dziękuję bardzo. A mam jeszcze jedno pytanie. Bo rana od wczoraj zdążyła trochę wyschnąć, ale ropa nadal delikatnie się sączy. Czy to jest w porządku czy oznaka tego, że coś nie goi się prawidłowo? To dopiero pierwszy dzień po wizycie i antybiotykach jakie dostał, więc nie chcę też zamęczać weterynarza ciągłymi telefonami jak paranoiczka. Po prostu pierwszy raz w życiu mam taką sytuację w domu i nie bardzo wiem jak mogę pomóc kotu. Nie pozwala sobie tego wytrzeć, nie chcę na niego za bardzo naciskać, bo wystarczająco się stresu już nabawił.

Andziaaks

 
Posty: 10
Od: Sob mar 10, 2018 1:20
Lokalizacja: Daventry

Post » Sob mar 10, 2018 13:32 Re: Ropiejąca rana u kota.

Nie, nie.Tak na początku bywa, ale musisz bardzo uważać, żeby ropa nadal wypływała na zewnątrz.
Jeśli rana się zasklepi nad zbierającą się ropą, trzeba będzie całość udrożnić delikatnie "rozrywając", ale wtedy lepiej zlecić to lekarzowi.

Edit: i kastruj szybciutko, jak tylko wyzdrowieje, bo nie nacieszysz się nim długo. :(
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23811
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob mar 10, 2018 13:34 Re: Ropiejąca rana u kota.

Dziękuję bardzo. Już jestem trochę spokojniejsza.

Andziaaks

 
Posty: 10
Od: Sob mar 10, 2018 1:20
Lokalizacja: Daventry

Post » Sob mar 10, 2018 14:32 Re: Ropiejąca rana u kota.

Koniecznie wykastruj. To jest mało inwazyjny zabieg, dzikusy są nawet w tym samym dniu wypuszczane. Kot jest spokojniejszy, a nie z mgłą na oczach biega za kotkami. Mało je, bo hormony w nim buzują, nie zważa na niebezpieczeństwa.Potrafi biec wiele kilometrów. Widziałam kiedyś walkę kocurów :( Nie pamiętam, abym kiedykolwiek była bardziej przerażona. Zajmuję się bezdomniakami i widzę jak z chudego, nędznego kota, z bliznami na całym ciele po kastracji robi się cudo.
Szczepionka nie jest w 100 % skuteczna.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55014
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob mar 10, 2018 15:14 Re: Ropiejąca rana u kota.

ewar pisze:Koniecznie wykastruj. To jest mało inwazyjny zabieg, dzikusy są nawet w tym samym dniu wypuszczane. Kot jest spokojniejszy, a nie z mgłą na oczach biega za kotkami. Mało je, bo hormony w nim buzują, nie zważa na niebezpieczeństwa.Potrafi biec wiele kilometrów. Widziałam kiedyś walkę kocurów :( Nie pamiętam, abym kiedykolwiek była bardziej przerażona. Zajmuję się bezdomniakami i widzę jak z chudego, nędznego kota, z bliznami na całym ciele po kastracji robi się cudo.
Szczepionka nie jest w 100 % skuteczna.


Nie miałam z nim takich problemów szczerze mówiąc. Jak zaczyna się okres szaleństw wśród kotów, mój grzecznie siedzi w domku, wychodzi na dwór, pobiega chwile i wraca, apetyt ma zawsze. Mieszkam za granicą, w bardzo spokojnym mieście, prawie każdy sąsiad koło mnie ma kotka, wszystkie są zadbane, piękne, przez 5 lat jak mieszkam w UK nie zauważyłam bezdomnego, dzikiego kota. Jeśli błąka się jakiś po okolicy, od razu ktoś to zgłasza i kot zostaje zabrany i znajduje się dla niego dobry dom.
Tylko ma tu jednego takiego kota, który z nim cały czas walczy. Z innymi biega, bawią się na ogrodzie, niektóre nawet go do domu odprowadzają, a ten jeden tylko przychodzi i od razu się na siebie rzucają.
Ale bardzo dziękuję za tą wiadomość i jak tylko zagoi się rana i kotek wróci do swojego normalnego życia to pójdę i załatwię wszystko co powinnam była załatwić już jakiś czas temu. Wierzę, że z moim wszystko jest w jak najlepszym porządku, musi być, bo nie wyobrażam sobie, żeby działo się z nim coś gorszego niż to co aktualnie przechodzi.

Andziaaks

 
Posty: 10
Od: Sob mar 10, 2018 1:20
Lokalizacja: Daventry

Post » Sob mar 10, 2018 15:43 Re: Ropiejąca rana u kota.

Pozostaje mi tylko zazdrościć :oops: Chodzi mi o bezdomne koty, że ich nie ma.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55014
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob mar 10, 2018 21:23 Re: Ropiejąca rana u kota.

Gdy niewykastrowany kocur zaczyna znaczyć teren - właściciele czym prędzej nadrabiają to, co powinni byli zrobić wcześniej, czyli umawiają się na kastrację kota.
Mocz kocura niewykastrowanego wonieje tak potężnie i z taką trudnością daje się usunąć (np. czasem trzeba skuwać tynk na tak oznaczonej ścianie), że wszelkie rozterki natury etycznej czy medycznej (zresztą błędne) rozwiewają się jak dym.
Bywa niestety i tak, że kocur, z którego kastracją zbyt długo się niepotrzebnie czekało, nawet po kastracji lubi przynajmniej przez pewien czas coś "podlać". Tyle że mocz nie ma już wtedy tak zabójczej woni.

Agnieszka2009

 
Posty: 499
Od: Sob sty 10, 2009 16:57

Post » Sob mar 10, 2018 22:11 Re: Ropiejąca rana u kota.

Agnieszka2009 pisze:Gdy niewykastrowany kocur zaczyna znaczyć teren - właściciele czym prędzej nadrabiają to, co powinni byli zrobić wcześniej, czyli umawiają się na kastrację kota.
Mocz kocura niewykastrowanego wonieje tak potężnie i z taką trudnością daje się usunąć (np. czasem trzeba skuwać tynk na tak oznaczonej ścianie), że wszelkie rozterki natury etycznej czy medycznej (zresztą błędne) rozwiewają się jak dym.
Bywa niestety i tak, że kocur, z którego kastracją zbyt długo się niepotrzebnie czekało, nawet po kastracji lubi przynajmniej przez pewien czas coś "podlać". Tyle że mocz nie ma już wtedy tak zabójczej woni.



Dziękuję za informacje, wiem jaki to jest smród. Swojego kota mam od dwóch lat, jest naprawdę bezproblemowy. Nie ucieka mi z domu za kotkami i nie znaczy mi terenu pomimo, że nie jest wykastrowany. Nie robił tego nawet kiedy nie mógł wyjść z powodu spuchniętej łapki, teraz też nie może wyjść i jedyne co robi to leży pod drzwiami z nadzieją, że jednak go wypuszczę na dwór. Nie martwię się jego 'podlewaniem' po kastracji, bo bez tego niczego takiego nie zrobił. Właściwie to nigdy mi się nie załatwił w domu poza kuwetą i jednym przypadkiem kiedy kuwety nie ma w domu już od dłuższego czasu, bo załatwia potrzeby na dworze, a miał silną potrzebę i zrobił to w łazience. Także trafił mi się mały aniołek :)

Andziaaks

 
Posty: 10
Od: Sob mar 10, 2018 1:20
Lokalizacja: Daventry

Post » Sob mar 10, 2018 22:24 Re: Ropiejąca rana u kota.

Niezupelnie tak z tym brakiem bezdomnych kotow w UK :).
Faktycznie, jest ich mniej, jednak jak najbardziej bywaja. Rowniez zdarza sie porzucanie kotow domowych, migracja ludzi jest dosc powszechna.
Ale dzialaja organizacje prozwierzece, porzucane futra sa wylapywane, badz znajduja domy po sasiedzku, znacznie wiecej zwierzat jest usypianych, dlatego nie ma nadpopulacji.

A ja sie dziwie, ze przy kosztach leczenia w UK, kot niewykastrowany, wypuszczany badz 'ucieka'. Szkoda zwierzaka, kiedys cos zwietrzy, poleci w dal, przez droge, ulice i..., zreszta wspomniane urazy, z ktorymi wracal. Mozna sie obawiac zabiegu, ale bardziej bym sie bala jego braku i konsekwencji.
Jak juz jest okazja, warto przetrzymac do wydobrzenia i dopilnowac zabiegu, mozna tez porozmawiac z opiekunem drugiego kota, moze tez mu nie bylo po drodze z wetem ;).
Poza podanymi lekami przez weta jednorazowo, cos kot dostaje, oczyszczacie rane?

FuterNiemyty

 
Posty: 3648
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Nie mar 11, 2018 2:27 Re: Ropiejąca rana u kota.

FuterNiemyty pisze:Niezupelnie tak z tym brakiem bezdomnych kotow w UK :).
Faktycznie, jest ich mniej, jednak jak najbardziej bywaja. Rowniez zdarza sie porzucanie kotow domowych, migracja ludzi jest dosc powszechna.
Ale dzialaja organizacje prozwierzece, porzucane futra sa wylapywane, badz znajduja domy po sasiedzku, znacznie wiecej zwierzat jest usypianych, dlatego nie ma nadpopulacji.

A ja sie dziwie, ze przy kosztach leczenia w UK, kot niewykastrowany, wypuszczany badz 'ucieka'. Szkoda zwierzaka, kiedys cos zwietrzy, poleci w dal, przez droge, ulice i..., zreszta wspomniane urazy, z ktorymi wracal. Mozna sie obawiac zabiegu, ale bardziej bym sie bala jego braku i konsekwencji.
Jak juz jest okazja, warto przetrzymac do wydobrzenia i dopilnowac zabiegu, mozna tez porozmawiac z opiekunem drugiego kota, moze tez mu nie bylo po drodze z wetem ;).
Poza podanymi lekami przez weta jednorazowo, cos kot dostaje, oczyszczacie rane?



No pewnie, ze bywają, nie mówię, ze ich w ogóle nie ma, sama dokarmiałam jak sąsiedzi przygarnęli dwa bezdomne kociaki. Koszty leczenia wbrew pozorom nie są takie małe jak się wydaje, nie zarabiam kokosów żeby na przykład w przypadku powikłań być wypłacalna i być w stanie zapłacić za każda wizytę jeśli byłaby taka konieczność. Kot mi nie ucieka, zawsze wraca do domu, nie po dwóch dniach, a po kilku godzinach. Poza tym co teraz przechodzi nie było większych problemów, urazy łapek jakie miał to były zwykle drzazgi, które mu wchodziły jak się wspinał nie wiadomo po czym.
Z reszta, daleko tez nie wychodzi, mieszkam na tak spokojnej i wyciszonej dzielnicy, ze nie martwię się o jadący samochód po boisku czy między drzewami, do głównej drogi nam daleko,:) Więzić go w domu tez nie mogę, to jest technicznie nie możliwe, musiałabym cały rok mieć pozamykane okna i zamykać go w pokoju zanim wyjdę żeby nie wyskoczył. Wykastrowany czy nie, nie uniknęłabym tej sytuacji, bo zadał się z kotem, który musiał mieć brudne pazury:) Nie wszystko da się kontrolować niestety, wolałabym żeby teraz sobie spał spokojnie, bez bólu, ropy i stresu, ale nic więcej nie mogę zrobić na tą chwile.

Nie wiem kim jest opiekun kota, gdybym wiedziała to bym porozmawiała i dopytała o jakieś szczegóły. Poza podanymi lekami dostał środki przeciwbólowe, rany mu nie oczyszczamy, bo się po prostu nie daje. Niestety mój kot jest bardzo odważny w domu i walczy, domownicy się go boja, bo potrafi podrapać, a sama nie jestem w stanie go utrzymać i mu tego oczyścić. Weterynarz pytał czy dam radę mu czyścić ranę, ale sama wywnioskowała, ze nie wiec nie dostałam od niej żadnych zaleceń ani wskazówek w tym kierunku.

Andziaaks

 
Posty: 10
Od: Sob mar 10, 2018 1:20
Lokalizacja: Daventry

Post » Nie mar 11, 2018 2:47 Re: Ropiejąca rana u kota.

przed kastracja warto zrobic badania krwi
czasami usg teź.

anka1515

 
Posty: 4111
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 482 gości