Nasz kotek ostatnio miał wypadek i poparzył sobie tylne łapki na płycie ceramicznej. Byliśmy u weterynarza który stwierdził, że miał nasz rozrabiaka mnóstwo szczęścia, bo zeszła mu skóra tylko na jednej poduszce na jednej łapie, a na reszcie porobiły się tylko pęcherzyki. Poduszki są miękkie, nic poważniejszego się nie stało. Maluch dostawał w zastrzyku antybiotyk + przeciwbólowe leki przez 3 dni, teraz przez dwa dni dostaje lek+bakterie w tabletkach. Łapka była przez dwa dni zawinięta, choć Salem uparcie zdejmował sobie opatrunek, który był bardziej z ostrożności niż konieczności, bo weterynarz powiedział powinno zagoić się samo. Dodatkowo smarujemy mu łapki maścią - GranuGel'em. Salem normalnie je, śpi, bawi się, normalnie chodzi i biega.
Jednak dzisiaj podczas zabawy zauważyłam, że powstałe pęcherzki mu popękały - nie wiem czy sam zobie to zrobił liżąc ranki czy podczas ganiania po mieszkaniu. Trochę pociekła mu krew - i stąd moje pytania:
1. Czy zawieść kota do weterynarza czy oszczędzić mu stresu ((ostatnio tak się zestresował, że narobił nam do transportera srogą dwójkę).) i spróbować przemyć mu łapki w domu? Nie za bardzo mamy czym mu łapki zawinąć, a on i tak potrafi zdjąć taki opatrunek w ciągu 5 minut (nie pomagało wiązanie na supełki, ani specjalna taśma do bandaży).
2. Czym przemyć mu łapki? Rumiankiem? Wodą?
3. Ma ktoś jakieś sprawdzone sposoby, że odwieść kota od lizania ranek?