Oj, wiem coś o tym. Moja druga dziewczyna jest alergikiem i jak ma zaostrzenie, też chodzi w kołnierzu, moment mojej nieuwagi, jak ściągam do mycia i tygodniowe gojenie idzie na darmo.
Prosiak też już nachodził kilka tygodni, bo łapę leczyłyśmy najpierw jako plazmocytarne zapalenie (odkryłam to jako maleńką opuchliznę opuszka) i właściwie pobranie próbki Prosiak zawdzięcza sam sobie, bo sobie tą łapę rozwalał (mimo sześciu fasonów kołnierzy, jakie mamy) i to przyspieszyło sprawę. Mój rako-radar nie zadziałał (Prosiaczek miał np usuwanego tłuszczaka "na wszelki wypadek"), bo to takie nietypowe miejsce... Leczyłyśmy to equoralem, bo sterydy nie wchodzą w grę przy cukrzycy, i kurczę, wydawało się, że pomaga, robiłam codziennie zdjęcia tej łapie... Ja mam rako-obsesję, ja jak te moje białe koty (Prosiak czarno-biały. Puszasta trikolor) zasypiały na balkonie w słońcu, rozwieszałam nad nimi zasłonę. Co za ironia... Czemu to się zrobiło na łapie, wrrr.... Żwirek używamy naturalny, kuwety myję gorącą wodą, żadnej chemii, podłogę płynem do mycia naczyń. Żarło najlepsze, w dużej mierze mięcho. Dziewczyny są u mnie od 4 tygodnia życia....
Trochę martwię, co będzie przy zdejmowaniu szwów, ale wydaje się, że się goi idealnie. Mam tylko nadzieję, że nie dobierze się do tej blizny i tylko szwy ją tak irytują...
Jak zdjęłyśmy szwy po tłuszczaku po 10 dniach, to się wszystko rozeszło... Ale podobno po tłuszczakach tak się źle goi.