Mam kotkę bez tylnej łapki. Też ma zostawiony kikut w stawie kolanowym, tylko że u mnie była inna sytuacja. Kotka została znaleziona z odgryzioną łapką, prawdopodobnie przez lisa (domową kotkę jakiś, nie napiszę kto, porzucił na stacji benzynowej usytuowanej w lesie). Kotka koczowała w lesie, być może walczyła o swoje dzieci, bo pracownicy stacji mówili, że ona w tym lesie się okociła (oczywiście nikt jej tam nie pomógł). W momencie znalezienia kotka była w bardzo złym stanie, oprócz sterczących kości z łapki, miała całkowicie uszkodzone oko i urwany kawałek ogonka, była też zagłodzona do granic możliwości. Nie nadawała się do żadnej operacji, do podania narkozy i wetka, która ją wtedy ratowała obcięła tylko sterczące kości i zdecydowała się taki kikut zostawić. Powiedziała, że jeżeli kiedyś będzie się coś działo z tym kikutkiem, to trzeba będzie amputować w stawie biodrowym. Wiem że powinno się amputować wysoko, ale wtedy była taka sytuacja jak opisałam, do ratowania było też w okropnym stanie oko.
Kotka jest u mnie już prawie 9 lat (będzie w lecie), jak straciła łapkę miała ok. 2 lat, teraz ma ok. 11. Na szczęście, jak dotąd nie było problemu z kikutem (i oby nigdy nie było!!), nie opiera się na nim, natomiast został jej odruch drapania się tylną łapą w ucho i strasznie wtedy macha tym kikutem w powietrzu, tak jakby się drapała
Sheridan, nie wiem czy Ci coś pomogę, bo moja Lili straciła łapkę jak była młoda, chociaż była już dorosłym kotem. Też na początku nie umiała się poruszać na trzech, przewracała się, ale dość szybko opanowała sztukę życia na trzech łapach. Radzi sobie świetnie (mimo że też nie widzi na jedno oko), wskakuje na taborety, a z krzesła wyskakuje na stół. Dostosowałam troszkę mieszkanie do jej potrzeb, ma podstawione taborety tam gdzie potrzebuje wskoczyć. Z kuwety radzi sobie świetnie, czasami nie zakopuje, ale to raczej z wygodnictwa, bo po przybyciu do domu te 9 lat temu, to kopała w kuwecie jak górnik.
Twoja kicia powoli nauczy się poruszać na trzech łapkach, na razie jest dopiero po zabiegu, musi dojść do siebie po operacji. Dwa dni po zabiegu to jest naprawdę mało, kicia jest jeszcze obolała, dlatego się przewraca i nie daje rady w kuwecie. Ale jak poczuje się lepiej, opanuje i chodzenie i sprawy kuwetkowe. Koty szybko przystosowują się do nowej sytuacji, one nie rozpatrują swojego kalectwa tak jak ludzie. Moja Lili zachowuje się jak całkiem sprawny kot, potrafi z taboretu rozdawać kuksańce przechodzącym niżej kocim towarzyszom
Tylko wiadomo, taki kot nie może być wychodzący.
Trzymam kciuki, będzie dobrze