Pilna Porada Kotek Białaczka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 20, 2018 10:26 Pilna Porada Kotek Białaczka

Prośba o ustalenie dawki Wit C do wlewów.
Witajcie. Przepraszam, że piszę to na naszej grupie ale nie trafiłam na grupach tych "zwierzakowych" na nikogo kompetentnego a przede wszystkim świadomego na tyle by ruszyć szare komórki.  Mam problem z kotem u którego zdiagnozowano 2 dni temu białaczke. Kocurek 11 miesiecy ok 2.5kg. Mama normalna tata maincoon. W niedziele "przelewał"się przez ręce. Nie siusiał i nie jadł. U weta stwierdzono powiększone nerki. Podano antybiotyk, kroplówkę z mix witamin w tym 1 miligram wit C i nawodniono. Noc przespał w domu z innymi kotami. Wczoraj znowu kroplówka nawadniająca bo nie pije i nie je. Test na białaczke dodatni. W domu 4 inne koty (3wychodzace w tym 1 kotka w ciąży) wszystkim sugerowany test na fevl. USG : nerka prawa powiekszona wątroba powiekszona Wyniki krwi w komentarzach. Erytrocyty tragiczne wg weta "juz go powinno nie byc". Zasugerowałam : Uodparniajacy lek interferon koci. Dla veta jest ok ale oni daja sterydy i tez podobnie dziala wedlug niego. Zasugerowałam wlewy z Wit C. Jesli przezyje noc. Przeżyl. Dzisiaj po poludniu znow nawadnianie.  Wiem ze to szalone ale coreczka już w rozsypce bo to jej ukochany kotek. Proszę o pomoc w ustaleniu dawki do wlewow z wit C. Weta przekonam by podal. Askorbinian sodu? Ile kupić? Macie jakis jeszcze pomysł? Wit D?  Dziękuję Wam za poświęcony czas.

MoneLiza

 
Posty: 2
Od: Wto lut 20, 2018 9:28

Post » Wto lut 20, 2018 14:27 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Kocia białaczka to choroba wirusowa, nie nowotwór. Tak więc testy reszty kotów jak najbardziej zasadne.
Leczenie interferonem tak, witaminą C - nie sądzę.
Tu jest wątek Felv+, poczytaj:
viewtopic.php?f=1&t=150321&hilit=koty+felv

wiewiur

 
Posty: 1492
Od: Sob cze 26, 2010 13:08
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lut 20, 2018 14:40 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Vibragen omega (interferon koci) tylko przy odpowiednio wysokich krwinkach czerwonych, bo dodatkowo może je obniżyć. Niech weci poczytają ulotkę tego leku.
pwpw
 

Post » Wto lut 20, 2018 14:59 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Interferon jest sugerowany przez opiekunke, nie przez weta.

FuterNiemyty

 
Posty: 3600
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Wto lut 20, 2018 19:01 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Natychmiast przebadaj wszystkie koty!
Kotke ciezarna wykastruj aborcyjnie.
Pozostałe koty tez!
Jesli ktorys jest zdrowy to izoluj od chorych.

Po co Ty rozmnazasz te koty i do tego robisz jakies miksy dachowce z dachowcami w typie MCO?????
I

Białaczka to nie przelwewki NARAZASZ WSZYSTKIE KOTY NA CIERPIENIE! I te już zyjace, i te ktore maja przyjsc na swiat.
Poczytaj sobie jak łatwo sie nia zarazic https://cowsierscipiszczy.pl/bialaczka- ... a-wirusowa

Tego kota raczej juz nie uratujesz. Mozesz probowac zmniejszyc jego cierpienie :(

Jak zwykle za głupote ludzka płaci nic niewinne zwierze.
Tak sie konczy bezmyslne rozmnazanie zwierzat - chorych zwierzat by miec ładne kotki w typie rasy :(
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Wto lut 20, 2018 19:59 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Nie widzę wyników - ale jeśli u kota występuje silna niedokrwistość, bez względu na wynik testu na FeLV - trzeba brać pod uwagę hemobartonellozę - ona może ujawnić się niezależnie, ale zakażenie FeLV dodatkowo zwiększa ryzyko rozwinięcia się tego paskudztwa gdy kot je w sobie nosi.
Samo skupienie się na FeLV może kota dobić - bo trzeba jednocześnie zastosować leczenie w kierunku anemii zakaźnej, bez tego kot nie ma szans :(
Jeśli wyniki czerwonokrwinkowe są bardzo złe - konieczna jest szybka transfuzja żeby dać organizmowi czas na zadziałanie leków.
Trzeba być bardzo ostrożnym z nawadnianiem - bo dodatkowo rozcieńcza krew.

Na tę chwilkę postawiłabym na poprawę wyników czerwonokrwinkowych jeśli są bardzo złe - i to nie wlewami z wit C (jakiekolwiek wlewy dożylne poza podaniem krwi trzeba ograniczyć do absolutnego minimum) - ale transfuzją i diagnostyką/leczeniem przyczyny.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lut 20, 2018 20:14 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Niestety - jest spore ryzyko że pozostałe koty też są zarażone FeLV - tym bardziej jeśli są nawzajem się kryjące (chyba że były szczepione na FeLV). Ale wystarczy nawet wspólne korzystanie z jednej kuwety, wzajemna toaleta, drobne rany w czasie zatargów.
Jeśli zarażona jest kotka ciężarna lub kociaki będą miały bliski kontrakt z nosicielem po narodzinach - to wkrótce po porodzie też będą zarażone a kontakt z wirusem w wieku noworodkowym to często krótkie życie, ciężka w przebiegu choroba, śmierć :(
Ogólnie kiepska sprawa :(
Kocurek był diagnozowany na coś wcześniej?
Skoro to prawie roczny kocur, po dużym samcu, o tak niskiej wadze?

Teraz trzeba przebadać wszystkie koty, najlepiej byłoby testem PCR.
Nie wiem co zrobić jeśli się okaże że część jest nosicielami a część nie.
W przypadku testów płytkowych - po miesiącu trzeba by test powtórzyć (najlepiej badaniem PCR dla wszelkiej pewności), po rozdzieleniu nosicieli od kotów "negatywnych" - po potwierdzeniu negatywnego wyniku trzeba by je zaszczepić - acz najprawdopodobniej same wytworzyły własną odporność - jednak w sytuacji połączenia kotów trzeba liczyć się z ryzykiem zarażenia w sytuacji spadku odporności. Jednak zaszczepienie zmniejsza to ryzyko. Ważne jest jednak by mieć pewność iż kot w czasie szczepienia nie był nosicielem ani zarażony w czasie inkubacji choroby.
Koty zarażone nie powinny wychodzić bo są źródłem wirusa dla innych kotów w otoczeniu.
Ogólnie nieciekawa sprawa :(
A w tym wszystkim kotka w ciąży.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lut 20, 2018 20:41 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Z szczepieniem nie tak łatwo, raz okienko serologiczne a w tym chyba i pcr nie działają, dwa czas na uodpornienie i tak koty zdrowe trzeba bezwzględnie odizolować od chorych. Sczepienie, każde, to zjazd naturalnych zdolności organizmu do obrony przed patogenami, więc prosta droga do zarażenia, stąd bezwzględna izolacja.
pwpw
 

Post » Wto lut 20, 2018 21:01 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Dlatego napisałam że trzeba koty przebadać, negatywne odizolować, po miesiącu przebadać powtórnie, najlepiej PCR-em i dopiero wtedy szczepić jeśli wyjdzie negatywny u wszystkich (to ważne, faktycznie, trzeba podkreślić, bo wystarczy jeden nosiciel w grupie odizolowanych i sprawa leży, trzeba wszystko zaczynać od nowa). No i potem faktycznie - też trzeba podkreślić bo wet może nie powiedzieć - kolejne 2-3 tygodnie izolacji na czas wytwarzania odporności.
Acz u kotów nie zarażonych które żyły z nosicielem ten czas prawdopodobnie może być znacznie krótszy, one praktycznie na pewno miały już kontakt z wirusem i wytworzyły własną odporność, szczepienie tylko ją pobudzi i chwilę po szczepieniu w ich krwi będzie masa przeciwciał. No ale na wszelki wypadek lepiej odczekać te 2 tygodnie.

Jednak podstawą musi być pewność że kot szczepiony nie jest nosicielem. W innym wypadku szczepienie może wywołać zachorowanie.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lut 22, 2018 23:36 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

To jest nieodpowiedzialne puszczać własne koty, płodne, po okolicy i w dodatku część z nich jest chora na FeLV. Szalenie nieodpowiedzialne. I egoistyczne, bo chore płodne koty zarażają inne.
Wykastrować/Wysterylizować - to najważniejsze oprócz ratowania kocurka oraz szukania chorego zwierzaka (chociaż w tej sytuacji podejrzewałabym, że wszystkie są nosicielami. I dodam, że PCR można wykonać zarówno z krwi jak i ze szpiku. I tylko ze szpiku ma sens, moim zdaniem).
Poza tym nie wypuszczać więcej kotów, które okażą się chore/nosicielami.

Powodzenia w leczeniu.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10655
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt lut 23, 2018 7:21 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Problem jest jeden. Wszelkie dokładne badania - już nie mówię o PCR-ze szpiku mają sens tylko w jednym wypadku. Jeśli ich wynik przełoży się na jakieś konkretne działania, nosiciele zostaną odizolowani od kotów nie zarażonych, nie będą wychodziły, koty "czyste" zostaną zaszczepione na FeLV.

Absolutnie nie musi być tak że wszystkie koty będą nosicielami - w populacjach kotów wolnożyjących zazwyczaj około 5-10 % kotów jest nosicielami. Część kotów zachoruje po kontakcie z wirusem, część wejdzie w fazę nosicielstwa, część zwalczy wirusa i nabędzie stosunkowo dobrą odporność.

Tu najbardziej obawiam się o kotkę w ciąży..
Jeśli młode będą miały kontakt z wirusem zanim wytworzą własną, silną odporność, umrą młodo i szybko :(

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 23, 2018 12:53 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Blue pisze: Wszelkie dokładne badania - już nie mówię o PCR-ze szpiku mają sens tylko w jednym wypadku. Jeśli ich wynik przełoży się na jakieś konkretne działania.

To fakt.

Blue pisze:Absolutnie nie musi być tak że wszystkie koty będą nosicielami

Nie musi, ale znam przypadek osoby tymczasującej, która robiła swoim kotom testy płytkowe. I jej rezydenci byli ujemni. A potem u coraz większej liczby tymczasów (czyli kotów w stresie, ze słabą odpornością, często chorych na różne ciężkie choroby) zaczęła wychodzić białaczka. I dopiero po latach, kiedy jeden z rezydentów miał już poważne objawy okazało się, że to on był cały czas nosicielem i zarażał tymczasy. Owszem, nie wszystkie z tego co pamiętam, ale zarażał.
Jak to wyszło na jaw, to musiała wszystkie tymczasy uznać za potencjalnie chore/nosicieli i tak je wydawać - z tego co pamiętam.
Owszem, to trochę inna sytuacja niż ta z wątku. Ale gdybym w takiej sytuacji jak ta z wątku nie chciała wydawać pieniędzy na testy PCR, to uznałabym, że wszystkie moje koty są nosicielami.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10655
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt lut 23, 2018 13:39 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

Stomachari pisze: Ale gdybym w takiej sytuacji jak ta z wątku nie chciała wydawać pieniędzy na testy PCR, to uznałabym, że wszystkie moje koty są nosicielami.


Ale co w związku z tym?
Z czym to by się wiązało?
Z zamknięciem wszystkich kotów w domu? Potencjalnych nosicieli i kotów bez wirusa?
Po 2 miesiącach faktycznie miałabyś wszystkie koty zarażone.
Zestresowane, domagające się wyjścia, być może walczące ze sobą, zamknięte na wspólnej powierzchni w domu z którego do wczoraj mogły wychodzić.
To nie dosyć że wiązałoby się z zarażeniem wkrótce pewnie wszystkich kotów, ale dodatkowo z zachorowaniami, bo przewlekły stres to główny wyzwalacz tej choroby.
Czy z zostawieniem sprawy tak jak jest?
Koty wychodzą, żyją jak dotychczas, bo i tak są zarażone - a koty w okolicy i tak mają nosicieli w swoim gronie, więc kto ma się zarazić to i tak zarazi?

To jest naprawdę trudna sytuacja, potencjalnych dróg jest kilka, każda ma swoje zalety i wady i różne moralne odcienie.
Z mojego punku widzenia najlepszym rozwiązaniem jest to o czym pisałam - wyizolowanie nosicieli, odizolowanie ich w części domu/mieszkania i uniemożliwienie niestety wychodzenia bo są zagrożeniem dla innych kotów - a koty nie zarażone zaszczepienie, po upewnieniu się że nie są nosicielami.

Jednak dużo zależy od możliwości choćby odizolowania potencjalnych kotów - nosicieli i zapewnienia im komfortu życia (a więc nie zamknięcie dożywotnie w małym pokoiku).

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 23, 2018 14:26 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

No widzisz, Ty wyszłaś z założenia, że koty będą ze sobą walczyć. Że taki stres spowoduje konflikty. Ja odwrotnie - że koty są ze sobą zżyte, zgodne i że właśnie oddzielenie ich od siebie spowoduje olbrzymi stres. Bo może chory jest tylko ten jeden kocurek opisany w wątku. Być może nie ma nosicieli (sama sugerowałaś:
Blue pisze:w populacjach kotów wolnożyjących zazwyczaj około 5-10 % kotów jest nosicielami

a koty mieszkające w domu czyli teoretycznie z lepszą odpornością, zdrowsze, powinny mieć większe szanse na zwalczenie wirusa). Być może jemu potrzebne jest towarzystwo, a po izolacji się podda.
I tak dalej.

Pytasz, co ja bym zrobiła. Otóż po pierwsze nie wypuszczałabym kotów już na samym początku. Chyba że do woliery albo mając ogrodzenie uniemożliwiające wędrówki kotów. Jeśli mnie nie stać, nie puszczam zwierzaków. A autorka wątku ma Maine Coona, jak sama pisała, więc jeśli nie wzięła go z adopcji to na wolierę znalazłaby fundusze. No ale uprzedzając, że może trafiłam na znajdka, który całe życie wychodził, udzieliłam mu pomocy (no bo nie wiemy, w jakich okolicznościach autorka stała się opiekunką kotów) i teraz zwierzak domaga się wychodzenia. Jest zestresowany kiedy jest zamknięty, a mnie mimo wszystko nie stać na wolierę, dopiero na nią zbieram pieniądze. No to kot wychodzi w szelkach. Nie lata samopas. Bo jestem odpowiedzialna za to, że może spowodować wypadek samochodowy, w tym śmiertelny.
Ale gdybym z jakichkolwiek przyczyn zdecydowała się na puszczanie kota luzem MIMO WSZYSTKO, to tylko i wyłącznie po ciachaniu i z ujemnymi testami płytkowymi.
Już jest inaczej niż w wątku.
Ale idźmy dalej. Mam kilka kotów wychodzących, niestety wciąż bez woliery, wszystkie były wycięte, wszystkie miały testy płytkowe ujemne, a mimo to jeden z moich kotów zachorował. Co teraz robię? Po pierwsze chorych/nosicieli nie wypuszczam, bo uważam za mój obowiązek uchronienie innych kotów przed zachorowaniem. Bo jedno to potencjalny wypadek, który na słabo zamieszkałym terenie, wśród pól i łąk jest mało prawdopodobny i ze względu na dobro kotów zdecydowałam się podjąć ryzyko (to nie bardzo do mnie pasuje, ale dla potrzeb wątku załóżmy), ale drugie to dużo bardziej prawdopodobne przekazanie poważnej choroby między kotami. Jeśli muszą wychodzić, to biorę pożyczkę na wolierę. Tak to widzę. Chore/Nosiciele w szelkach albo do woliery, a nie puszczanie ich luzem w imię zasady: "na wolności też jakiś kot jest nosicielem, więc moje mogą sobie latać".
A wewnątrz domu to już zależy od tego, jak się między kotami układają stosunki i czy mam dostatecznie dużo pomieszczeń. Jeśli nie mam możliwości izolacji albo kotom to nie wyjdzie na dobre, to nie izoluję. Bo nie widzę w tym sensu. (Co jednak nie oznacza, że nie zachowuję pewnych zasad zmniejszających ryzyko przenoszenia choroby, czyli mam między innymi odrębne miski do jedzenia, pilnuję, żeby po tym jak się jeden kot napije drugi nie pił (moje koty po podlewaniu wodą mokrego żarcia na co dzień w ogóle nie piją, więc mam ten problem z głowy). Niektóre osoby z forum tak robią i koty się nie zarażają. Wtedy można rozważać robienie testów - kiedy ja wkładam pewien wysiłek pomimo braku izolacji.)
Albo wydaję do adopcji koty zdrowe i nie będące nosicielami. Gdyby to miało być najlepsze wyjście, to wtedy wprowadzam izolację (nawet problematyczną) do czasu adopcji.
Jest jeszcze kotka w ciąży. Jeśli taką znalazłam, to ją kastruję aborcyjnie. Chyba że jest w takim stanie, że narkoza grozi jej śmiercią, więc kotka musi urodzić. Ją izoluję jeśli jest FeLV-, z tym że ciężko to sprawdzić w razie nosicielstwa, bo trzeba by pobrać szpik pod narkozą, a założyliśmy, że narkozy podać nie można.
EDIT: Jeszcze raz to pokreślę, żeby nikt mnie źle nie zrozumiał. Nie jestem za tym, aby machnąć ręką i skoro jeden kot ma FeLV, to reszta w moim domu też może sobie mieć. Nie o to mi chodzi. Nie jest w porządku beztrosko zarażać między sobą koty. Nie tędy droga. Wszystko ma być sprowadzone do znalezienia jak najlepszego rozwiązania. Przy czym jeśli najlepszym wyjściem będzie trzymanie wszystkich kotów razem, to zmniejszam ryzyko przenoszenia choroby. Jeśli najlepsze będzie wydanie do adopcji kotów zdrowych, to zostają u mnie jedynie chore i nosiciele (no chyba że chory/nosiciel jest dosłownie jeden i akuratnie mam na horyzoncie doskonały domek z kotem FeLV+, który poszukuje kompana dla swojego pupila i mój by się świetnie nadał, wtedy można rozważyć taką opcję, wszakże adopcje kotów zdrowych właśnie stoją, więc wydanie wszystkich moich zdrowych na rzecz zachowania jednego chorego mogłoby się w ogóle nie udać). Jeśli najlepszym wyjściem będzie podział w domu kotów na zdrowe i chore/nosicieli, to izoluję i robię "strefy". Ale jeśli nie stać mnie na PCR a testy płytkowe wychodzą ujemne, to raczej zakładam, że moje koty są nosicielami i na pewno nie jestem wtedy DT, nie adoptuję kolejnych, nie powołuję do życia nowych istnień, nie wypuszczam żadnych na dwór. A bez PCR jak mam podzielić koty? Na chorego i na MOŻE zdrowe?

Tak, jest wiele dróg. Ale już samo puszczanie kotów bez nadzoru jest łamaniem prawa(!) i jest nie do końca odpowiedzialne. Nawet kotów zdrowych. A puszczanie chorych/nosicieli uważam za egoizm. Nie można narażać kotów dzikich tylko dlatego, że mój własny kot potrzebuje wychodzić a ja nie mam możliwości zbudowania woliery. Koty wolno żyjące nie są temu winne.
Ostatnio edytowano Pt lut 23, 2018 17:19 przez Stomachari, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10655
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt lut 23, 2018 16:51 Re: Pilna Porada Kotek Białaczka

wiewiur pisze:Kocia białaczka to choroba wirusowa, nie nowotwór. Tak więc testy reszty kotów jak najbardziej zasadne.
Leczenie interferonem tak, witaminą C - nie sądzę.
Tu jest wątek Felv+, poczytaj:
viewtopic.php?f=1&t=150321&hilit=koty+felv


Konsekwencją białaczki jest jak najbardziej nowotwór. Od kilkunastu lat mam praktycznie ciągły kontakt z białaczką. Miałam niestety kota (moje kochanie) z przerzutami nowotworowymi jako efekt białaczki. Trzeba o tym pamiętać, bo nowotwór to ból, ból. Wet ma obowiazek sprawdzić czy w konkretnym przypadku nie mamy także do czynienia z nowotworem.
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 118 gości