Chikita pisze:Słowo pisane może być odebrane na milion sposobów. Mogło być tak, że hodowca wysłał zwykłą wiadomość bez żadnych podtekstów, ale odbiorca odebrał ją jako niesmaczną. Ilu ludzi tyle interpretacji i odczuć.
Jestem pewna, że gdybyśmy poznali treść tego sms'a opinie co do przekazu byłyby różnorakie. Jedni nie widzieliby nic nadzwyczajnego, a inni poczuliby się urażeni czy szukali ukrytych podtekstów.
I dlatego właśnie nie lubię słowa pisanego, bo nie wiem jak druga strona je odbierze.
Dokładnie, dlatego, zadych powaznych spraw, powazni ludzie tak nie załatwiaja.
Owszem, mozna np zdjecie, umowe i czy inny dokumeny przesłac za pomoca e - maila, ale po wszesniejszych ustnych ustaleniach tylko do szczegołowgo zapoznania sie z nim czy podpisania.
Ale komunikowanie sie w powaznych sprawach, a zakładam, ze dla hodowcy jego hodowla i sprzedaz z niej kota to powinna byc powazna sprawa
za pomoca essow uwazam za nieprofesjonalne. A skoro nieprofesjonalne to w moim mniemaniu to nie jest dobra hodowla.
Dobra, szanujaca się hodowla nie sprzedaje lub nie odmawia sprzedazy kotow za pomocow esow, ma odwage 2 stronie spojrzec w oczy przy odmowie i zakomunikowac pewne sprawy twarza w twarz, a jesli to niemozliwe to chocby telefonicznie.
Ale to tylko moje zdanie - tyle spojrzen na sprawe ilu ludzi.