Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 10, 2018 1:47 Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

W niedz. kot miał szytą poduszkę jednego palca tylnej łapy bo mocno krwawiła, była głęboko rozcięta wyglądała jakby miała cała odpaść. Kot miał dostawać amoksycylinę w zastrzyku co drugi dzień: niedz, wt, czw tyle zapisano. Co sądzicie czy trzeba dłużej to ciągnąć- wet. nic nie wspomniał. Myślał że do niego będę jeździć ale ja mam bliżej do innego i tam jeżdżę, na koniec mu mówiłam, że raczej tak zrobię (czyli że do niego nie będę jeździć)i napisał w jakie dni ma być zastrzyk ale nie pomyślałam spytać czy tylko tyle i to koniec. Boję się że chciał na ostatnim zastrzyku zdecydować czy dalej to ciągnąć a nie pomyślał że to nie do niego przyjadę i stąd tylko tyle zastrzyków zapisał. Co o tym myślicie? Poduszka jest k. czarnego, więc niewiele widać, jedynie jest grubsza/szersza/większa niż inne, wyraźnie to widać ale nie gigantyczna, nic nie leci, kot chodzi normalnie ale akurat to ostatnie nic nie znaczy bo gdy krwawił tez tak chodził, stary kozak...
Martwię się, przesadzam?

Paulusek

 
Posty: 426
Od: Pt wrz 02, 2011 9:45
Lokalizacja: powiat Poznański :)

Post » Sob lut 10, 2018 1:59 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

lepiej spytaj
widzialam jak
kot sie dostal pod samochod
złapalam pozniej
byl chyba rozwalony pazur i opuszka na przedniej łapie
wkolko pekalo długo sie goilo moze dla tego ze na przedniej

anka1515

 
Posty: 4067
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Sob lut 10, 2018 2:01 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

A ten wet, który dawał zastrzyki nic nie mówił? Bo w sumie, czy trzeba dalej, czy nie, powinien decydować Wet, który to widzi, chyba, ze do niego nie masz za grosz zaufania.
pwpw
 

Post » Sob lut 10, 2018 2:15 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

pwpw pisze:A ten wet, który dawał zastrzyki nic nie mówił? Bo w sumie, czy trzeba dalej, czy nie, powinien decydować Wet, który to widzi, chyba, ze do niego nie masz za grosz zaufania.

ten wet nie chciał nawet obejrzeć łapy, dopiero poprosiłam a i tak tylko rzucił dosłownie na sekundkę okiem gdy kotu trzymałam łapę, ja bym osobiście w takiej chwilce nic nie stwierdziła na jego miejscu, a on mówił że się zagoiło- a to przecież był wtorek- trzeci dzień po rozcięciu 8O ...To wet. z małej miejscowości pewnie rzadko zajmuje się małymi zwierzętami i stąd nie oczekuję by odpowiedział mi jak długo podawać zastrzyki. Obawiam się czy ten pierwszy będzie pamiętał mój przypadek jak zadzwonię i zapytam, stąd pytam czy ktoś nie wie jak długo podaje się ten antybiotyk w takich przypadkach.

Paulusek

 
Posty: 426
Od: Pt wrz 02, 2011 9:45
Lokalizacja: powiat Poznański :)

Post » Sob lut 10, 2018 7:35 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

Teoretycznie, jeśli rana nie była zainfekowana mocno a zszyta niedługo po cięciu, krwawiła mocno, po 5 dniach antybiotyku (czyli 6 jego działania), gdy obecnie opuszka wygląda normalnie - powinno to w zupełności wystarczyć, jednak ostateczną opinię powinien wydać wet który może kota zbadać.
Opuszki są mocno ukrwione i zazwyczaj goją się ładnie oraz szybko.
Szwy są założone rozpuszczalne? Nie musisz ich wyciągać?

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lut 10, 2018 13:10 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

Blue pisze:Szwy są założone rozpuszczalne? Nie musisz ich wyciągać?

Trzeba wyjąć za tydzień. A dlaczego pytasz?

Paulusek

 
Posty: 426
Od: Pt wrz 02, 2011 9:45
Lokalizacja: powiat Poznański :)

Post » Sob lut 10, 2018 16:54 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

Bo zazwyczaj z małych ran, jeśli się goją ładnie wyciąga się je po ok 7 dniach, teoretycznie byłby to moment gdy ustaje działanie antybiotyku w Waszym przypadku i wet mając kota przed oczyma i wyciągając szwy - mógłby ocenić czy jest potrzeba jego kontynuowania.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lut 11, 2018 22:35 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

Wet widział foto tego miejsca, wysłałam mu je mailem i twierdzi że wygląda dobrze, pytał czy kuleje (nie) i coś tam wspominał o wyciągnięciu szwów (!!) co mnie zdziwiło i pomyślałam że zapomniał/pomylił się kiedy były robione bo przecież wtedy mówił że miały być zdjęte po10-14dniach, chciał bym przywiozła jeszcze kota aby dobrze przyjrzał sie łapie i pytał skąd jestem powiedziałam mu że mam daleko wtedy spytałam czy rzeczywiście wg. foto myśli że jest dobrze to znów potwierdził. Antybiotyku nie dajemy, szwy będzie wyciągał tutejszy wet. Opuszka 2x większa niz powinna ale ponoć jest generalnie o.k.

Paulusek

 
Posty: 426
Od: Pt wrz 02, 2011 9:45
Lokalizacja: powiat Poznański :)

Post » Pt lut 16, 2018 19:20 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

Jeszcze nie byłam z wyciągnięciem szwów a jest dziś 12 dzień chyba nic sie nie stanie że tak długo zwlekam?

Paulusek

 
Posty: 426
Od: Pt wrz 02, 2011 9:45
Lokalizacja: powiat Poznański :)

Post » Sob lut 17, 2018 12:48 Re: Rozcięta poduszka, szyta co dalej? KTOŚ SIĘ ZNA?

Jeden dzień, góra dwa pewnie większej różnicy nie zrobi, ale dłużej nie zwlekaj. Lepiej.
Od strony teoretycznej nie udowodnię, od praktycznej może... Miałam operacje w szpitalu powiatowym, jakieś naście już lat temu, wiele nieprawidłowości, sporo nerwów, no masakra, ogólnie. Wypis u ordynatora, no i pytam tego człowieka, kiedy zdjęcie szwów ? Wyśmiał mnie za to pytanie 8O Wg niego szwy rozpuszczalne, nie ma więc terminu ich zdejmowania. Upierałam się, bo jakoś nie wierzyłam, to tylko się dalej nasłuchałam :roll: No to wróciłam do domu i czekam... 14 dni minęło a szwy jak siedziały, tak siedzą... Mało tego, rana się zaczyna paprać, bliźnić :roll: Poszłam wiec do zwykłej przychodni, tam dostałam opieprz, ze wcześniej nie przyszłam na zdjęcie szwów 8O Lekarka wyjęła cześć, resztę z lusterkiem sama sobie wyciągałam, miejsce mało dogodne. Bo tak dokładnie mi je usunęła :roll: A i tak do dziś mam tam brzydką bliznę, bo mimo wszystko, nie wszystkie były usunięte i co jakiś czas robił mi się tam ropień/wrzód, który oprócz ropy, wypluwał zgrabną, niebieską pętelkę z 'uszkami', czyli ten niby, względem wypisu z szpitala, 'rozpuszczalny' szew :roll: :evil: I tak do 4 lat po operacji się z tym męczyłam, a do dziś z tą blizną nie mam spokoju :roll: No i mam bliznę, dużą, paskudną, 3D... Teoretycznie nie pomogę, ale jak każą danego dnia szwy usuwać, to może dzień da się przesunąć, dalej, lepiej nie ryzykuj :roll: Ja mam przez to bliznę, pokaźną, a przez 4 lata po miałam przygody typu ropień i wypluwany przez niego niby 'rozpuszczalny' szew :roll: Takie niebieskie kółeczko z dwoma uszkami :wink:
pwpw
 




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 198 gości