zuza pisze:Piekne zdjęcia. Zdrowia poobijanemu biedakowi!
Udostepnilam na fejsie ogloszenie.
Dzięki.
Gosiagosia pisze:Zdjęcia cudne
Zdrowia życzę dla męża a szczególnie dużo Tobie. Kociaki też mają moje kciuki.
Dziękujemy
Z kociakami byłam w lecznicy na kolejnej dawce preparatu do uszu.
Oczywiście ledwo wyjechałam z domu zaczęło coś waniać. No fajnie myślę, znowu się posruchnały a tu jeszcze kawał drogi w tym smrodzie do miasta.
W gabinecie zrobiliśmy porządek a że kupa nieładna i jest cały czas taka (czarna kotka) to zdecydowaliśmy aby zrobić test na giardie.Po 5 minutach już była jasność, czyli mają giardiozę.
Leki do podawania przez 5 kolejnych dni.
W drodze powrotnej to samo, tylko tym razem narobiło któreś z trójki w drogim kontenerku. Smród jak diabli i już podłamałam się bo wiedziałam, ile roboty nas czeka w domu aby je doprowadzić do porządku.
Nie myliłam się,
zaczęłam je myć szmatką ale potem zdecydowałam je wziąć pod wodę do wanny bo szmatką....
Masakra, miały podłożone podkłady po 2, aby w razie czego jeden brudny wyjąć, niestety oba zostały dokładnie wybrudzone łącznie z kontenerkami które w domu mąż musiał porządnie wymyć a ja w tym czasie dałam im jeść i podałam tabletki.
Potem wtulone w siebie poszły spać a ja mogłam odpocząć by zaraz wziąć się na gotowanie obiadu.
Biedne kotki, one nie są niczemu winne, a ja, no cóż, widać już taki mój los.