Dzięki cioteczki za kciuki.
aga66 pisze:Aniu jak Tosia?
Żyjemy Agnieszka.
Jeździmy do lecznicy 2 razy dziennie po 2,5 godziny na kroplówki i zastrzyki, razem dziennie ponad 5 godzin tam spędzanych.
Dzisiaj sama w domu muszę sobie poradzić i już Tosia jest po rannej kroplówce i lekach.
Zdecydowanie lepiej to znosi niż w lecznicy bo tutaj nikt nie przechodzi i nie musi się denerwować.
Z jedzeniem kiepsko, cały czas karmię ją convem w proszku bo sama niby podejdzie do jedzenia ale nawet jej ulubione saszetki felixa nie robią na niej wrażenia. W brzuszku coś jest bolesnego ale w takim stanie jej ponowne otwarcie może źle się skończyć, choć jeśli do wtorku nie będzie poprawy to decyzja zostanie podjęta i zostanie otworzona i wnętrzności będą czyszczone/płukane.
Wieczorem kroplówka i zastrzyki.
W domu nic zrobić nie mogę bo jak nie Tosia zajmuje mi większą część dnia to pozostałe stado trzeba obrobić.
Nie mam nawet czasu jechać do sklepu po chleb i kartofelki, nie mówiąc o bólu kręgosłupa przez to schylanie się podczas kroplówki. Ale co tam ból, byle tylko ta biedna kocina zostać z nami, tym bardziej, że domek już na nią czeka.
Przepraszam za zwłokę w rozliczeniach od darczyńców
i opiekunów wirtualnych kotków,
mam rachunki, ale naprawdę jeszcze śniadania nie jadłam, a rozliczenie to trochę czasu zajmie.