Mała Emisia po pp. oddała 4 fioleczki krwi na surowicę dla potrzebujących kotków.
Była bardzo grzeczna i dzielna.
Druga malutka burasia ma chore gardło, powiększone węzły chłonne oraz stan podgorączkowy.
Dostała serię zastrzyków w lecznicy i też do domu na kolejne 3 dni a we wtorek znowu do lecznicy.
Adopcja odłożona w czasie niestety ale pani poczeka.
Czarny Pirat już zadomowił się na całego bo leży na blacie w kuchni jak inne koty
oraz bawi się piłeczkami i gania z maluchami.
Jadąc z lecznicy pojechałam pierwszy raz inną drogą i patrzę pod płotem jest jakiś facet. Zatrzymuję auto i podchodzę sprawdzić.
Na szczęście oddycha ale widać, że pijany i śpi od upojenia alkoholowego. Oczywiście nie zwalnia mnie to z obowiązku pomocy temu człowiekowi bo było bardzo zimno i należało powiadomić odpowiednie służby aby człowiek nie umarł z wychłodzenia.
Zadzwoniłam do Straży Miejskiej i mieli zaraz przyjechać jak powiedziałam, że oddycha.
Niedługo po moim telefonie czekałam w samochodzie aby dopilnować sprawy i aby mieć pewność, że człowiek dostanie pomoc.
Po chwili patrzę jakiś facet szedł ulicą i skręcił w podwórko a po chwili przyszło ich trzech i zaczęli go budzić, a on praktycznie nieprzytomny ale otworzył oczy i zaczął się do nich uśmiechać. Facet nie mógł wstać ale oni wzięli go we trzech zabrali gdzieś do ciepłego miejsca. Ja powiedzialam, że zadzwoniłam do SM ale oni powiedzieli, że się nim już zaopiekują bo to kolega.
Następnie znowu zadzwoniłam do SM i powiadomiłam, że facet już uzyskał pomoc.
https://lh3.googleusercontent.com/gfrRS ... 17-h740-no Zwierzęcia bym nie zostawiła bez pomocy a co dopiero człowieka i nie ważne, że zalanego w trupa.