Jeśli jeszcze ktoś pamięta o moim Bungo, to śpieszę donieść, że chyba idzie ku lepszemu.
Zdecydowałam się na chemię - w tabletkach. Raz na 3 tygodnie przez 4 dni dostaje 3 tabletki leukeranu (substancja czynna - chlorambucyl), prócz tego codziennie 2 tabletki encortolonu i na osłonę żołądka raz dziennie controloc, no i przecowbólowe na stawy.
Dwukrotne badania wykazały bardzo dobre wyniki - wątroba, nerki, leukocyty - wszystko w normie. Na usg też dobrze. Już po dwóch tygodniach podawania encortolonu obszar zaatakowany przez chłoniaka znacznie się zmniejszył. Dziś, po drugiej i w trakcie trzeciej serii chemii okazało się, że kolejna redukcja drania wyniosła ok. 50 proc. Na dodatek w ciągu 6 tygodni kot przytył o 400 gram i waży bardzo przyzwoite 5,600 kg.
Chemię znosi dobrze, choć podczas 2 serii był nieco osowiały, ale już po jednym dniu wrócił do formy. Ma apetyt, żadnych zaburzeń żołądkowych i prezentuje dobry humor.
Wetka sugeruje operację - wycięcie zaatakowanego odcinka jelita. Muszę się jeszcze nad tym zastanowić, bo i tak po operacji zostanie chłoniak na nieoperacyjnym gruczole. Ale podobno zmniejszenie zakresu wysiewania komórek rakowych zwiększa szansę na wyleczenie.
Może ktoś mądry coś podpowie?
Dziękuję za uwagę