Wszystkie koty są niezwykłe, a niektóre najmądrzejsze na świecie. Bungo należał do obu kategorii. Jego przypadki i pomysły opisywałam swego czasu w dwóch wątkach, ale całość jego życia zasługuje na książkę. Był cudownym przyjacielem, wesołym rozrabiaką, rozumiał ludzką mowę - czasem się ze mną nawet zgadzał. Bez awantur przyjmował tabletki i zastrzyki, u weta był najbardziej spolegliwym pacjentem. Życzliwie - choć bez entuzjazmu - przyjmował tymczasy. Na spacerach uważał, żeby nie straszyć posilające się bezdomniaki. Kochaliśmy go, a on kochał nas - do samego końca. Odszedł wieczorem 2 grudnia, tak, jak mu to dawno obiecałam - w domu, na łóżku, głaskany i przytulany.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za pamięć o nim i Wasze wpisy. W szczególności chcę podziękować Blue, która przez ostatnie dni pomagała mi radą i wsparciem, także w środku nocy. Dziękuję też Czitce, która cały czas była ze mną w kontakcie telefonicznym, pomagając mi przetrwać.
Dziękuję