Strona 26 z 29

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:01
przez klaudiafj
Myślisz, że ona może Cię nienawidziła, za to że ją skazałaś na cierpienie leczeniem, że pozwoliłaś jej cierpieć - nie myśl tak, spójrz na to z drugiej strony. Perełka może miała taką samą nadzieję jak Ty, że w końcu wróci do zdrowia. Razem z Tobą walczyła. Zrobiłaś co mogłaś. Gdybyś się poddała miałabyś wielkie wyrzuty sumienia, że czegoś zaniechałaś. Walczyłaś do ostatniej chwili, ale choroba była silniejsza. Nikt tego nie wiedział, nikt nie przewidział.
Wiem jak się czujesz. Nie ma słów pocieszenia :(
Nie tak miało być :placz:

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:05
przez kicikici3
Dziękuje Wam wszystkim za słowa pociechy i wsparcie , które tak mi teraz potrzebne. Nie mam tu nikogo , kto by mnie zrozumiał i zrozumiał mój ból , wyrzuty , obwinianie się ..to wszystko :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:
Nie wiem jak ja mam funkcjonować .. :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:09
przez mziel52
Zrobiłaś wszystko, co możliwe dla koteczki, i ona wiedziała, że walczysz o nią. Koty chcą żyć i być kochane, nawet gdy są chore.

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:11
przez kicikici3
klaudiafj pisze:Ale na co umarła Perełka?
Czytam jakbym czytała o moim Maciusiu - on też umarł na stole operacyjnym w dniu agoni. I jestem wdzięczna losowi, że tak się stało, a nie jak przy Kitusi, że musiałam ją poddać eutanazji, kiedy ona chciała wrócić do domu, mimo cierpienia :placz: U Maciusia był nowotwór rozlany po narządach wewnętrznych, zmarł na stole. Przepraszam za prywatę, ale chcę Ci powiedzieć, że zrobiłaś wszystko co mogłaś i co powinnaś była zrobić. Perełka to wie na pewno, że walczyłaś o nią. Przyjdzie czas, że ją przytulisz i sama Ci to powie.
Płaczę razem z Tobą :(



Perełka nie umarła w trakcie operacji, po prostu wybudzenie jej, mającej takie zmiany i tak cierpiącej ..bez żadnych szans na ratunek ..byłoby barbarzyństwem :placz:

Nie było w jej ciele organu , poza pęcherzem , który nie byłby objętymi zmianami. . :placz: :placz:

Nie braliśmy teraz próbek , bo to już bez znaczenia . Według lekarza ,to rozsiany chłoniak ..To co zobaczyłam w jej brzuszku ... ..mam tylko nadzieję że tramal jej ulżył..ale ona i tak cierpiała .. :placz: :placz:

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:15
przez kicikici3
CatnipAnia pisze:Chyba każdy z nas, kto walczył o pupila, zna to uczucie obwiniania sie i wyrzutów sumienia... ale ja wierze ze one wiedza ze je kochamy i staramy się im pomoc.
Zrobiłaś wszystko co było możliwe, i jeszcze więcej. Podziwiałam Twoja walkę od początku i do dzisiejszego wieczoru miałam nadzieje. Wiem jak Ci ciężko - chyba każdy na tym forum wie.
Perełka wie ze ja kochałaś i starałaś się jej pomóc. Wie na pewno.

Przytulam



Obyś tak było jak piszesz , oby ona wiedziała , że nie chciałam jej męczyć . Pragnęłam ją uratować :placz: gdyby był ratunek ..cud lek . Nie mam już mojej ukochanej Perełeczki :placz: :placz: :placz: :placz:

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:17
przez Ajaaa
Wielkie wyrazy współczucia i zrozumienia. Płaczę z Tobą.
Nie tak miało być.
Jesteś wspaniałą osobą, zrobiłaś wszystko co mogłaś, aby pomóc.
Niczego sobie nie wyrzucaj.
Jestem z Tobą myślami, przytulam z całego serca.

Perełeczko [*]

Re: (To nie był FIP ) Perełko [*] moja najukochańsza

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:33
przez Sarah DeMonique
Kochana, bardzo Ci współczuję. Sama niedawno straciłam Cynamona i wiem, jakie pytania rodzą się teraz w Twojej głowie i jakie uczucia Tobą kierują. Zrobiłaś wszystko, co było możliwe, by jej pomóc. Zareagowałaś, bo coś się działo i walczyłyście dzielnie do końca! Obie!

Nie wyrzucaj sobie tego, że chciałaś kotu pomóc, bo każdy z nas na Twoim miejscu zrobiłby dokładnie to samo!
Współczuję!

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 0:44
przez klaudiafj
kicikici3 pisze:
klaudiafj pisze:Ale na co umarła Perełka?
Czytam jakbym czytała o moim Maciusiu - on też umarł na stole operacyjnym w dniu agoni. I jestem wdzięczna losowi, że tak się stało, a nie jak przy Kitusi, że musiałam ją poddać eutanazji, kiedy ona chciała wrócić do domu, mimo cierpienia :placz: U Maciusia był nowotwór rozlany po narządach wewnętrznych, zmarł na stole. Przepraszam za prywatę, ale chcę Ci powiedzieć, że zrobiłaś wszystko co mogłaś i co powinnaś była zrobić. Perełka to wie na pewno, że walczyłaś o nią. Przyjdzie czas, że ją przytulisz i sama Ci to powie.
Płaczę razem z Tobą :(



Perełka nie umarła w trakcie operacji, po prostu wybudzenie jej, mającej takie zmiany i tak cierpiącej ..bez żadnych szans na ratunek ..byłoby barbarzyństwem :placz:

Nie było w jej ciele organu , poza pęcherzem , który nie byłby objętymi zmianami. . :placz: :placz:

Nie braliśmy teraz próbek , bo to już bez znaczenia . Według lekarza ,to rozsiany chłoniak ..To co zobaczyłam w jej brzuszku ... ..mam tylko nadzieję że tramal jej ulżył..ale ona i tak cierpiała .. :placz: :placz:


Mówiąc szczerze to ja też nie wiem czy mój Maciuś umarł sam, czy moja weterynarz widząc to co ma w brzuszku (również rozlane zmiany) nie stwierdziła, że on i tak nie przeżyje i go nie wybudziła a uspała. Mogło tak być i nie miałabym o to pretensji. Ja też dawałam MAciusia na operacje nie wiedząc co będzie, ale to też było jak u Ciebie w momencie, kiedy zaczęła się agonia. Ale nie wiedziałam o tym. Wiem to teraz, Wtedy nie wiedziałam co się dzieje.
Dobrze, że dalaś ją operować. Teraz wiesz, że to choroba ją pokonała.
Idź do weta i spytaj - wiedząc co teraz wiecie - czy gdybyś jakimś cudem dowiedziała się o tym co się dzieje tydzień wcześniej, czy dało by się Perełkę uratować. Czy miesiąc wcześniej coś by to dało? Może się okazać, że już miesiąc temu usłyszałabyś wyrok i żyłabyś patrząc jak Perełka umiera. Pomyśl co lepsze? Ja tak żyłam przy Kitusi - 3 miesiące patrzałam jak umiera.KArmilam się każdą nadzieją jak głupia, ale nie mogłam nic zrobić. Przeżyłam dwie różne śmieci kotów.
Ja byłam u wetki po śmierci Maciusia na spokojnie spytać - jak to możliwe, że nie wyłapaliśmy tej choroby, że badania wróciły do normy - jak to wszystko możliwe? Czy dało się coś wcześniej zrobić? Moja wetka powiedziała, że nie raz nowotwór rozwija się błyskawicznie i nie daje objawów do samego końca. nie raz jest to nieuleczalne i nie da się nic zrobić. Ja mogłam walczyć z wiatrakami a i tak nic bym nie ugrała. Było to dla mnie swego rodzaju ulgą..
Możliwe, że i Ty walczyłaś z wiatrakami, ale walczyłaś do samego końca i Perełka też walczyła. Pamiętaj o tym. Razem próbowałyście pokonać chorobę, ale ona była silniejsza.
Wszyscy tutaj podziwialiśmy Ciebie. Ja sama chciałam robić ten bazarek nieszczęsny dla Perełki, żeby tylko wyzdrowiała.
Nie wiem co powiedzieć...
Perełko czy czułaś, że tutaj wszyscy Cię kochamy? Że trzymaliśmy kciuki za Ciebie, że modliliśmy się o Twój powrót do zdrowia?
Mam nadzieję, że moja Kitusia i MAciuś już szaleją z Tobą po chmurkach i gonicie te paskudne myszy. Kiedyś przytulimy Was. Ja o tym marzę :placz:

Re: (To nie był FIP ) Perełko [*] moja najukochańsza

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 1:02
przez kicikici3
Dziękuje Wam wszystkim i każdej z osobna , za słowa wsparcia . To wiele dla mnie znaczy w tych najgorszych chwilach, gdy biję się z myslami i obwiniam o wszystko.
Wyrzucanie sobie pewnych rzeczy, będzie już chyba moją zgryzotą na zawsze. Rozmyślam ile mogłabym zmienić, gdybym tylko wiedziała wcześniej. Wiele rzeczy zrobiłabym inaczej .
Nie męczyłabym Perełki tym wszystkim co i tak okazało się daremne :placz:
A najbardziej siebie winię, za to , że tak późno trafiłam do tego lekarza. Jak bardzo inaczej sprawy mogłyby się potoczyć. Byłyby pobrane próbki przy pierwszym otwarciu, wiedziałabym z czym walczę..
Wszystkim , inaczej by się pokierowało . Może Perełka mogłaby jeszcze powygrzewać futerko w promieniach słońca, latem . Teraz już za późno, wiele pytań bez odpowiedzi , zostanie ze mną do końca.
Czy moja Perełeczka wiedziała , że te wszystkie przykre działania , wypływały z miłości i chęci pomocy.

:placz: :placz: :placz:

Tak mnie to boli , że jej nie uratowałam.

Re: (To nie był FIP ) Perełko [*] moja najukochańsza

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 1:05
przez kicikici3
Przepraszam Cię Perełeczko [*] że nie zdołałam Cię uratować , choć tak bardzo tego pragnęłam :placz:

Biegaj sobie ukochana na Tęczowych polanach ..

ObrazekObrazek

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 1:06
przez kotwbutkach
Bardzo mi przykro :( :(
Dałaś jej szczęśliwe życie. Wiem, że w tej chwili to żadna pociecha... ale to prawda. Wiele kotów nigdy nie zaznaje tyle miłości i troski. Żyła za krótko, ale przynajmniej miała dobre życie z oddanym człowiekiem u boku. Nie wyrzucaj sobie niczego. Zrobiłaś dla niej bardzo wiele i ona na pewno wiedziała jak bardzo ją kochasz.

Re: UWAGA! błędna diagnoza - to nie FIP

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 1:17
przez kicikici3
klaudiafj pisze:
kicikici3 pisze:
klaudiafj pisze:Ale na co umarła Perełka?
Czytam jakbym czytała o moim Maciusiu - on też umarł na stole operacyjnym w dniu agoni. I jestem wdzięczna losowi, że tak się stało, a nie jak przy Kitusi, że musiałam ją poddać eutanazji, kiedy ona chciała wrócić do domu, mimo cierpienia :placz: U Maciusia był nowotwór rozlany po narządach wewnętrznych, zmarł na stole. Przepraszam za prywatę, ale chcę Ci powiedzieć, że zrobiłaś wszystko co mogłaś i co powinnaś była zrobić. Perełka to wie na pewno, że walczyłaś o nią. Przyjdzie czas, że ją przytulisz i sama Ci to powie.
Płaczę razem z Tobą :(



Perełka nie umarła w trakcie operacji, po prostu wybudzenie jej, mającej takie zmiany i tak cierpiącej ..bez żadnych szans na ratunek ..byłoby barbarzyństwem :placz:

Nie było w jej ciele organu , poza pęcherzem , który nie byłby objętymi zmianami. . :placz: :placz:

Nie braliśmy teraz próbek , bo to już bez znaczenia . Według lekarza ,to rozsiany chłoniak ..To co zobaczyłam w jej brzuszku ... ..mam tylko nadzieję że tramal jej ulżył..ale ona i tak cierpiała .. :placz: :placz:


Mówiąc szczerze to ja też nie wiem czy mój Maciuś umarł sam, czy moja weterynarz widząc to co ma w brzuszku (również rozlane zmiany) nie stwierdziła, że on i tak nie przeżyje i go nie wybudziła a uspała. Mogło tak być i nie miałabym o to pretensji. Ja też dawałam MAciusia na operacje nie wiedząc co będzie, ale to też było jak u Ciebie w momencie, kiedy zaczęła się agonia. Ale nie wiedziałam o tym. Wiem to teraz, Wtedy nie wiedziałam co się dzieje.
Dobrze, że dalaś ją operować. Teraz wiesz, że to choroba ją pokonała.
Idź do weta i spytaj - wiedząc co teraz wiecie - czy gdybyś jakimś cudem dowiedziała się o tym co się dzieje tydzień wcześniej, czy dało by się Perełkę uratować. Czy miesiąc wcześniej coś by to dało? Może się okazać, że już miesiąc temu usłyszałabyś wyrok i żyłabyś patrząc jak Perełka umiera. Pomyśl co lepsze? Ja tak żyłam przy Kitusi - 3 miesiące patrzałam jak umiera.KArmilam się każdą nadzieją jak głupia, ale nie mogłam nic zrobić. Przeżyłam dwie różne śmieci kotów.
Ja byłam u wetki po śmierci Maciusia na spokojnie spytać - jak to możliwe, że nie wyłapaliśmy tej choroby, że badania wróciły do normy - jak to wszystko możliwe? Czy dało się coś wcześniej zrobić? Moja wetka powiedziała, że nie raz nowotwór rozwija się błyskawicznie i nie daje objawów do samego końca. nie raz jest to nieuleczalne i nie da się nic zrobić. Ja mogłam walczyć z wiatrakami a i tak nic bym nie ugrała. Było to dla mnie swego rodzaju ulgą..
Możliwe, że i Ty walczyłaś z wiatrakami, ale walczyłaś do samego końca i Perełka też walczyła. Pamiętaj o tym. Razem próbowałyście pokonać chorobę, ale ona była silniejsza.
Wszyscy tutaj podziwialiśmy Ciebie. Ja sama chciałam robić ten bazarek nieszczęsny dla Perełki, żeby tylko wyzdrowiała.
Nie wiem co powiedzieć...
Perełko czy czułaś, że tutaj wszyscy Cię kochamy? Że trzymaliśmy kciuki za Ciebie, że modliliśmy się o Twój powrót do zdrowia?
Mam nadzieję, że moja Kitusia i MAciuś już szaleją z Tobą po chmurkach i gonicie te paskudne myszy. Kiedyś przytulimy Was. Ja o tym marzę :placz:


:placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:

"Życie moje , cmentarzyskiem pogrzebanych nadziei .." :placz: Moją jedyną pociechą jest wiara w to , że kiedyś się z nią spotkam , tam gdzie teraz jest . To ostatnia nadzieja jaka mi pozostała . Moje największe i najgłębsze marzenie .
Do samego końca, gdy zasypiała w moich objęciach przed zabiegiem, całowałam ją i powtarzałam jak bardzo ją kocham ..i gdyby się obudziła w innym miejscu, to niech się nie boi ..i by na mnie czekała ..gdziekolwiek będzie.

Chcę w to wierzyć, że się spotkamy. Inaczej to wszystko nie miałoby żadnego sensu :placz: :placz: :placz:

Re: (To nie był FIP ) Perełko [*] moja najukochańsza

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 1:21
przez mziel52
Zanim ostatecznie na zawsze się połączycie, wróci do Ciebie w nowym futerku, znajdzie Cię.

Re: (To nie był FIP ) Perełko [*] moja najukochańsza

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 1:38
przez klaudiafj
Ja raczej nie chcialabym żeby koty wracaly do mnie w innych futrach. Jezeli kot odszedl, niech zyje szczeliwie tam gdzie jest, niech juz nigdy nie trafia na ten podly swiat. A nowa dusza nich trafia do nowego futra. Jest takie miejsce, gdzie nasze koty trafily i stamtad nas obserwuja. Sa teraz zdrowe, spokojne i żyją bez bolu pełnia życia. Nasza zgryzota to nasza sprawa. To bol zycia na tej ziemi.
Perelka zaznala zycia.takiego o jakim inne koty nawet nie marzą. Dla mnie kazde odejscie jednego kota jest jednoczesnie przyjeciem innego kota. Jest tyle kotow, ktore nigdy nie beda kochane ;(
Wierze, że kazda dusza moze nas odwiedzic. Może i Perelka przyjdzie do Ciebie...
Teraz jest Ci ciężko, żadne słowa tego nie ukoja ;(

Re: (To nie był FIP ) Perełko [*] moja najukochańsza

PostNapisane: Sob mar 10, 2018 6:55
przez kicikici3
Tak bardzo , nie chce się wstawać z łóżka , wiedząc że Perełki już nie ma :placz: