Re: Diagnoza FIP
Napisane: Wto lut 13, 2018 13:04
Daj kotce czas na spokojną regenerację. Wątrobowa dieta, przepisane leki, spokój.
Mój nadwrażliwy kot po rozregulowaniu przewodu pokarmowego przez kłaki dochodzi do siebie przez tydzień - na czystym kleiku, na mixie, częstych posiłkach, pilnowaniu wypróżnień, wtedy dostaje famidynę, żeby śluzówka się poprawiła. Czasem poprawiam nawodnienie kroplówką. Gdybym o to nie dbała, przewód pokarmowy by się dalej pogarszał, bo wtedy wszystko się psuje. W takiej sytuacji bateria leków od weta (antybiotyk, przeciwwymiotne itd.) niewiele daje - kot chwilowo czuje się lepiej, zaczyna jeść co podleci (trudno w stadzie upilnować) - i po odstawieniu leków sytuacja się powtarza. Więc trzeba ją opanowywać raczej cierpliwą pielęgnacją, dietą, a nie zrywami. Przerabiałam to wielokrotnie, więc teraz pilnuję sprawy sama, starając się nie dopuścić do zapalenia śluzówki. A mój jest tak wrażliwy, że po jednym dniu biegunki robi z krwią, więc muszę też przy zatkaniu uważać, czym go przepychać. Laktulozy nie toleruje.
Nie twierdzę, że Twoja kotka ma coś podobnego, ale sytuacja z wątrobą każe uważać na jej przewód pokarmowy i dietę, bo błędy odbijają się na samopoczuciu. Pielęgnuj ją przede wszystkim. Jeśli ma coś naprawdę poważnego, to i tak nikt nie pomoże. Ale jeśli to tylko podrażniony przewód tą infekcją, a przy tym kotka zestresowana ciągłym leczeniem - to ją z tego wyprowadzisz. Tylko potrzeba czasu.
Czy rozmawiałaś z wetem, jak ustabilizować jej dalszą terapię(tzn. sprawę antybiotyków i sterydu). Czy przy tych wszystkich badaniach zrobiłaś jej test PCR na hemobartonellę? Tak na wszelki wypadek - to choroba przewlekła i lubi nawracać, zawsze ta jedna niepewność mniej by była.
Mój nadwrażliwy kot po rozregulowaniu przewodu pokarmowego przez kłaki dochodzi do siebie przez tydzień - na czystym kleiku, na mixie, częstych posiłkach, pilnowaniu wypróżnień, wtedy dostaje famidynę, żeby śluzówka się poprawiła. Czasem poprawiam nawodnienie kroplówką. Gdybym o to nie dbała, przewód pokarmowy by się dalej pogarszał, bo wtedy wszystko się psuje. W takiej sytuacji bateria leków od weta (antybiotyk, przeciwwymiotne itd.) niewiele daje - kot chwilowo czuje się lepiej, zaczyna jeść co podleci (trudno w stadzie upilnować) - i po odstawieniu leków sytuacja się powtarza. Więc trzeba ją opanowywać raczej cierpliwą pielęgnacją, dietą, a nie zrywami. Przerabiałam to wielokrotnie, więc teraz pilnuję sprawy sama, starając się nie dopuścić do zapalenia śluzówki. A mój jest tak wrażliwy, że po jednym dniu biegunki robi z krwią, więc muszę też przy zatkaniu uważać, czym go przepychać. Laktulozy nie toleruje.
Nie twierdzę, że Twoja kotka ma coś podobnego, ale sytuacja z wątrobą każe uważać na jej przewód pokarmowy i dietę, bo błędy odbijają się na samopoczuciu. Pielęgnuj ją przede wszystkim. Jeśli ma coś naprawdę poważnego, to i tak nikt nie pomoże. Ale jeśli to tylko podrażniony przewód tą infekcją, a przy tym kotka zestresowana ciągłym leczeniem - to ją z tego wyprowadzisz. Tylko potrzeba czasu.
Czy rozmawiałaś z wetem, jak ustabilizować jej dalszą terapię(tzn. sprawę antybiotyków i sterydu). Czy przy tych wszystkich badaniach zrobiłaś jej test PCR na hemobartonellę? Tak na wszelki wypadek - to choroba przewlekła i lubi nawracać, zawsze ta jedna niepewność mniej by była.