Blue pisze:Nie czuję się kompetentna do zalecania Ci konkretnych koktaili z antybiotyków - szczególnie bez skonsultowania tego z wetem.
Mogę jedynie zasugerować powtórzenie (konkretnych, celowanych na ocenę układu czerwonokrwinkowego) badań krwi (jeśli nie ma objawów narastającej niedokrwistości - kolor śluzówek trzeba obserwować uważnie, i gdyby zjaśniały - od razu krew badać) - to po co najmniej tygodniu, podanie już teraz wit B12 w iniekcji (na pewno nie zaszkodzi), poważne rozważenie delikatnej sterydoterapii - stałej.
Nie sądzę by przyczyną pierwotną problemów Twojej kotki była hemobartonella ze względu na stan wątroby w czasie operacji - myślę że w niej jest źródło zła, tam coś się jątrzy. I skoro podawany antybiotyk zadziałał i to tak spektakularnie - nie odważyłabym się go odstawiać na tę chwilę. To nie katar, nie będzie widać że choroba jest niedoleczona, warto pociągnąć go dłużej, żeby mieć większą dozę pewności że wytępi co musi.
Co do czerwonych krwinek - upewniłabym się czy spadają. Jeśli tak - to unidox jest do poważnego rozważenia.
Ale po konsultacji z wetem. Tak samo jak jego dawkowanie.
Hm, wiesz klindamycyna była wprowadzona tylko dlatego ,że ja wspomniałam kiedyś (zanim nastąpił wysięk) że toksoplazmoza naśladuje suchego FIPa . Wetka pokręciła nosem, bo mój kot nie je surowego mięsa i nie wychodzi, ale powiedziała że może mi dać klindamycynę i od tego czasu podaję. Natomiast gdy pojawił się płyn, najpierw trochę a 20 tego stycznia dużo (nacisk na jelita już był wówczas wtedy dostała Ornipural pierwszy raz) to wet powiedział jak tu przytaczałam , że Perełka będzie żyć"tydzień góra dwa" i powiedział aby odstawić już antybiotyk, a oni jej będą jakiś słaby podawać. Potem wiadomo, przeplakałam sobotę, przepłakałam niedzielę i nagle w tamtą niedzielę 21 stycznia, późnym wieczorem (już w pizamie byłam) , Perełka dała znać że chce jeść , resztę znacie. Z każdym dniem było lepiej , na kolejnym USG 28 stycznia, widziałam że płynu jest mniej (nawet obwód brzucha był na samo oko, dużo mniejszy niż tydzień wcześniej) i nie było go pomiędzy jelitami jak ostatnio(ale wet się trzymał że tyle samo niby jest
) No i wtedy stwierdziłam że nic nie zmieniam i trzymam się nadal klindamycyny , no i ornipuralu ( o steryd musiałam się dopraszać -zawsze) . Czyli gdzieś tak po ok 10 dniach na klindamycynie, zaczął się stopniowo zmniejszać obwód brzucha , co mogłam zaobserwować zawsze rano, gdy była na czczo. Nie twierdzę , że to ten antybiotyk plus Ornipural dały taki efekt. Ale tak sie to złożyło wszystko.
Witamin jej nie podają już od bodajże tego 20 tego właśnie. Wcześniej jak były kroplówki to coś tam dawali. Potem już nie. No co ja mogę więcej napisać . Mnie już dziś ręcę opadły, niewiele by było, abym się popłakała z tego rozgoryczenia . Bo ten steryd to też wymęczyłam dziś. A od razu mnie wetka powiedziała , że nie zrobią morfologii, że NIC nie będą już robić Perełce, żadnych badań , bo to niczego nie zmieni a będzie stresem dla niej a stres to zabójca.Leków na poprawę niedokrwistości (jakichkolwiek , nie mowię o EPO) także nie podadzą (bo na krótko pomogą ) Moim zdaniem ich postępowanie i próba odstawienia wszystkiego Perełce, to takie powolne zabijanie . Nic jej nie dać, żadnych witamin, sterydów, byle jaki antybiotyk dać itp itd...zostawić ją bez realnego leczenia , nie monitorować stanu anemii ..wszystko odstawić to na pewno " zejdzie " . I chyba o to im chodzi, bo to by było spójne z ichnimi prorokowaniami. Które jak narazie się nie sprawdziły , bo Perełka żyje, jest w dobrej kondycji fizycznej (jak na tę całą sprawę) A miało jej już nie być .
Jedno powiem . Więcej tam z nią nie pójdę . Mam dość . Chyba mam za wysokie wymagania jak na ich filozofię pracy. Pisze ; ICH bo to małżeństwo wetów, oni Perełkę "prowadzili" z leczeniem itd i to oni są tak bardzo oporni i z wszystkim na nie. A druga wetka o której wspominam czasem, to ta gdzie Filusia leczyłam na trzustkę i gdzie zrobiłam te ostatnie badania z idexxu Perełce. I zdecydowałam po dzisiejszym, ze przenoszę się z małą do tej drugiej. Autentycznie mam już dość tego małżenstwa . DOŚĆ MAM , dość
Mąż już dawno mi mówił, ze po co ja tam chodzę do nich , jak ten facet nawet w oczy nie patrzy jak mówi coś, a on nie ufa takim ludziom .