ASK@ pisze:Napiszę to co może wielu myśli ale nie ma odwagi głośno powiedzieć. Z różnych względów. Ale to nie one są ważne.
Nie jestem obok kota. Nie rozmawiam z wetami. Nie widzę jak kot się zachowuje l. Jak wygląd. Nie widzę wetow gdy z nimi się rozmawia. Wiem tyle ile napisano na wątku. I mam jedną prośbę.
Proszę zerknij na kota nie przez pryzmat swej miłości. Swego strachu i lęku i wątpliwości. Proszę przemyśl czy kot ma szansę na uzdrowienie. Na życie u twego boku.
Przemyśl.
Zastanów się jakie ma szanse. Ile cierpienia zniesie.
Nie patrz ile ty zniesiesz. Bo to nie jest w tej sytuacji ważne.
Musisz liczyć się z tym, że mała odchodzi. Musisz naszokować się na to. Musisz pomyśleć o jej " komforcie śmierci ". Na wszelką okoliczność umów weta co w każdej chwili będzie mógł podjechać i pomóc w pożegnaniu. By kot nie cierpiał i nie czekał na otwarcie lecznic. By nie odchodził na twych oczach w cierpieniu. Nie dasz sobie z tym rady. Uwierz, wiem co mówię. W obecnym stanie kota ze wszystkim musisz się liczyć. Więc o wszystko musisz zadbać.
Ranie, wiem. Życzę by nic się z powyższego nie zdarzyło. Ale przeszłam wiele i wiem jedno. Trzeba brać pod uwagę wszystko i naszokować się. Wszystko po to by kot nie cierpiał.
Przytulam i życzę by kocia ogarnęła się. A dzień dzisiejszy był tylko chwilowym kryzysem.
Cały czas mam to w głowie i tak właśnie patrzę .. Dlatego jakiekolwiek kroki i wszelkie decyzje , nie przychodzą łatwo. O sobie nie myślę, cierpię i będę cierpiała . Tylko Perełka się liczy.
Wszystko co napisałaś mam na co dzień w głowie , budzę się z tym i zasypiam . To są oczywiste rzeczy w takich okolicznościach..przynajmniej tak mi się wydaje, że powinny być oczywiste.
Nie jestem z tych obłąkanych fanatyczek, jakich pełno na forum , gdzie kot autentycznie jest bardziej w agonii ,niźli w życiu a fanatyczna właścicielka , za wszelką cenę , podtrzymuje agonię..a stado podobnych jej -obłąkańców, jeszcze ją w tym utwierdza. Pełno na tym forum takich ...
JA NIE JESTEM Z TEGO RODZAJU.