Chciałabym podziękować wszystkim tym z Was, które wspierałyście mnie w walce o Perełkę. Trzymałyście za nią kciuki, wierząc ( czasami mocniej niż ja , załamana) że będzie dobrze .
Dziękuje za ciepłe słowa i otuchę , gdy okazało się , że jednak okrutna choroba , była silniejsza i zabrała mi moją , piękną , dzielną koteczkę..moją kruszynkę
I chociaż wciąż cierpię i pewnie już nauczę się tak żyć.. z tym bólem w sercu, stratą oraz pustką jaka została , to Wasze słowa , wyrażające żal i smutek z powodu tego co Perełkę spotkało, w jakiś sposób
przynosiły mi ukojenie
Ps.Nadal nie umiem się pogodzić z tym co nastąpiło ( i nie wiem czy kiedykolwiek się pogodzę), świadomość tej strasznej rzeczywistości , zaraz po przebudzeniu, jest niczym zły sen.
Wciąż czuję , że nie chce mi się żyć ..lecz wiem że muszę, mam jeszcze dwa koty , które mnie potrzebują. Więc funkcjonuję sobie machinalnie niczym automat.
Zadaje sobie pytanie; dlaczego moja kotka ? dlaczego Perełka? przecież dbałam o nią , jak mało kto dba o koty.Super karmy i wszystko co najlepsze..
Koty na wsiach, którymi nikt się nie zajmuje, potrafią dożyć 20 lat ..a moja kruszynka ?? dlaczego ją spotkało coś tak strasznego? nie znam odpowiedzi. Nie zaakceptuje tego.