Zobacz Ewa.KM, co tam jest napisane: "MORĄG. wczoraj póżnym popołudniem dostałam prośbę w sprawie pomocy kotom , które z premedytacją człwiek uwięził na swoim strychu. Zabił tydzien temu wszystkie otwory , tak aby koty nie wyszły. Pan które je dokarmia zawiadomil policję, która przyjechała i uwierzyła opowieści pani domu,że kotki mają wyjście na zewnątrz i nic złego im się nie dzieje. Skłamała, wczoraj wieczorem nadal tam były, miałczą, wystawiają głowę przez szparę. Karmiciel kotów zawiadomił wiele osób, organizacji, ale otrzymał tylko polecenie aby zglosić na policję. Kto pomoże ? kto tam pojedzie z policją aby dopilnować wszystkiego ? ja to zgłoszę."
Pani dostała prośbę dopiero wczoraj wieczorem (tj. 19.01.2018 r.). To jest chyba ta pani z fundacji i z redakcji za jednym razem, o których pisał Zwierzolub12. Już tu jest mijanie się z prawdą Zwierzoluba12, bo ona nie jest z fundacji (o tym niżej) ani z redakcji.
Kolejne: "karmiciel otrzymał tylko polecenie aby zgłosić na policję". Kłamstwo (domyślam się, że tak opowiedział pani Barbarze Zwierzolub12). Na samym forum pisano parokrotnie o straży pożarnej. Nota bene czemu straż nie została wezwana przez panią Barbarę? Mają prawo wejścia do budynku i na dach, czyż nie? Chyba że problemem jest nie tyle wydobycie kotów, ile znalezienie im nowego lokum.
Plus zacytowany przez Ciebie fragment: " Relacja z wczorajszej interwencji. Koty urodziły się na tym strychu i tu sa od ok 1 roku. Okna zostały zabite deskami, ale koty wychodzą przez szparty pod dachem. Widzieliśmy 2 na zewnatrz. Właścicielka baru jest bezsilna, ponieważ na strychu jest wiele miejsca gdzie one się chowaja. Panuje okropny smród, mocz powoduje plamy na suficie w barze. Pani obawia sie sanepidu i błaga o pomoc. Urząd Mista w Mąrogu był, ale nie pomógł , schronisku również. Obiecalismy pomóc je wyłapać i zabrać. Szukamy kogoś z okolicy kto by w tym pomógł. Mamy tam kawałek drogi.Pan karmiciel to czlowiek dobry, ale nie poznał do konca sytuacji. Koty reaguja i podchodza gdy ten wydaje dzwięk kluczami.Niesamowite."
Koty były na zewnątrz! No to brać pod pachę i już.
A na górze zapewne wystarczy głodnym kotom wstawić na chwilę klatkę łapkę. Pewnie się szybko wyłapią.
Osoba, która wstawiła na fb te posty - pani Barbara Zarudzka, nie należy do fundacji ("Przyjaciele Psiego Raju" to grupa facebookowa), za to prowadzi schronisko w Pasłęku Psi Raj:
http://www.schroniskopaslek.pl/index.php/kontakt.html, współpracuje z TOZem i należy (?) do Stowarzyszenia Obrońców Praw Zwierząt im. Św Franciszka z Asyżu w Pasłęku.
Pani Barbara raz pisze, że właścicielka domu skłamała przy policji (czy pani Barbara była przy tym? czy to z relacji od Zwierzoluba12? Bo według niego wszyscy kłamią i nikt nigdy nie chce pomóc, tak są konstruowane jego posty. A może wystarczyłaby zwykła rozmowa z osobami zamieszanymi w kocią historię. Obietnica, że się koty zabierze, skoro przeszkadzają), potem że właścicielka baru (dwie różne osoby?) błaga o pomoc. Jeśli błaga o pomoc, to co za problem dogadać się na temat klatki łapki? Ona sama nie wyłapie kotów ale za pomocą klatki pewnie by się udało.
Pisałam wcześniej, że może jakaś fundacja pomoże w przeniesieniu kotów na inne miejsce bytowania. Czy Zwierzolub12 zaproponował TAKIE rozwiązanie? Bo patrząc na posty na forum gdybym była założycielką fundacji, to nawet bym nie wiedziała, czego ode mnie oczekuje. "Weźcie i pomóżcie". Tu dostał rady, czy z nich skorzystał? Nie, tylko "weźcie i pomóżcie". Niech by chociaż podał adres budynku, może którąś z nas by naszło, żeby samej dogadywać się z tamtejszymi fundacjami. Ale nawet tego nie zrobił. "Gdzieś w Morągu" - jak z taką informacją ktokolwiek ma cokolwiek zrobić?
Pani Barbara to jedyne poświadczenie wiarygodności tej historii, chociaż szkoda, że nie dała więcej zdjęć, nie podała żadnych szczegółów czy adresu, bodaj ulicy przy której stoi bar. Rozumiem, że mogło nie być do tego głowy, ale przy publicznym apelu o pomoc wypadałoby.
(BTW: jak Ci się udało Ewa.KM znaleźć zdjęcie kota na dachu? Gdzie jest odnośnik?)W każdym razie dobrze, że pomaga osoba konkretna (bo pani Barbara na taką wygląda). Koty mają szansę na ratunek (inna rzecz, że trudno mi w końcu zrozumieć, co tu jest największym problemem. Dla Zwierzoluba12 na początku był brak dostępu do kotów - że poumierają z głodu. Jak przyjechała pani Barbara, to problemem jest chyba bardziej brak miejsca dla nich. Ale tak naprawdę nie wiem kto i czego teraz szuka. Kogoś, kto pomoże, tyle wiem. Tylko jak? Jaki jest plan?)
Zwierzolub12 czy dobrze rozumiem, że o pomocy pani Barbary pisałeś:
Zwierzolub12 pisze:Koty znów są uwięzione. Po interwencji policji, kobiety z redakcji. I... nic. Znów to samo.
Jeśli tak, czemu nie podałeś adresu jej profilu fb dla nas? Albo nazwy jej schroniska? Może już wtedy bylibyśmy w stanie cokolwiek pomóc (bo Ty nasze rady i tak wrzucasz do kosza)?