Strona 2 z 2

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Sob sty 13, 2018 21:58
przez Kinnia
obawiam się, że stanowczo za dużo wymagasz proponując - "[...] to usiądź i pomyśl"
stanowczo za dużo
oj
:strach:

nie wierzę i nigdy nie uwierzę, że ludzie kupując kociaka nie wiedzą jakie jest jego 'źródło'
nie mają świadomości, że kupują od rozmnażacza
moralność nie jest w cenie
a to, że oblepione jest krzywdą i cierpieniem ....
kwitowane 'nic nie wiecie'

no i może faktycznie niewiele wiem, skłonna jestem się z tym zgodzić
ale łajdactwo podszyte szantażem .... wkurw u mnie wyzwala natychmiast

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Sob sty 13, 2018 22:05
przez milva b
Kinnia pisze:ale łajdactwo podszyte szantażem .... wkurw u mnie wyzwala natychmiast

Kinnia, i jakież zdziwienie, że my tu nie współczujemy kupującym u pseuduchów :D

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Sob sty 13, 2018 22:51
przez Ewa.KM
Milva a to nie jest tak, że szanujący się związek nie wyda rodowodu jak ciąża jest co 3 miesiące? Bo to by tłumaczyło fakt dlaczego tego "papierka" nie ma młodszy kociak

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Sob sty 13, 2018 22:55
przez milva b
Ewa.KM pisze:Milva a to nie jest tak, że szanujący się związek nie wyda rodowodu jak ciąża jest co 3 miesiące? Bo to by tłumaczyło fakt dlaczego tego "papierka" nie ma młodszy kociak

Nie ma papierka też starszy kociak. To po pierwsze primo ;)
Autorka wątku nie ukrywa, że kupiła z rozmysłem pierwszego kota u pseuducha i wróciła tam po drugiego nie zastanawiając się, że to paskudna rozmnażalnia a matka obu kotów jest eksploatowana do bólu.

Rzecz jasna, w hodowlach prawdziwych są regulaminy i kary za nadprogramowe mioty i zbyt częste krycia.
I każdy maluch dostanie rodowód, bo mu się należy jak psu buda, ale hodowca zapłaci za taki rodowód bardzo wysoką opłatę.
Ale my tutaj nie mówimy o prawdziwym zarejestrowanym hodowcy. To jakiś producent brytkopodobnych kotków, ot co.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Nie sty 14, 2018 20:02
przez Chikita
Kot został kupiony z pseudo- trudno, nic się nie poradzi, kota nie zwrócą, rynek się napędza. Wady genetyczne mogą wyjść nawet za kilka lat.
Nie rozumiem takiego brania na siłę, inaczej nie da się tego wytłumaczyć. Chcę mieć brytyjczyka to pal cie licho kupię sobie a'la brytyjczyka za 600,00 zł, bo rodowód mi wcale niepotrzebny, ale lans przed znajomymi będzie. Potem płacz, że zwierzak choruje, wykazuje anomalie w zachowaniu.

No i wspomnijmy też o tym, że rodowód można baaaardzo łatwo podrobić.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Pon sty 15, 2018 9:54
przez ASK@
z
viewtopic.php?f=1&t=144525&start=450
Evee pisze:Hej witajcie,
fantastyczny wątek i dzięki niemu trochę mi się lepiej zrobiło.

Ja z problemem zostawiłam narzeczonego. Wychodzę do pracy, żeby się nie stresować :D bo ja to za bardzo przeżywam i mam wrażenie, że rezydent przeze mnie zaczyna być bardziej agresywny.

Nasz rezydent to brytyjczyk - Ludwik. Ma 8 miesięcy, jest po kastracji i to jeszcze też głupkowate kocię :D nie ma wyczucia w gryzieniu. Wiele razy się przekonałam na sobie (gryzie tylko mnie, ale też
ma odruch ciumkania i też tylko na mnie, więc jak mniemam jestem jego drugim kotem) Ludwik jest niedotykalski. Głaskać można na jego warunkach i nie zawsze. Jest wiecznie blisko, ale na dystans. Nie jest to typ śpiący w łóżku i na kolankach. Postanowiliśmy jednak się dokocić, bo nam go szkoda, bo nie zawsze mamy dla niego czas i tak dalej i tak dalej.
Ogólnie przemyślana decyzja. Padło na jego brata z kolejnego miotu. Przywieźliśmy Gustawa w niedzielę wieczorem. Ludwik syczał i się złościł, dostał z nerwów biegunki. Jednak rozpoczeliśmy izolację.
Następnego dnia to już płakałam. Ludwik drapie do małego, mały wyje za drzwiami, no po prostu tragedia. Rezydent dalej biegunka (jedna kupka dziennie, ale przerażająca). Zaczęłam się martwić, że zamiast na plus, to wszystko jest nie tak jak miało być.
Karmiliśmy je po obydwu stronach drzwi. Najpierw rezydent, potem maluch. Wymienialiśmy pokojami. Ogólnie wszystko jak w książce. Niestety we wtorek już znalazły metodę na zabawę. Przez szparę w drzwiach. A potem po uchyleniu drzwi od pokoju małego, ten zwiał i się zaczęło...
Najpierw ekstra. Bez syczenia, ciekawość typowa, pacanie łapkami. No zapowiadało się ekstra. Do momentu aż Ludwik się oswoił i zaczął traktować małego jak żywą zabawkę. Rzuca się i gryzie, mały się broni i wyje w niebogłosy. Kiedy krzyknę przestają, no chyba że Ludwik już się bardzo nakręci. Potem są rozdzielani. Od wtorku mają ze sobą kontakt pod bacznym okiem. Jednak nieco mniejszy niż wcześniej, bo boję się że duży wreszcie coś małemu zrobi, a tym bardziej że on nie patrzy.
Powiedzcie mi proszę, o ile ktoś tu zajrzy, jak widzicie szanse na dokocenie w takim przypadku? Czy też karać za ataki łazienką? Czy jest szansa?
Warto kupić feliway, czy coś podobnego?
ps. Kupa Ludwika wraca powoli do normy. Minęło zbyt mało czasu żeby określić co i jak.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Pon sty 15, 2018 11:50
przez milva b
I jeszcze biegunki.... Pewnie kot od początku był nosicielem jakiegoś pierwotniaka a przy stresie się to uaktywniło..... :roll: :roll: :roll:
Weta pewnie od dnia zakupu na oczy nie widział.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Pon sty 15, 2018 13:11
przez ASK@
Tyle się pisze w necie, mówi w gazetach o psedohodowlach. Tyle nieszczęść jest pokazanych. Tyle osób wpisuje się jak to zostali "oszukani". Jest kampania "nie kupuj adoptuj". Ja nie wierzę ,że NIKT nie wie kupując takiego kota/psa/królika. Świadomie przyczyniając się do rozmnażania i cierpienia zwierząt. Dla mnie to jest straszne.
Jakby DT oddał do domu kota z "ukrytymi" problemami to taka osoba pierwsza zlinczowała by go. A te nasze zwierzaki często od takich "ludzi" pochodzą. Tych co rozmnażają i tych co kupują. Miałam w zeszłym roku kota młodego w typie rasy. Prawie norweg. Pojawił się znikąd w miejscu dokarmiania bezdomniaków. Ktoś go wywalił. Nie spełnił oczekiwań? Brak socjalizacji, strach przed człowiekiem wręcz namacalny, zaniedbany. Znał dom i jego odgłosy ale bał się ludzkiej ręki. Bity? Karany? Panicznie bał się mojego męża. Znalazł wspaniały i cierpliwy dom. Ludzie wiedzieli co biorą. Jest cudnym miziakiem ale do tej pory boi się mężczyzn.
Wszystko co ważne było zawarte w ogłoszeniu. Jednak pęd do posiadania kota w typie rasy , za darmo i obrobionego, zaćmiewał zdrowy rozsądek. Tyle głupich telefonów było, że włos się jeżył. Jak można być tak bezmyślnym i durnym to ja do tej pory nie wiem. A tymczasuję wiele lat. Pierwszy telefon od rozsądnej osoby co przeczytała wszystko od pierwszej do ostatniej linijki był tym właściwym. By było śmieszniej Prysia wybrała kilkunastoletnia dziewczynka i wiedziała co jest w treści napisane.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Pt sty 19, 2018 21:33
przez Muireade
A mnie zastanawia inna rzecz: rzekomo, rodzice kotków mają rodowody, dziadkowie też, to co stoi na przeszkodzie wydania rodowodów kociakom? Z tego co wiem, to koszt kilkudziesięciu złotych. Jeśli ktoś wydaje kilkaset/kilka tysięcy złotych na kota, to chyba dorzucenie paru złociszy więcej nie powinno stanowić problemu? I wiadomo wtedy, że kotek jest prawdziwym rasowcem, z charakterem konkretnej rasy, a nie mieszanką, która może i wygląda w typie rasy, ale to tak naprawdę jest kocim kundelkiem, i to jeszcze z problemami zdrowotno-behawioralnymi (żeby nie było, nie dyskryminuję kotów o mieszanym pochodzeniu, wszystkie moje koty to dachowce, bardzo je kocham i nie uważam, że w czymkolwiek ustępują kotom rodowodowym).
Mi ta cała "hodowla" brytyjczyków wygląda na pseuduchów, z powodów opisanych we wcześniejszych postach.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Pt sty 19, 2018 23:08
przez Samira33
milva b pisze:Tak, tak, na tym forum, Samira33, klep po ramieniu i przytulaj zarówno samych rozmnażaczy pseudokotków bez papierów jak i kupujących u nich, którym żal wydać ciut więcej na prawdziwego rasowego kota.
Hodowcy zarejestrowani są feeeee. Pseuduchy niech rządzą :roll: :ryk:

Milva b, koty bez papierów nie są pseudokotami. Są takimi samymi prawdziwymi kotami jak Twoje koty z papierami. :evil:

Nie wiesz na jakich zasadach Evee weszła w posiadanie swoich kotów i nie powinno to być w ogóle przedmiotem dyskusji, bo to nie było w ogóle tematem tego wątku. Nie powinno Cię również obchodzić dlaczego ktoś nie kupuje kota z rodowodem lub dlaczego nie odbiera rodowodu.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Pt sty 19, 2018 23:28
przez milva b
Samira33 pisze:
milva b pisze:Tak, tak, na tym forum, Samira33, klep po ramieniu i przytulaj zarówno samych rozmnażaczy pseudokotków bez papierów jak i kupujących u nich, którym żal wydać ciut więcej na prawdziwego rasowego kota.
Hodowcy zarejestrowani są feeeee. Pseuduchy niech rządzą :roll: :ryk:

Milva b, koty bez papierów nie są pseudokotami. Są takimi samymi prawdziwymi kotami jak Twoje koty z papierami. :evil:



To się ubawiłam :) Mamy fana pseudohodowli na forum :)
Kot bez papierów nie jest rasowy, a założycielka wątku nie ma brytków :) Ot co 8)

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Sob sty 20, 2018 0:58
przez Samira33
Milva b, czytanie ze zrozumieniem się kłania. :twisted:

.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Sob sty 20, 2018 8:22
przez ani_
Wydawanie papierów - rodowód nie jest gwarancją uczciwości , ani "jakości kota".Spotkałam się z przypadkiem kotki, hodowlanej , która w wieku 5 lat straciła połowę zębów i w tym weku miała ostatni miot. Powinna być wycofana znacznie wcześniej, a rodziła dopóki udawało się ukryć wadę. Taką jakość ludziom sprzedają hodowle z papierami, choć to nie jest regułą oczywiście.

Re: Dokocenie Ludwik i Gustaw

PostNapisane: Nie sty 21, 2018 18:49
przez alix76
Wątek zamykam, ponieważ Autorka zniknęła z forum. Nie popieramy tu psuedohodowli, rasowy = rodowodowy. Jeśli komuś nie jest potrzebny rodowód, kotów nierasowych jest zatrzęsienie.

Tym niemniej zwracam uwagę, że za oszustwo odpowiedzialność ponosi oszust, nie oszukany. Wiedza o hodowlach i stowarzyszeniach, która wydaje się tak powszechna i oczywista, poza środowiskiem kociarzy praktycznie nie istnieje. Bardzo proszę edukować wiedzą, nie atakiem.