» Pt sty 12, 2018 16:59
Re: AGRESYWNY KOT! POMOCY
Moje maleństwo w tym roku (oby!) skończy 17 lat.. Zawsze jej potrzeby były dla mnie najważniejsze i pewnie ją też źle wychowałam. Wrodzona agresja + choroba sieroca + mała przestrzeń życiowa + zbyt mało profesjonalna opieka w pierwszym etapie życia powodowały, że zachowywała się (szczególnie w pierwszych 3 latach) bardzo podobnie do kota założycielki wątku: polowanie na mnie "do krwi", kąsanie z zaskoczenia po gołych łydkach, sprowadzenie mnie do pozycji myszy.
Atak na mnie taki poważny był tylko raz w ogrodzie, juz wtedy miała 14 lat i zdiagnozowany nowotwór i balam się, że to moze faktycznie zmiany w mózgu. Później jednak to się nie powtórzyło, znowu była miłym, przytulonym tak mocno_jak_sie _da kociakiem. Gdybym miała kiedyś dostęp do takich rad pewnie bym ją zdiagnozowała, choćby dla świętego spokoju, bo pewność, że nie cierpi, że dobrze się czuje zawsze była dla mnie najważniejsza.
Jest cały czas ze mną, do domu na wsi jeżdżę z nią od kilku lat na sezon letni (czasem to 2 miesiące, a czasem i więcej). Jest tam pod stałym monitoringiem, choć czasami pozwalam jej myśleć, że skutecznie się przede mną schowała w jakimś krzaku.
Zna tam wszystko i wyraźnie jej służy, z biedą zaakceptowała w ogrodzie przygarniętego kocurka, ale po kilku nocach spędzonych z nim w 1 pokoju dostała bardzo silnego zapalenia pęcherza. Nie wiem czy to podłoże chorobowe czy po prostu fakt, że przez 10 lat była w zasadzie 1 kotem w swoim świecie. Przegania obce koty z dużą werwą - pewnie też dlatego, że nie ma świadomości, co one mogłyby jej zrobić (przecież nigdy z kotem nie walczyła). Na szczęście tamte koty są mądrzejsze, wycofują się, a ja już kiedy widzę zbliżającego się Obcego zamykam ją, żeby jednak nie doszło do konfrontacji.
Od października kotka jest w mieście ze mną w swoim stałym mieszkaniu. Spokojna, ale domagająca się ciągłej uwagi, ja jej nieba przychylam i biegnę na każde miaukniecie.
Najlepszym teraz dla niej lekarstwem jest spokój, dlatego jeśli możecie polecić jakieś dobre krople wyciszające, relaksujące, a bezpiecznie dla starszej kotki, to proszę o sugestie.
A odnosząc się jeszcze do problemu założycielki wątku, pomijając już przebadanie kota, co też zrobiłabym na jej miejscu, powinna mu chyba stworzyć jak najwięcej okazji do wyżycia się z jednoznacznym pokazaniem granic, kota na pewno nie da się wytresować, ale okiełznać już tak, nie pozwolić sobie wejść na głowę, gryźć i drapać po rękach (co było moim błędem). Czasem ją tam podgryzłam w odwecie, ale częściej jednak chowałam się pod kołdrą. Albo chodziłam dumna, bo mały kiciuś (taki 2-3 miesięczny) mnie regularnie drapał, raz nawet zrobił piękną szramę na policzku.