Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
eweli77 pisze:Po prostu gryzłam go i szczypałam tak żeby koteła zabolało. Trochę wstyd, ale wyjścia nie było bo ja po wypadku nie chodziłam, a nie miałam ochoty na kolejne rany i blizny jeszcze na twarzy.
Reszta rodziny wzieła ze mnie przykład no i mały jeszcze kilka razy powtórzył ataki i dał sobie spokój, widząc że każdy atak kończy się bolesnym odwetem. Dziś ma około 6-7 miesięcy i poza incydentalnym wyciągnieciem pazurków, nawet w zabawie odpuścił bolesne drapanie.
pepcia1991 pisze:Hej, w sierpniu znaleźliśmy z narzeczonym kota- chory z kocim katarem, wyziębiony, wygłodzony. Wysiadając z pociągu na stacji błąkał się w pobliskich krzakach. Miejsce znalezienia zobowiązuje więc został ochrzczony PERON Był mocno zarobaczony- przeszedł całą serię odrobaczania, w między czasie chorował na gardło, na szczęście wszystko udało się wyleczyć. Jest aktualnie w wieku około 8 m-c,y został wykastrowany. Od samego początku w mieszkaniu załatwia się do kuwety, nie niszczy nadmiernie mebli. Niestety kot wykazuje ogromną agresję w stosunku do nas- gryzie, drapie, nie tylko rzuca się na nogi jak chodzimy po mieszkaniu, ale też "poluje" na nas w najmniej spodziewanych momentach. Ostatnio zaczął rzucać się na twarz, co nas już mocno niepokoi... Kot czasem wpada w "szał" sapie, syczy, biega jak opętany... Nie dzieje mu się krzywda- ma zapewnione jedzenie, zabawki, drapaki, staramy się co najmniej 30 minut dziennie spędzać na zabawie z nim. Na jego agresję staramy się dawać do zrozumienia, że robi nam krzywdę- wychodzić z pokoju, żeby się uspokoił, albo zamykać go w korytarzu w ramach kary. Mieszkanie jest małe 36 m, kot od jakiegoś czasu dodatkowo zaczyna przy każdej sposobności uciekać na klatkę. W kontakcie z innymi zaprzyjaźnionymi kotami też jest agresywny. Zaczynamy się zastanawiać czy damy sobie z nim radę. Kot powoli zaczyna nas terroryzować, zaczynam się bać przebywać z nim w jednym pomieszczeniu zamiast lepiej po czasie jest tylko gorzej. POMOCY! Może ktoś ma sposoby na załagodzenie kociej agresji!
Mieszko Eichelberger pisze:
Czyli tak naprawdę Twoją radą jest znęcanie się nad zwierzęciem, zamiast wykazać się choć odrobiną zrozumienia. Przykre że na forum dla kociarzy można spotkać tego typu poradę.pepcia1991 pisze:Hej, w sierpniu znaleźliśmy z narzeczonym kota- chory z kocim katarem, wyziębiony, wygłodzony. Wysiadając z pociągu na stacji błąkał się w pobliskich krzakach. Miejsce znalezienia zobowiązuje więc został ochrzczony PERON Był mocno zarobaczony- przeszedł całą serię odrobaczania, w między czasie chorował na gardło, na szczęście wszystko udało się wyleczyć. Jest aktualnie w wieku około 8 m-c,y został wykastrowany. Od samego początku w mieszkaniu załatwia się do kuwety, nie niszczy nadmiernie mebli. Niestety kot wykazuje ogromną agresję w stosunku do nas- gryzie, drapie, nie tylko rzuca się na nogi jak chodzimy po mieszkaniu, ale też "poluje" na nas w najmniej spodziewanych momentach. Ostatnio zaczął rzucać się na twarz, co nas już mocno niepokoi... Kot czasem wpada w "szał" sapie, syczy, biega jak opętany... Nie dzieje mu się krzywda- ma zapewnione jedzenie, zabawki, drapaki, staramy się co najmniej 30 minut dziennie spędzać na zabawie z nim. Na jego agresję staramy się dawać do zrozumienia, że robi nam krzywdę- wychodzić z pokoju, żeby się uspokoił, albo zamykać go w korytarzu w ramach kary. Mieszkanie jest małe 36 m, kot od jakiegoś czasu dodatkowo zaczyna przy każdej sposobności uciekać na klatkę. W kontakcie z innymi zaprzyjaźnionymi kotami też jest agresywny. Zaczynamy się zastanawiać czy damy sobie z nim radę. Kot powoli zaczyna nas terroryzować, zaczynam się bać przebywać z nim w jednym pomieszczeniu zamiast lepiej po czasie jest tylko gorzej. POMOCY! Może ktoś ma sposoby na załagodzenie kociej agresji!
Mieszko Eichelberger pisze:eweli77 pisze:Po prostu gryzłam go i szczypałam tak żeby koteła zabolało. Trochę wstyd, ale wyjścia nie było bo ja po wypadku nie chodziłam, a nie miałam ochoty na kolejne rany i blizny jeszcze na twarzy.
Reszta rodziny wzieła ze mnie przykład no i mały jeszcze kilka razy powtórzył ataki i dał sobie spokój, widząc że każdy atak kończy się bolesnym odwetem. Dziś ma około 6-7 miesięcy i poza incydentalnym wyciągnieciem pazurków, nawet w zabawie odpuścił bolesne drapanie.
Czyli tak naprawdę Twoją radą jest znęcanie się nad zwierzęciem, zamiast wykazać się choć odrobiną zrozumienia. Przykre że na forum dla kociarzy można spotkać tego typu poradę.pepcia1991 pisze:Hej, w sierpniu znaleźliśmy z narzeczonym kota- chory z kocim katarem, wyziębiony, wygłodzony. Wysiadając z pociągu na stacji błąkał się w pobliskich krzakach. Miejsce znalezienia zobowiązuje więc został ochrzczony PERON Był mocno zarobaczony- przeszedł całą serię odrobaczania, w między czasie chorował na gardło, na szczęście wszystko udało się wyleczyć. Jest aktualnie w wieku około 8 m-c,y został wykastrowany. Od samego początku w mieszkaniu załatwia się do kuwety, nie niszczy nadmiernie mebli. Niestety kot wykazuje ogromną agresję w stosunku do nas- gryzie, drapie, nie tylko rzuca się na nogi jak chodzimy po mieszkaniu, ale też "poluje" na nas w najmniej spodziewanych momentach. Ostatnio zaczął rzucać się na twarz, co nas już mocno niepokoi... Kot czasem wpada w "szał" sapie, syczy, biega jak opętany... Nie dzieje mu się krzywda- ma zapewnione jedzenie, zabawki, drapaki, staramy się co najmniej 30 minut dziennie spędzać na zabawie z nim. Na jego agresję staramy się dawać do zrozumienia, że robi nam krzywdę- wychodzić z pokoju, żeby się uspokoił, albo zamykać go w korytarzu w ramach kary. Mieszkanie jest małe 36 m, kot od jakiegoś czasu dodatkowo zaczyna przy każdej sposobności uciekać na klatkę. W kontakcie z innymi zaprzyjaźnionymi kotami też jest agresywny. Zaczynamy się zastanawiać czy damy sobie z nim radę. Kot powoli zaczyna nas terroryzować, zaczynam się bać przebywać z nim w jednym pomieszczeniu zamiast lepiej po czasie jest tylko gorzej. POMOCY! Może ktoś ma sposoby na załagodzenie kociej agresji!
Bardzo mi przykro że masz taki problem, niestety - w przypadku zaawansowanej agresji, której powody mogą mieć dziesiątek źródeł (od problemów z żywieniem, niezaspokojeniem psychicznych i fizycznych potrzeb, czy też ogólnego stanu zdrowia) najrozsądniejszą opcją byłoby umówienie się na wizytę z doświadczonym behawiorystą.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 452 gości