Wyjątkowo niedotykalski adopciak... POMOCY!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 21, 2018 0:05 Re: Wyjątkowo niedotykalski adopciak... POMOCY!

ASK@ pisze:Jeszcze jedno. Słowo " wyjątkowo niedotykalski" nie jest miarodajne do sytuacji. Kot dopiero do was trafił, jest po przejściach ma prawo dostać tyle czasu ile trzeba. Poza tym przychodzi do ludzi. Na swoich zasadach ale przychodzi. A jest tylko kilka tygodni. Wpskowaliście go do wanny, zabudowano cięcie kudłów. Przy nie dotykalskim kocie nawet szans by nie było. A wasze rany były by cięższe. Ta akcja, konieczna co prawda, nie pomógła waszym relacjom.
Daj kotu i sobie czas. Mam kotkę której ponad dwa lata zajęło otwieranie się. Teraz jest plasterkiem


Odniosę się jeszcze raz do Twoich słów droga ASK@ :) Skoro miałaś dość podobny przypadek, to czy mogłabyś mi napisać, co pomagało Ci oswoić kotka, a co wręcz przeciwnie? Masz to za sobą i odniosłaś sukces, więc z pewnością posiadasz ogromną wiedzę z własnego przykładu.

karolinamaria

 
Posty: 7
Od: Nie sty 07, 2018 1:53

Post » Nie sty 21, 2018 9:09 Re: Wyjątkowo niedotykalski adopciak... POMOCY!

Zanim ASK@ odpowie to ja może napiszę parę słów. Koty uczą cierpliwości. Musisz się w nią uzbroić. Baw się z kotką, najlepiej wędką, laserkiem, podawaj jej przysmaczki z ręki. Nic na siłę. Na pewno koty boją się, kiedy ktoś nad nimi stoi, najlepiej więc zniżyć się do ich poziomu, kucać, albo położyć się na podłodze. Naprawdę tak jest. Wiele kotów wolno żyjących złapałam do transporterka właśnie w taki sposób. Kucałam, dawałam do powąchania otwartą dłoń i kot się uspokajał. Do czesania trzeba kota przyzwyczaić. Moje kociaki przy tym mruczą, podstawiają grzbiet, żeby je potraktować grzebieniem. Ważne, aby robić to delikatnie, rzucić przysmaczek, żeby dobrze im się ten zabieg kojarzył. Pusia trafiła do mnie w wieku 15 lat z traumą dotyczącą czesania i już tego nie zmienię.

ewar

 
Posty: 54903
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sty 21, 2018 10:41 Re: Wyjątkowo niedotykalski adopciak... POMOCY!

To i ja się wcisnę, nasze dwie trafiły do nas w wieku ok.2 lat, początkowo nawet ich nie widziałam, chowały się gdzie tylko mogły, nie było mowy o dotyku ani nawet spojrzeniu. Mimo, że nie mieliśmy żadnego doświadczenia, odruchowo daliśmy im spokój. Bura szybko się "ogarnęła", urodziła dzieci i jakoś nam zaufała, ale luśka była twarda, niby już wychodziła z kryjówek, ale o dotyku nie było mowy. Dodatkowo zafundowaliśmy jej "łapanke" na sterylke aborcyjną, więc stres.
Dziś po prawie roku niby się mizia, tuli i w ogóle, ale jednak ma odpały ucieczki w panice jak np, mąż coś nagle głośno zawoła, albo syn wpadnie do salonu jak torpeda, czy nie raz nawet mój jakiś szybki gwałtowny ruch ją spłoszy. Trudno dajemy jej czas i "przepraszamy" mówiąc czule i łagodnie.
Najważniejsze, to cierpliwość, kot jest żywą istotą, czuje tak jak my, szanujmy więc jego uczucia.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 164 gości