Jakiś czas temu zauważyłam, że w pewnym miejscu na mojej spacerowej trasie przesiaduje kot. Jest nieduży, całkiem nieźle odżywiony. Wydaje mi się, że może mieć ok. roku, może dwa. Początkowo myślałam, że to czyjś kociak, ale zbyt często widuję go jak siedzi w tym konkretnym miejscu. Sama nie mogę przygarnąć kota, ale postanowiłam mu znaleźć dom. Zgłosiła się pewna dziewczyna, która pomaga bezdomniakom. Podobno ma już kilka (4?) kotów. Z jednej strony cieszę się, że ktoś chce go wziąć. Z drugiej trochę mnie martwi to czy nie jest to już za duże zakocenie. Myślę o tym, czy uda mu się zasymilować z nimi wszystkimi. Ostatnio też czytałam, że kiedy jest dużo kotów w jednym miejscu to jest zwiększone ryzyko chorób. Z drugiej strony ulica tym bardziej trudno nazwać bezpiecznym miejscem. Chciałabym prosić o radę. Jak sądzicie, czy moje obawy są słuszne? A może nie warto zaglądać przysłowiowemu koniowi w zęby i cieszyć się, że jest szansa na dom dla kociaka? Wiem, że pewnie niektórym moje dylematy mogą wydawać się nierozsądne, ale wiem, że są tutaj osoby, które mają kilka zwierząt i liczę na ich szczerą opinię. Pozdrawiam